Bardzo dobra frekwencja na trybunach Sport Areny spowodowana była nie tylko rangą rywala, ale także faktem, że na kilkadziesiąt minut przed początkiem meczu z Developresem SkyRes Rzeszów, na Stadionie Miejskim zakończyło się spotkanie z udziałem piłkarskiego ŁKS-u. Miejscowa drużyna zremisowała z Wisłą Płock 0:0.
Trener Giuseppe Cuccarini do wyjściowego składu oddelegował Joannę Pacak oraz Izabelę Kowalińską, które ostatnio nie zawsze pojawiały się w szóstce. Za to Stephane Antiga postawił na Michaelę Mlejnkovą, co też w ostatnim czasie nie było oczywiste.
Przyjezdne od początku postawiły trudne warunki. Bardzo dobrze zagrywały, były czujne w bloku i z łatwością kończyły kolejne akcje. Odwrotnie było po drugiej stronie siatki. ŁKS popełniał proste błędy, wydawał się mieć problemy z organizacją gry, a Eva Mori była bardzo niedokladna. Przewaga Developresu rosła, a nie pomagały przerwy na życzenie włoskiego trenera, niewiele wnosiło do do postawy Wiewiór. Rzeszowianki pewnie wygrały premierowego seta.
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"
Wydawało się, że zmiana stron pomoże gospodyniom. Udało im się na chwilę przejąć inicjatywę, coraz pewniej radziła sobie Kowalińska, ale największą bolączką był brak lewego skrzydła. Zespół Antigi miał świetnie rozpisane ataki Wójcik i Lazović, obie przyjmujące mialy ogromne problemy z kończeniem piłek. Tymczasem po drugiej stronie siatki wszystko nadal świetnie funkcjonowało.
Na chwilę pomogła podwójna zmiana, dzięki czemu Kowalińska i Mori mogły na wszystko spojrzeć z boku. Po powrocie zawodniczek na parkiet, ŁKS rzucił się w szaleńczą pogoń. W międzyczasie sędzia pokazał obu ekipom żółte kartki, a Jelena Blagojević chciała powstrzymać przed tym arbitra, przytrzymując delikatnie kieszonkę na siatce, w której ten trzyma kartki. Łodzianki zmniejszyły stratę do rywalek do jednego punktu. Czujność w bloku Klaudii Alagierskiej dała trochę nadziei, ale ostatni punkt przed remisem zdobyła Michaela Mlejnkova atakiem po prostej.
Wydawało się, że to będzie bodziec dla łodzianek. Szybko okazało się, że Developres wyciągnął wnioski i jeszcze lepiej pilnował liderki gospodyń. Mori nie pomagała swoim koleżankom, ale nadziei nie dawał też wcześniejszy epizod Valerii Caracuty. Tymczasem Natalia Valentin-Anderson po prostu bawiła się grą. Mogła ze sopkojem grać przez wszystkie strefy i to przynosiło efekty. Kluczowy wydawał się być blok. To wszystko złożyło się w całość i pewne trzy punkty rzeszowianek na terenie mistrzyń Polski.
ŁKS Commercecon Łódź - Developres SkyRes Rzeszów 0:3 (14:25, 23:25, 21:25)
ŁKS: Mori, Kowalińska, Alagierska, Pacak, Wójcik, Lazović, Korabiec (libero) oraz Strasz (libero), Skrzypkowska, Bociek, Caracuta
Developres: Witkowska, Blagojević, Efimienko-Młotkowska, Mlejnkova, Valentin-Anderson, Zaroślińska-Król, Grabka (libero)
Enea PTPS Piła - #VolleyWrocław 0:3 (17:25, 17:25, 18:25)
PTPS: Gawlak, Baran, Słonecka, Ponikowska, Kazała, Kucharska, Saad (libero) oraz Bednarek
#VolleyWrocław: Wers, Gajewska, Rasińska, Gancarz, Murek, Fedorek, Pancewicz (libero)
Energa MKS Kalisz - Wisła Warszawa 3:0 (25:16,25:22, 25:10)
MKS: Hurley, Ptak, Helic, Centka, Budzon, Vesovic, Łysiak (libero) oraz Kulig (libero)
Wisła: Marcyniuk, Banasiak, Urbanowicz, Mikołajewska, Szymańska, Zaciek, Lipińska-Jeziorowska