Zawodniczki E.Leclerc Radomki Radom pozostają jedną z dwóch drużyn, które nie poznały jeszcze w tym sezonie smaku zwycięstwa. Nie udało im się wygrać meczu z pilankami, nie zadziałał tutaj efekt "nowej miotły" i radomianki pod wodzą Adama Grabowskiego doznały kolejnej porażki. Podobnie było w Legionowie. W tym spotkaniu przyjezdne były bliskie objęcia prowadzenia 2:1, ale również wypuściły swoją szansę z rąk.
- Wydaje mi się, że brakuje nam takiej osoby, która w decydującym momencie podejmie ryzyko i powie do rozgrywającej: "dawaj piłkę do mnie, ja to skończę". Pracujemy nad tym na treningach i uważam, że w którymś momencie nabierzemy takiej pewności siebie, że taka osoba sama się wykreuje - powiedziała po meczu z zespołem DPD Legionovii Legionowo Oliwia Bałuk.
Nowy szkoleniowiec, który przejął schedę po Jacku Skroku, zupełnie zmienił sposób prowadzenia radomskiej ekipy. Jak pracę pod skrzydłami Adama Grabowskiego oceniają same zawodniczki?
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Kamil Stoch o loteryjnym konkursie w Wiśle. "Nie można się było skupiać na wynikach"
- Trener tchnął w nas trochę więcej życia, bo jest to osoba bardzo energiczną. Dużo się dzieje, zajęcia są intensywne. Trudno jest mi coś powiedzieć więcej, bo tydzień czy półtora tygodnia to zdecydowanie za mało, by wydawać opinie. Jestem pozytywnej myśli i uważam, że idąc tą drogą jesteśmy w stanie dużo jeszcze w tym sezonie ugrać - przyznała 19-letnia przyjmująca E.Leclerc Radomki Radom.
Kolejna szansa na przerwanie serii porażek pojawi się przed siatkarkami z Mazowsza już w najbliższą sobotę, kiedy to we własnej hali podejmą one #VolleyWrocław. Będzie to starcie dwóch sąsiadów z ligowej tabeli.
- Wszystkie bardzo liczymy na pierwsze zwycięstwo w tej lidze. Z wrocławiankami zagramy przed własną publicznością i na pewno to nam pomoże. Nasi kibice z Radomia przyjeżdżają tutaj za nami, ale nigdzie nie ma takiej atmosfery, jak u nas w hali. Uważam i bardzo liczę na to, że mecz z drużyną #VolleyWrocław będzie przełomowy - dodała absolwentka SMS-u i brązowa medalistka mistrzostw Europy juniorek.
Oprócz Oliwii Bałuk w Radomiu grają jeszcze trzy inne zawodniczki, które wyszły spod skrzydeł najsłynniejszej szkoły siatkarskiej w Polsce. Są to Paulina Zaborowska oraz Klaudia Laskowska.
- Oczywiście mam swoje wzloty i upadki, ale myślę, że cała nasza trójka juniorek ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku takie zalicza. Liczyłyśmy się z tym. Wydaje mi się, że będziemy miały tutaj w Radomiu wiele możliwości do grania i pokazania swoich umiejętności na boisku, a to jest najważniejsze - zapewniła pochodząca z Kołobrzegu Bałuk.
Wydaje się, że to właśnie rywalizacja na pozycji przyjmującej może spędzać sen z powiek radomskim kibicom. Z problemami zdrowotnymi wciąż zmaga się kapitan zespołu, Mia Jerkov, a pewnego miejsca w szóstce nie może być pewna nawet bardziej doświadczona od Bałuk i Renaty Białej, Emilia Mucha.
- Jeżeli chodzi o mnie to staram się na treningach udowadniać trenerowi, że może na mnie stawiać i jestem w stanie wejść z ławki i pomóc zespołowi. Dostaję swoje szanse i pracuję na to, żeby mi ufał - dodała Bałuk.
Oliwia Bałuk mierzy zaledwie 176 cm, ale dzięki dynamice i skoczności może rywalizować z zawodniczkami ze znacznie bardziej imponującymi warunkami fizycznymi.
- Powiem tak, zawsze bazowałam na szybkości. Uważam, że zawodniczce o takiej charakterystyce jak ja ten niższy wzrost wcale nie musi przeszkadzać i ja tego nie odczuwam - zakończyła Bałuk.
Zobacz również:
PlusLiga. VERVA - Czarni: walcowi z Warszawy nie zabrakło paliwa na siódme zwycięstwo
LSK. Grot Budowlani - Enea PTPS: komplet punktów został w Łodzi. Wicemistrzynie Polski pokonały rywala i swoje słabości