- Asseco Resovia grała fenomenalnie w zagrywce w dwóch pierwszych setach. To nie była normalna siatkówka. Przy takich strzałach na zagrywce wygraliby z każdym zespołem na świecie. Cieszymy się, że wróciliśmy do tego meczu i pokazaliśmy trochę emocji. Boli nas ten piąty set, bo to jednak przegrana w ważnym meczu - powiedział po zakończeniu środowego starcia Grzegorz Łomacz.
Dla ekipy PGE Skry Bełchatów, obecny sezon nie jest zbyt udany, jeśli chodzi o rywalizację na własnym parkiecie. Podopieczni Michała Gogola z ośmiu spotkań, w których pełnili funkcję gospodarza, aż cztery przegrali. Wcześniej bowiem, Łomacz i spółka musieli uznać wyższość Aluronu CMC Warty Zawiercie, Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i sensacyjnie Cuprum Lubin.
Po b17 rozegranych spotkaniach PGE Skra Bełchatów zajmuje w klasyfikacji PlusLigi szóste miejsce, mając na koncie wyjątkowo kiepski bilans 8 zwycięstw i 9 porażek. Szansa na poprawienie dorobku nadarzy się już w najbliższą sobotę, kiedy rywalem żółto-czarnych będzie Jastrzębski Węgiel. Podopieczni Luke'a Reynoldsa we wtorek również zanotowali wpadkę, przegrywając 2:3 z VERVĄ Warszawa. Dla obu ekip sobotnie starcie będzie miało więc dodatkowy smaczek.
- Jastrzębski Węgiel będzie chciał się odbić i wygrać to spotkanie. Zrobimy jednak wszystko, by trzy punkty zostały w Bełchatowie - zapewnia kapitan PGE Skry Bełchatów.
Czytaj także:
Kolejne wielkie nazwiska na liście transferowych życzeń ZAKSY i Asseco Resovii Rzeszów
PlusLiga. Asseco Resovia Rzeszów odrabia straty do czołówki. "Dopiero teraz wracamy do gry"
ZOBACZ WIDEO: PŚ w skokach narciarskich. Co kluczem do sukcesów Andrzeja Stękały? Skoczek zwrócił uwagę na ważny element