Ogromna liczba zachorowań w PlusLidze. "Pojawiły się głosy, że najlepiej jak cała drużyna od razu złapie koronawirusa"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jan Firlej
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jan Firlej

- Trzeba powiedzieć, że ten sezon jest specyficzny. Nie wszystkie wyniki są miarodajne - powiedział o poczynaniach GKS-u Katowice rozgrywający zespołu Jan Firlej. Po sześciu meczach podopieczni Grzegorza Słabego mają na koncie dziewięć punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Nie wystąpił pan w meczu w Warszawie, a także w spotkaniu w Zawierciu, które zostało rozegrane jeszcze zanim wykryto przypadki koronawirusa w waszym zespole. Czy stały za tym jakieś kłopoty zdrowotne?
[/b]
Jan Firlej, rozgrywający GKS-u Katowice: Przechodziłem serię badań, ponieważ przez dość długi okres miałem złe samopoczucie. Trzeba było wykonać kilka ważnych badań, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Sytuacja jednak już wraca do normy i miejmy nadzieję, że tak pozostanie.

A jak się pan obecnie czuje?

Muszę przyznać, że nie jestem jeszcze w formie w 100 procentach. Czuję się jednak na tyle dobrze, że już jestem w stanie trenować.

Kilku członków GKS-u przechodziło zakażenie koronawirusem. Jak wyglądały wasze przygotowania w tym czasie?

W domu można niewiele zdziałać, kiedy już jesteśmy w trakcie sezonu i mamy zbudowaną formę. Robiliśmy, co w naszej mocy, żeby ograniczyć spadki formy fizycznej. Żadne ćwiczenia domowe nie zastąpią normalnego treningu. Dostaliśmy plany od sztabu szkoleniowego i je realizowaliśmy na tyle, na ile każdy z zawodników mógł.

ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie wytrzyma kolejnych obostrzeń. "U nas nawet tłumów nie ma, więc o co chodzi?"

Po sześciu meczach macie na swoim koncie trzy zwycięstwa i trzy porażki. Jak ocenia pan grę GKS-u na początku sezonu?

Trzeba powiedzieć, że ten sezon jest specyficzny. Nie wszystkie wyniki są miarodajne. Na pewno nie w takim stopniu, niż jeśli bylibyśmy ciągle zdrowi. Każdy zespół ma swoje problemy. Wszystkie drużyny, z wyjątkiem PGE Skry Bełchatów, przechodziły lub wciąż przechodzą kwarantannę. To wpływa na formę. Biorąc pod uwagę warunki w tym sezonie, nasze wyniki mogłyby być lepsze. Nie jest jednak najgorzej.

Po poprzednim sezonie większość graczy zdecydowało się zostać w GKS-ie. Na ile to zgranie z pomaga wam w tych trudnych warunkach?

Zdecydowanie nam to ułatwia sprawę. Musimy jednak mieć na uwadze tę kwarantannę, jaką przeszliśmy, bo fizyki po prostu się nie oszuka. Trzeba wkładać serducho w mecze po takiej przerwie, bo ta forma fizyczna będzie o sobie dawać znać. To, co będziemy prezentować na boisku, nie zawsze będzie odzwierciedlać nasze możliwości.

Tak naprawdę tylko dwa pierwsze mecze sezonu, przeciwko Ślepskowi Malow Suwałki oraz Stali Nysa, rozegraliśmy w normalnych warunkach. Później pojawił się koronawirus w lidze. Praktycznie każda ekipa miała swoje problemy, więc od tamtej pory mierzymy się z różnymi przeciwnościami, nie tylko sportowymi.

Po przerwie rozegraliście dwa mecze w dwa dni. W niedzielę zmierzyliście się na wyjeździe z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa, a we wtorek zagraliście w Sosnowcu z MKS-em Będzin. Pan wystąpił tylko w tym wtorkowym spotkaniu. Jak się czuli pana koledzy po takim intensywnym okresie?

Ci, którzy grali w Warszawie, na pewno odczuli bardziej to wtorkowe starcie. Podróż powrotna trochę im zajęła, a już następnego dnia odbył się trening. Ja podczas meczu czułem się całkiem nieźle. Natomiast po kilku treningach zaczyna się już odzywać przerwa.

Przed spotkaniem z Będzinem odbyłem 2-3 treningi i jeszcze we wtorek grałem trochę na świeżości. Kiedy już doszły zajęcia na siłowni, to zacząłem odczuwać obciążenie, które nie pojawiłoby się przy normalnym rytmie meczowym. Taka sytuacja nie przydarzyła się jednak tylko mnie. Sądzę, że pozostali siatkarze mogli czuć się podobnie, a inni będą jeszcze przechodzić taką sytuację.

Nie macie za wiele czasu na treningi, następny mecz czeka was już w sobotę. Zagracie z PGE Skrą Bełchatów. To jedna z niewielu drużyn, w których nie odnotowano jeszcze przypadków koronawirusa.

Wydaje mi się, że Skra jest jedyną drużyną, która jeszcze tego nie przechodziła. Raczej małe szanse, żeby taki stan rzeczy utrzymał się do końca sezonu. Teraz możemy potrenować we w miarę normalnym gronie. Będziemy chcieli w sobotę wyjść na boisko i pobawić się siatkówką. Cieszę się, że możemy grać. Niekoniecznie znajdujemy się w swojej najwyższej dyspozycji, ale powalczymy i być może ukąsimy Skrę.

Czy stać was na powtórzenie rezultatu z poprzedniego sezonu i zajęcie miejsca w czołowej ósemce ligi?

Przy takiej sytuacji, jaką mamy, to jakiekolwiek plany i oczekiwania schodzą na dalszy plan. Tak naprawdę nie wiemy czy będziemy w stanie za kilka tygodni grać w normalnym rytmie. To wszystko zależy od sytuacji zdrowotnej, czy będziemy mieli szansę trenować i grać w pełnym składzie. Przy zachorowaniach bardzo ciężko się nam pracuje, nie ma możliwości zrobienia zmiany na różnych pozycjach i trudno w ogóle przewidywać jakieś wyniki. Może się zdarzyć tak, że tylko niektórzy będą chorować i co chwilę ktoś z nas będzie wypadał ze składu.

W zdecydowanej większości drużyn występujących w PlusLidze pojawił się koronawirus. Jest pan zaskoczony, że tak szybko się to potoczyło i pod koniec października już niemal każda ekipa się zaraziła?

Nie jestem tym zaskoczony. Wiemy, że wirus łatwo się rozprzestrzenia. Myślę, że wszyscy prędzej czy później to przechorują. W środowisku pojawiły się głosy, że najlepiej jak cała drużyna od razu złapie koronawirusa, ponieważ później mogą wszyscy razem wracać do formy. Jeśli wykluczają się pojedyncze osoby, to za jakiś czas koronawirus może się znowu pojawić w drużynie. Będzie to sprawiało kłopoty w treningach i utrudniało utrzymanie przyzwoitej dyspozycji.

Czy obawiacie się skoszarowania drużyn w jednym miejscu i dokończenia sezonu w taki sposób?

Nie obawiamy się. Słyszałem o takich planach. Takie skoszarowanie nas i dokończenie sezonu w ten sposób wymaga bardzo dobrej logistyki. Gdyby jednak taka opcja zaistniała, to żaden z nas się tego nie boi.

Czytaj również:
Siatkówka. Pozycja atakującego przyszłym problemem reprezentacji Polski? Ekspert jest optymistą
Rekordowa liczba zgonów w Iranie, realne liczby są znacznie większe. Liga siatkówki przerwana

Komentarze (0)