[tag=36593]
Dmytro Filippov[/tag] urodził się i wychował w Ługańsku, ale wiele lat swojej kariery spędził w Grecji, przyjął obywatelstwo tego kraju i gra w greckiej reprezentacji. Od dwóch sezonów występuje w PAOK-u Saloniki.
W czasie epidemii nie mógł wrócić do swojej rodziny, a aby wyjść z domu, musiał wysyłać SMS-y. W latach 2013-2015 reprezentował barwy Jastrzębskiego Węgla. Wciąż miło wspomina Polskę i tęskni za polskimi przyjaciółmi. Podczas gry w PlusLidze szybko opanował język polski, który wciąż pamięta i regularnie komunikuje się nim na Twitterze. Ostatnio między innymi krótko komentując wiadomość o dokończeniu w lipcu sezonu ligi greckiej.
To bedzie masakra
— Filippov Dima (@FilippovDima7) May 23, 2020
Ze względu na epidemię koronawirusa rozgrywki przerwano po rozegraniu 16 kolejek, na dwa mecze przed końcem rundy zasadniczej. Na czele tabeli był wówczas Olympiakos Pireus, za nim odpowiednio PAOK Saloniki, Panathinaikos Ateny i Foinikas Syros. Grecja, według słoweńskiego portalu Siol.net, jest jednym z czterech krajów, gdzie zdecydowano się wyłonić siatkarskiego mistrza boiskowymi rozstrzygnięciami. Pozostałe to Tajlandia, Portoryko i Białoruś.
Filip Korfanty, WP SportoweFakty: Decyzja o dokończeniu sezonu wydaje się być zaskakująca.
Dmytro Filippov, rozgrywający PAOK-u Saloniki: Grecki minister sportu zezwolił ligom i federacjom na samodzielne podjęcie decyzji o ewentualnej kontynuacji rozgrywek. Siatkarscy działacze postanowili ligę dokończyć - jest to dla nich korzystne ze względu na umowy z telewizją.
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"
A co z ryzykiem zakażenia koronawirusem?
To jeden z wielu problemów. Wciąż nie znamy żadnych procedur, które nas obowiązują.
Jak mają wyglądać rozgrywki?
Półfinały rozegrane będą pomiędzy pierwszą i czwartą oraz drugą i trzecią drużyną, do trzech wygranych meczów. Wszystkie w jednej hali, na neutralnym terenie. Finaliści zagrają już w swoich halach, ze zmianą gospodarza co mecz. Półfinały odbędą się w dniach 1, 3 i 5 lipca. Mecze o "złoto" w połowie lipca. Nie będzie rywalizacji o trzecie miejsce. Wszystkie spotkania bez udziału kibiców.
Jest szansa się przygotować? Bo gra bez odpowiedniego przygotowania to choćby zwiększone ryzyko kontuzji.
Moim zdaniem granie w obecnej sytuacji jest bardzo ryzykowne. To bardzo smutne, że liga nie myśli o zdrowiu zawodników, a wielu graczy ma już kontrakty na przyszły sezon. Co jeśli któryś z nas odniesie kontuzję? Jesteśmy trzy miesiące bez treningu. Trudno będzie grać na dobrym poziomie.
Zaczęliście już wspólne treningi z piłkami?
Wznowiliśmy treningi, ale dotąd tylko na siłowni. Piłki wzięliśmy do rąk dopiero dzisiaj, ale ćwiczenia były tylko w mniejszych grupach.
Choćby Eemi Tervaportti z Finlandii i Ziga Stern ze Słowenii planują dołączyć do swoich zespołów. Jest szansa na powrót do Grecji obcokrajowców z PAOK-u?
Na przykład nasz zespół na pewno będzie grał bez obcokrajowców. Jeden z nich jest aktualnie w Kanadzie, drugi w Brazylii. Nie mam aktualnie informacji, jak będzie w innych zespołach.
Wydaje się, że nie są to jedyne problemy.
Jest ich wiele. Z tego co wiem, nasze certyfikaty na grę są ważne do 15 lipca, dlatego gdy ktoś zdoła dotrzeć do Grecji, ten będzie mógł grać. Problem jest jednak z decyzją ligi. Chcemy otrzymać nasze pełne wynagrodzenie. Liga chce jednak wypłacić 80 proc. siatkarzom czterech zespołów, które dograją sezon, a 70 proc. graczom pozostałych drużyn. Katastrofalny pomysł, przecież chociażby dodatkowo czekamy i trenujemy. Podobało mi się, że inne ligi szybko podejmowały decyzje o zakończeniu sezonu. To pozwalało graczom planować swoją przyszłość.
Pozwolenie na grę od ministra sportu świadczy, że Grecja względnie dobrze radzi sobie z epidemią?
To kraj, który moim zdaniem jest w czołówce najlepiej reagujących. Szkoły, sklepy, stadiony i lotniska zostały zamknięte dość wcześnie, wydaje mi się, że około 14 marca. To bardzo pomogło. Powoli powraca normalne życie, ludzie wracają do pracy, sytuacja ekonomiczna powoli się poprawia. Nadal mamy nosić maski, ale już tylko w dużych centrach handlowych, w autobusach i taksówkach.
Pan czas epidemii spędza w Salonikach - codzienne życie bardzo się zmieniło?
Pierwsze dni przypominały apokalipsę. Na zewnątrz nie było nikogo. To trochę przerażające, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak trudno Grekom jest usiedzieć w domu. Trzeba było odpowiednim rządowym instytucjom komunikować SMS-em nasze wyjście z domu do sklepu, lub nawet na krótki spacer. Jeśli się tego nie zrobiło, lub nie miało się przy sobie dokumentu do identyfikacji, obowiązywała kara 150 euro. Podczas świąt wielkanocnych nie można było nawet jeździć samochodem. Powinniśmy pozostać w miejscu, gdzie mieszkamy.
Wspomniał pan, że nie może odwiedzić rodziny w Rosji, chociaż wychował się pan w Ługańsku na Ukrainie.
Tak, tam się urodziłem, choć wtedy jeszcze był to Związek Radziecki. Teraz sytuacja jest bardzo skomplikowana, ma to związek z wojną w Donbasie. Ale mój tata (Jurij Filippow przyp. red.) pracuje w Rosji, jest trenerem w Niżnym Nowgorodzie, zespole z Superligi. Ale kiedy mam czas, w Ługańsku odwiedzam moich dziadków.
Na przyszły sezon podpisał pan kontrakt ze szwajcarskim Volley Amriswil - skąd decyzja o wyjeździe do Szwajcarii?
Przyszedł czas, aby coś zmienić w moim życiu. Amriswil to bardzo dobra opcja, zwłaszcza w obecnej sytuacji na świecie uważam, że to najlepszy wybór. Dobry zespół, ludzie i życie.
Chociaż nigdy nie zapomnę o Polsce. Uwielbiam ludzi i życie w tym kraju. Wciąż mam tam wielu przyjaciół. Tęsknię za moim najlepszym przyjacielem Małym (Damian Wojtaszek przyp. red.) i Kubusiem (Jakub Popiwczak). Jestem pewien, że kiedyś wrócę do PlusLigi!
Czytaj także:
Marcelo Fronckowiak: Życzcie Brazylii liderów, którzy zainspirują naród [WYWIAD]
Vital Heynen dawkuje obciążenia kadrowiczom. "Pierwsze kontakty są trochę dziwne"