Siatkarz Bartosz Kwolek swoją przygodę ze sportem rozpoczął od piłki nożnej. Dorastał w Płocku i nie ukrywa, że dziesięć lat temu był wpatrzony w Sławomira Peszkę, który był gwiazdą "Nafciarzy".
Zobacz także: Boże Narodzenie. Drużyna PGE Skry Bełchatów zaśpiewała świąteczny przebój
Teraz Kwolek nie ukrywa, że chętnie by poznał byłego piłkarza reprezentacji Polski. Wymienił się z nim wiadomości na Instagramie.
- Nie poznałem go dotąd osobiście, choć chciałem, ale jakiś czas temu rozmawialiśmy na Instagramie. Zaprosiłem go na mecz do Warszawy, a on mnie na Lechię, do Gdańska. Mam nadzieję, że nadarzy się niebawem okazja, by go odwiedzić - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Anna i Robert Lewandowscy na imprezie świątecznej Bayernu. Żona polskiego piłkarze wyglądała zjawiskowo
Teraz Kwolek robi karierę w siatkówce. Jest czołowym przyjmującym VERVA Warszawa Orlen Paliwa. W reprezentacji Polski ma odgrywa coraz ważniejszą rolę, choć na ME nie pojechał. O tym dowiedział się w ostatniej chwili. Został skreślony przez trenera Vitala Heynena. Czy ma do niego o to pretensje?
- Był gniew, nie zaprzeczę, ale też duża motywacja. Wiedziałem, że trener wybierał między mną, Arturem Szalpukiem, Kubą Kochanowskim i Bartkiem Bednorzem. Na kwalifikacje do igrzysk nie wziął "Kochana" i Bednorza, a tu postanowił zabrać Kubę zamiast mnie - komentuje.
- Życie, granie w siatkówkę, nauczyło mnie, że ludzi, którzy mogą mi zaszkodzić, jest więcej niż tych, którzy mnie zrozumieją - opowiada Kwolek, który bardzo sobie ceni współpracę z Andreą Anastasim.
- Widzi w nas nie tylko zawodników, ale przede wszystkim ludzi. I bardzo dobrze nas rozumie. Kiedy przychodzisz na trening i on dostrzega, że masz gorszy dzień, jesteś zmęczony czy wybiegasz myślami gdzieś indziej, nie potrzebuje za wiele. Nie spotkałem się jeszcze w siatkówce z takim podejściem. To bardzo dobry trener - podkreśla.
Zobacz także: Niespokojna noc Anny Grejman i Bartosza Kurka. Spłonęło mieszkanie ich sąsiadów