Final Six LŚ: Amerykanie nie obronią tytułu

Bez mistrzów olimpijskich i ubiegłorocznych złotych medalistów LŚ rozgrywane będą półfinały tegorocznej edycji Ligi Światowej. Chociaż przed nami jeszcze jeden dzień grupowej rywalizacji, już dzisiaj wiadomo, że po dwóch porażkach Amerykanie nie będą grali o medale.

W tym artykule dowiesz się o:

USA - Rosja 0:3 (22:25, 22:25, 23:25)

USA: Rooney, Lee, Hein, Stanley, Hansen, Touzinsky, Lambourne (libero) oraz Patak, Smith, Hoff

Rosja: Grankin, Kazakow, Tietiuchin, Bierieżko, Wołkow, Michajlow, Wierbow (libero) oraz Połtawski, Samsonyczew, Kuleszow

Po porażce 0:3 z Serbią sytuacja Amerykanów przed meczem z Rosjanami była jasna. Drużyna Alana Knipe, by marzyć o grze w półfinałach, musiała to spotkanie wygrać. Stało się jednak inaczej. Reprezentacja USA przegrała 0:3, grzebiąc tym samym swoje szanse na awans do półfinału. Wygląda na to, że bez trenera McCutcheona i charyzmatycznego rozgrywającego Lloya Balla, zespół amerykański nie jest już tą samą drużyną, która przed rokiem zadziwiła cały świat. Stawką piątkowego meczu między Serbią a Rosją będzie więc pierwsze miejsce w grupie E.

Czwartkowy mecz od początku nie układał się dobrze dla Amerykanów. Już po kilku minutach rywalizacji przegrywali 1:5 i 11:16 na drugiej przerwie technicznej. Mistrzowie olimpijscy zdołali jednak poprawić grę blokiem i w obronie, dzięki czemu ich strata do Rosjan zmalała do zaledwie dwóch oczek (15:17). Chwilę później był już remis po 20. Dzięki świetnej grze Michajlowa dwa ważne punkty zdobyli Rosjanie, którzy wyszli na prowadzenie 22:20. Tej różnicy punktowej Amerykanom nie udało się już zniwelować i ostatecznie przegrali 22:25.

W drugiej partii wyrównana walka toczyła się tylko do stanu 12:12, kiedy to inicjatywę przejęli Rosjanie. Duży udział miał w tym Semen Połtawski, który pojawił się na boisku w miejsce Michajlowa. Kilka minut później na tablicy widniał już wynik 14:19. Zdeterminowani Amerykanie podjęli jeszcze próbę dogonienia rywala i niemal się im to udało, bo zniwelowali stratę do Rosjan do jednego oczka (18:19). Do remisu jednak doprowadzić się już im nie udało. Skuteczny atak w wykonaniu Tietiuchina przerwał dobrą passę Amerykanów, którzy kilka minut później, podobnie jak w secie pierwszym, również musieli pogodzić się z porażką.

Również trzeci set odbywał się pod dyktando Rosjan, którzy od początku uzyskali kilkupunktową przewagę. Prowadzenie Sbornej utrzymywało się niemal do końca seta, kiedy to po świetnych atakach Rooneya Amerykanie wyrównali na 18:18. Reprezentacja USA miała nawet szansę wyjść na prowadzenie, ale po błędzie Lee nadal utrzymywał się remis. Po etapie gry punkt za punkt, piłkę setową mieli Rosjanie. Chwilę później, po złym ataku Rooneya było już po meczu.

- Udało nam się osiągnąć pierwszy z celów - komentował po meczu trener Rosjan Daniele Bagnoli. - Nie podobał mi się jednak nasz styl gry. Zagraliśmy zbyt nerwowo, chociaż technicznie nie wyglądało to najgorzej - dodawał. - Przeanalizujemy nasze błędy i mam nadzieję, że w piątek przeciwko Serbii zagramy znacznie lepiej. Będzie to trudny mecz przy wypełnionej po brzegi hali sprzyjającej naszym rywalom. Jestem bardzo ciekawy wyniku - zakończył.

- Wracamy do treningów, bo czeka nas dużo pracy - mówił z kolei kapitan Amerykanów Thomas Hoff. - Wyjeżdżamy wiedząc znacznie więcej o zespole i o nas samych - komentował trener Amerykanów Alan Knipe, który również nie ukrywał, że jego drużyna musi pracować naprawdę ciężko, by grać na zadowalającym poziomie.

Najlepiej punktującym zawodnikiem meczu został Sean Rooney - zdobywca 14 oczek. W drużynie Rosji 13 punktów zapisał na swoim koncie Bierieżko, a 12 - Michajlow.

Komentarze (0)