Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Łukasz Kadziewicz nie wyklucza problemów: Bunt może mieć negatywny wpływ na wyniki

Newspix / Lukasz Laskowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz (z lewej) i Tomasz Swędrowski (z prawej)
Newspix / Lukasz Laskowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz (z lewej) i Tomasz Swędrowski (z prawej)

Reprezentacja Polski kobiet rozpoczyna w Apeldoorn walkę o kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Tokio 2020. Łukasz Kadziewicz przestrzega, że listopadowy bunt może wpłynąć negatywnie na dyspozycję siatkarek.

- Takich rzeczy się nie zapomina. Ten bunt moim zdaniem może mieć negatywny wpływ na wyniki - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Łukasz Kadziewicz, komentator Polsatu Sport i były reprezentant Polski w siatkówce.

Trzynaście reprezentantek Polski w siatkówce podpisało się pod listem skierowanym do Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Zawodniczki domagały się zwolnienia trenera Jacka Nawrockiego, który ich zdaniem faworyzował dwie koleżanki (Magdalenę Stysiak i Marię Stenzel), a także używał wulgarnych słów i miał napady złości na treningach. Walka o zmianę szkoleniowca zakończyła się niepowodzeniem, a teraz czas na ważny turniej w Apeldoorn.

Zobacz takżeKwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Marlena Kowalewska: Każdy set na wagę złota

Wszyscy mają nadzieję, że cała reprezentacja skupi się tylko na dobrej grze i walce o kwalifikację olimpijską. - To kwestia podejścia. Dziewczyny są profesjonalistkami i powinny potrafić odłożyć niedociągnięcia, które powstały z tego całego zamieszania. Boisko to wszystko zweryfikuje, na razie możemy tylko wróżyć z fusów. Każda zawodniczka gra w innym klubie, są po prostu na innym etapie. Nie wiem, jak trener Jacek Nawrocki dogadał się z siatkarkami, które jeszcze kilka tygodni temu miały dosyć duże pretensje do sposobu pracy całego sztabu szkoleniowego. Przekonamy się w najbliższych dniach - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Marcin Lewandowski: Sezon był idealny, ale oby najlepszy przede mną

Kadziewicz wcześniej w mocnych słowach skomentował bunt. Pojawiły się negatywne komentarze w kierunku trenera o to, że nie potrafi zarządzać sytuacjami kryzysowymi. Tak się nie stało, ponieważ stracił szatnię. - Cały czas dyskusje prowadzą osoby, których nie ma w drużynie, czyli dziennikarze, ja czy inni ludzie ze środowiska siatkarskiego. Możemy tylko i wyłącznie głośno się zastanawiać, jakie będzie to miało konsekwencje. Prawda jest taka, że po tym turnieju przyjdzie moment na refleksję i pytanie, czy warto w takim składzie personalnym dalej kontynuować pracę. Mówię nie tylko o sztabie szkoleniowym, ale też o grupie zawodniczek - podkreśla 40-latek.

Kwalifikację na igrzyska uzyska reprezentacja, która zwycięży w Apeldoorn. Polki nie są faworytkami. - Ciężko mi wskazać w ostatniej dekadzie turniej, w którym reprezentacja Polski kobiet była traktowana jako faworyt. Kwalifikacje olimpijskie na pewno też takim nie są. Być może moje młodsze koleżanki sprawią niespodziankę, zostaniemy mile zaskoczeni i wtedy powiemy, że średnio znamy się na siatkówce, a trener Nawrocki w 100 procentach wie, z kim ma do czynienia i jak ma prowadzić te zawodniczki. Na razie musimy się jednak uzbroić w cierpliwość - twierdzi Kadziewicz.

Zobacz także: Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Joanna Wołosz: Turniej w Apeldoorn to takie mini mistrzostwa Europy

Kto zatem wydaje się najmocniejszy? - Zawsze trzeba się liczyć z gospodarzami, wywalczyli sobie możliwość organizacji tego turnieju. A na papierze? To tylko gdybanie, nie lubię tego robić. Trzeba byłoby poświęcić dużo czasu na analizę sytuacji poszczególnych zawodniczek w klubach. Niektóre też mogą być w trakcie leczenia drobnych urazów, bądź poważniejszych kontuzji. Wiele reprezentacji na pewno tuszuje swoje problemy. Po pierwszym spotkaniu zobaczymy, jak zespoły wyglądają fizycznie, jak się ruszają i w jakiej atmosferze przebiegają akcje. Wtedy będzie można wyrażać swoją opinię. To bardzo trudny turniej, pojawił się w trakcie sezonu ligowego. Siatkarki przyjechały na kilka dni przygotowań, a następnie zagrają bardzo ważną imprezę - takie mini mistrzostwa Europy - zauważa były siatkarz.

Kadziewicz jedzie na turniej z dużymi nadziejami. - Oczywiście, że jest nadzieja na dobry wynik. Jestem wielkim kibicem poszczególnych zawodniczek, jak i całej reprezentacji. Pewnych rzeczy jednak nie da się zapomnieć, nie możemy przestać mówić o tym, co miało miejsce z trenerem. Takie sytuacje zawsze mają jakiś wpływ na grupę. Jestem bardzo ciekawy rozstrzygnięć i z wielkim optymizmem podchodzę do tego turnieju. Znam osobiście Joannę Wołosz czy Malwinę Smarzek. Dla tych zawodniczek igrzyska olimpijskie są najważniejszą rzeczą na świecie i chcą w swoim sportowym życiu pojechać na taką imprezę. Uważam, że są w stanie bardzo dużo poświęcić, aby się zakwalifikować - podsumowuje komentator Polsatu Sport.

Źródło artykułu: