LSK. Alicja Grabka szczęśliwa po pierwszej rundzie. "Ostatni raz tyle meczów wygrałam... chyba w młodzieżówce!"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Alicja Grabka
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Alicja Grabka

- Jestem strasznie szczęśliwa, że wybrałam Legionowo. Gdybym miała podjąć decyzję jeszcze raz, byłaby ona identyczna - podkreśliła Alicja Grabka, rozgrywająca DPD Legionovii, która po I rundzie fazy zasadniczej LSK znalazła się na trzecim miejscu.

21-letnia rozgrywająca jest już coraz lepiej znana w siatkarskim świecie. Z DPD Legionovią Legionowo związana jest od 2014 roku. Trafiła tam z SMS-u Szczyrk, w którym znalazła się po udanych początkach w MKS-ie MOS Wieliczka. W barwach klubu z Mazowsza zadebiutowała w Lidze Siatkówki Kobiet. Sezon 2018/2019 spędziła w E.Leclerc Radomce Radom, ale minionego lata postanowiła wrócić do Legionowa.

W trwającym sezonie LSK drużyna prowadzona przez trenera Alessandro Chiappiniego zaskakuje bardzo pozytywnie. Po tym, jak wyrównała się liczba rozegranych meczów, okazało się, że DPD Legionovia po pierwszej rundzie znalazła się na trzecim miejscu w tabeli z bilansem 8-3. Kibice podwarszawskiego klubu dawno nie mieli tylu powodów do radości.

Zobacz także: W tej odsłonie ich jeszcze nie widzieliście. Siatkarki DPD Legionovii w sesji do kalendarza na 2020 rok (galeria)

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Macie na koncie osiem zwycięstw, z czego teraz sześć z rzędu. To fakt, nie opinia. Jak się z tym czujecie?
Alicja Grabka, rozgrywająca DPD Legionovii LegionowoOstatnio rozmawiałam z prezesem i zażartowałam: "O, panie prezesie, ostatni raz grałam w Legionowie i wygrałam tyle meczów to... chyba w młodzieżówce!". Coś pięknego! Myślę, że nikt się tego nie spodziewał. My też nie.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski: Przyszedłem z uśmiechem na twarzy, nie myśląc, które miejsce zajmę

Ale wiem, że celem było TOP 6 po pierwszej rundzie.

Faktycznie, ale trójki się nikt nie spodziewał. Nikt na nas nie stawiał i same chyba w to nie wierzyłyśmy. Myślę, że bardzo duże znaczenie miały mecze na początku sezonu z ekipami z Rzeszowa i Polic, w których pokazałyśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi drużynami poprzednich lat i ogólnie z zespołami stawianymi w roli faworyta. To nas podbudowało.

Z ekipami niżej w tabeli też sobie radzicie. W tej serii pokonałyście E.Leclerc Radomkę Radom, Enea PTPS Piła, #VolleyWrocław...

Cieszę się, że w starciach z ekipami z dolnej części tabeli też potrafimy zaprezentować wysoki poziom. To wyglądało fajnie w meczu na przykład z Wisłą Warszawa, gdzie postawiłyśmy taką kropkę nad i przed świętami. To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu.

To pytanie już pewnie pani słyszała, ale muszę je zadać: w jakim języku komunikujecie się na boisku z zespołem? Zrobiło się trochę międzynarodowo w tym sezonie.

Na boisku przeważnie rozmawiamy po angielsku. Chyba, że między Polkami, to wtedy oczywiście po polsku.

Pytam, bo Julie Oliveira Souza zdradziła mi, że nauczyłyście ją liczyć do dwudziestu.

Julie tak, a Juliette (Fidon-Lebleu - przyp. red.) to już w ogóle mówi po polsku! Tylko lepiej nie cytować słów...

Sporo się zmieniło w Legionowie przez ostatnie dwa lata, gdy odchodziła pani z trochę jakby tonącego okrętu. A teraz pani wróciła i drużyna wręcz zaczęła wypływać na szerokie wody. Miła sprawa, bo jest pani związana z DPD Legionovią już długo.

Jestem strasznie szczęśliwa, wręcz zachwycona, że wybrałam Legionowo i trenera Chiappiniego. Od początku wiedziałam, jak to się będzie tu budować. Gdybym miała podjąć decyzję jeszcze raz, byłaby ona identyczna. Odchodząc stąd w 2018 roku odczuwałam niesmak, bo przez ostatni mój sezon tutaj praktycznie nie grałam, więc gdy odchodziłam, nastroje nie były najlepsze. Ale myślę, że teraz wszystko oddaję i jestem mega szczęśliwa.

Jak to wygląda od środka teraz?

Dużo pozytywnego się dzieje organizacyjnie i marketingowo. Bardzo dużo ludzi chodzi na mecze. Jest świetna atmosfera. Doskonały mamy kontakt między sobą w szatni, ale i z kibicami, a także zarządem. Układa się wszystko naprawdę doskonale.

To wszystko czy coś więcej sprawiło, że w pierwszej rundzie pokonałyście mistrza i wicemistrza Polski?

Myślę, że mamy bardzo dobrą zespołowość. Naszym atutem jest to, że my w szatni właściwie nie rozmawiamy za bardzo o siatkówce. Wchodzimy, opowiadamy sobie co robiłyśmy, trochę żartujemy. Potem wchodzimy na salę i jest ciężka praca. A potem znów w szatni jest duży fun. Widzimy się w szatni, na odprawach, ale potrafimy wyjść ze sobą do kina, restauracji czy na spacer. To daje nam bardzo dużo. Myślę, że dużo dał też trener, który zbudował w nas pewność siebie.

Czytaj też: Odrabiamy zaległości. Szóstka 12. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet według portalu WP SportoweFakty

Czyli jeśli na święta i nowy rok otrzymywałyście życzenia "spełnienia marzeń", to "marzeniem" tym będzie... miejsce w czwórce? A może medal?

Myślę, że medal. Skoro to życzenia... W końcu mierzymy w najwyższe cele. Pokazałyśmy, że możemy, więc dlaczego nie?

A propos, co upiekła pani na Święta Bożego Narodzenia?

Makowiec i sernik.

Z rodzynkami? 

Nie, z brzoskwinią.

A jaki ma pani stosunek do rodzynek?

Raczej mi nie przeszkadzają.

Komentarze (0)