PlusLiga. Gra Stali Nysa zaczyna wyglądać coraz lepiej. "Na początku sezonu brakowało nam pewności siebie" [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Marcin Komenda
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Marcin Komenda

Po nieudanym początku sezonu gra Stali Nysa zaczyna wyglądać coraz lepiej. Za sprawą wielu porażek w pierwszych meczach nie mają już jednak szans na grę w fazie play-off. - Na początku sezonu brakowało nam pewności siebie - przyznał Marcin Komenda.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP Sportowe Fakty: Pierwszy set meczu z MKS-em Będzin nie układał się po waszej myśli, ale ze stanu 19:22 byliście w stanie wyjść na 25:23. Ta partia dała wam dużo pod względem mentalnym?
[/b]
Marcin Komenda, rozgrywający Stali Nysa: Pierwszy set był naprawdę trudny, będzinianie postawili się nam. Prezentowali się dobrze w polu serwisowym, a także w przyjęciu. My też za łatwo zagrywaliśmy i pozwoliliśmy naszym rywalom się rozegrać.

W końcówce poprawiliśmy się właśnie w polu serwisowym, przycisnęliśmy w bloku. Dobrze reagowaliśmy na wydarzenia i udało nam się wygrać. Cieszy, że przy wyniku 19:22 nie spuściliśmy głów, tylko walczyliśmy do końca. Drugi i trzeci set to był nasz koncert. Zdeklasowaliśmy przeciwników.

Na początku sezonu przegraliście z MKS-em 2:3. Była duża chęć rewanżu?

Zdecydowanie. Prowadziliśmy w całym meczu 2:1 i 23:18. Przy przegranej w takim stylu naprawdę brzydkie słowa się cisną na usta. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy w tym sezonie lepszą drużyną od będzinian i to się udało.

To właśnie charakteryzowało waszą grę przez cały sezon. Zagraliście w tym sezonie osiem tie-breaków i żadnego nie wygraliście.

To był nasz ogromny problem, bo jeśli wygralibyśmy chociaż połowę tych tie-breaków, to bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Nie mówię o tabeli, ale o aspekcie mentalnym. Kiedy zwycięża się w wyrównanych meczach, to morale rosną. To bardzo dziwna sytuacja, bo przegrana wszystkich tie-breaków w sezonie jest czymś mocno specyficznym. Widocznie czegoś brakowało, bo porażka w ośmiu tie-breakach nie może być przypadkiem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kamil Glik wyglądał jak RoboCop

Wasza gra w trakcie sezonu zaczęła wyglądać coraz lepiej, czego dowodem są zwycięstwa np. z PGE Skrą, Jastrzębskim Węglem czy Indykpolem AZS Olsztyn. Na początku brakowało wam zgrania czy może jakiś inny element odgrywał tutaj kluczową rolę?

Na początku sezonu brakowało nam pewności siebie, zapłaciliśmy frycowe. Brak zgrania też ogrywał rolę w tym przypadku. Byliśmy nową drużyną, wielu z nas grała ze sobą pierwszy raz, więc to też mogło odegrać jakąś rolę. Ja bym tego jednak nie rozpatrywał w takich kategoriach. Mieliśmy wiele szans na początku sezonu. Nie wykorzystaliśmy ich i taka nerwowość wynikała z wielu przegranych tie-breaków.

Jesteście zadowoleni ze swojej postawy biorąc pod uwagę miejsce w tabeli?

Po piątkowym meczu wskoczyliśmy na 12. miejsce i liczymy się w walce o wyższe lokaty. Jest więc jakiś progres. Będziemy walczyć o to, żeby skończyć jak najwyżej i dopóki zachowamy jakieś matematyczne szanse, to będziemy chcieli prześcignąć kolejnych rywali. Celem było przede wszystkim utrzymanie i to osiągnęliśmy. Teraz walczymy o to, żeby skończyć rozgrywki na jak najwyższej pozycji.

Pańskie myśli krążą już wokół zbliżającego się sezonu reprezentacyjnego i gry w kadrze?

Staram się po prostu ciężko pracować, jak najlepiej prezentować. To dla mnie priorytet. Jeśli to mi się będzie udawać to może wydarzy się coś dobrego i będę uczestniczył w zgrupowaniach kadry. Czas pokaże, ja jednak wierzę, że wszystko się ułoży i zakończy się happy endem.

Na swoim koncie ma pan już m.in. medal Ligi Narodów. W nadchodzącym sezonie w tych rozgrywkach najprawdopodobniej siatkarze zostaną zamknięci w bańce na kilkadziesiąt dni. Co pan sądzi o tym pomyśle?

Jeśli tak się stanie to widocznie było to jedyne możliwe rozwiązanie. Sytuacja na świecie powoli zaczyna się stabilizować. Najważniejsze, żeby te rozgrywki się odbyły, a forma nie gra większej roli. Trzeba będzie się dostosować do regulaminu i zaprezentować się jak najlepiej.

Czytaj więcej:
PlusLiga: najtrudniejszy pierwszy krok Jastrzębskiego Węgla
Liga rosyjska. Wygrana Zenitu Kazań przed meczem z PGE Skrą Bełchatów w Lidze Mistrzów. Dobry mecz Bartosza Bednorza

Źródło artykułu: