Spotkanie 5. kolejki siatkarskiej PlusLigi pomiędzy Treflem Gdańsk a olsztyńskim Indykpolem AZS-em było bardzo ważnym dla Wojciecha Grzyba, który podczas tego meczu obchodził 20-tą rocznicę gry w najwyższej klasie rozgrywkowej polskiej siatkówki. Wojciech Grzyb, który pochodzi z Olsztyna, właśnie w klubie ze stolicy Warmii rozpoczął swoją seniorską karierę.
- Olsztyn na zawsze pozostanie dla mnie miastem szczególnym, a AZS wyjątkowym klubem. Oczywiście, w bezpośrednich meczach nie odgrywa to dla mnie dużego znaczenia, natomiast we wszystkich innych okolicznościach zawsze trzymam za nich kciuki. Chcę, żeby klub się rozwijał, a siatkówka w Olsztynie była jak najmocniejsza - mówił środkowy gdańskich lwów.
Jednak na boisku nie było miejsca na sentymenty i przyjaźnie, każdy dążył do zwycięstwa, a spotkania pomiędzy tymi dwoma drużynami zawsze dawały wiele emocji. Już od samego początku obie ekipy grały na wysokich obrotach, a wynik kręcił się w okolicach remisu. Sporo roboty mieli atakujący - Bartosz Filipiak i Jan Hadrava - po ataku czeskiego siatkarza olsztynianie prowadzili 8:6, a o czas poprosił Michał Winiarski. Po przerwie gospodarze zdołali doprowadzić do remisu i gra ponownie toczyła się punkt za punkt, nikt nie potrafił wypracować sobie większej niż dwa "oczka" przewagi (13:13). Po wejściu na zagrywkę Bartka Filipiaka gospodarze wyszli na prowadzenie 18:16, ale goście nie zamierzali oddać partii bez walki. Olsztyńskie armaty - Hadrava i Wojciech Żaliński - nie pozwalały na to by Trefl odskoczył na więcej i po kilku akcjach to przyjezdni wyszli na prowadzenie 22:21. Końcówka seta była niesamowicie emocjonująca i rozstrzygnęła się dopiero po grze na przewagi. Lepsi okazali się siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn, którzy wygrali 29:27 tę wojnę nerwów i objęli prowadzenie w całym spotkaniu 1:0.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Borek dla WP SportoweFakty: Lewandowski udowodnił, że Niemiec nie musi zarabiać najwięcej [cała rozmowa]
Druga partia zaczęła się bardzo podobnie, jak pierwsza. Trefl w początkowych akcjach osiągał przewagę, ale i tak wszystko wracało do wyniku remisowego. W Treflu punktował Paweł Halaba, a po drugiej stronie siatki Paweł Woicki często uruchamiał środek, a tam aktywny był Mateusz Poręba (9:8 dla Trefla). W dalszej części spotkania olsztynianie zdołali doprowadzić do remisu i gra ponownie toczyła się punkt za punkt. Dobrze na rozegraniu spisywał się Paweł Woicki, który często rozrzucał blok gdańskich lwów, pomagając swoim kolegom w ataku (15:15). Drugi set zbliżał się nieubłaganie do końca, a na prowadzenie ponownie wyszedł Trefl. Dobrze na prawym skrzydle zachował się Bartłomiej Mordyl, chwilę potem w ataku pomylił się Andringa i gdańskie lwy prowadziły 22:19. Goście nie składali broni, dobra gra w obronie i skuteczne kontry Jana Hadravy pozwoliły doprowadzić do remisu po 22. Na szczęście dla kibiców Trefla to gospodarze byli lepsi w tej partii. Zablokowany w ostatniej akcji seta został Wojciech Żalinski, a gdańszczanie wygrali 26:24 i doprowadzili do remisu w całym spotkaniu. Mecz zaczął się na nowo.
W trzecim secie z większym animuszem zaczęli gospodarze, którzy po asie serwisowym Pawła Halaby prowadzili 6:3. W kolejnych akcjach gra toczyła się punkt za punkt, co pozwoliło gdańskim lwom utrzymać trzypunktową przewagę, a to głównie dzięki atakom Bartosza Filipiaka, który rozgrywał dobre spotkanie (10:7). Obraz gry zmieniał się jak w kalejdoskopie, bo najpierw akademicy doprowadzili do remisu po zagrywce Pawła Pietraszki, a chwilę potem kontrę skończył Ruben Schott i Trefl ponownie wyszedł na prowadzenie (14:12). Olsztynianie mieli jednak w swoim składzie Pawła Pietraszko, który pokazał, że potrafi kąsać zagrywką - trafiony nią został Ruben Schott i środkowy AZS-u wyprowadził swój zespół na prowadzenie 19:18. W końcówce seta mocnymi atakami popisywali się zarówno Hadrava jak i Filipiak, a szala wygranej przechylała się z jednej na drugą stronę. Ostatecznie partię wygrali olsztynianie 28:26, po autowym ataku Bartosza Filipiaka.
Wygrana w poprzednim secie sprawiła, że goście czwartą odsłonę spotkania zaczęli od szybkiego prowadzenia 7:4, była to zasługa pewnych ataków, ale i błędów Trefla na zagrywce. Olsztynianie wyczuli swoją szansę i nie zamierzali jej wypuścić z rąk, bezbłędny był Wojciech Żaliński, który swoją grą zwiększał przewagę akademików (13:9). Podopieczni trenera Winiarskiego próbowali jeszcze odmienić losy spotkania, ale goście byli dla nich za mocni. Nie pomogły żadne zmiany, a punkt jaki zdobył Mateusz Mika zakończył czwartą partię wynikiem 25:17 i Indykpol AZS Olsztyn mógł rozpocząć świętowanie, zwyciężając w Gdańsku z Treflem 3:1.
PlusLiga, 5. kolejka:
Trefl Gdańsk - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (27:29, 26:24, 26:28, 17:25)
Trefl Gdańsk: Filipiak, Janusz, Schott, Halaba, Mordyl, Crer, Majcherski (libero) oraz Kozub, Sasak, Grzyb, Jakubiszak, Urbanowicz.
Indykpol AZS Olsztyn: Hadrava, Andringa, Woicki, Poręba, Żaliński, Seyed Eraghi, Żurek (libero) oraz Kapica, Mika, Pietraszko, Kowalski.
MVP: Paweł Woicki (Indykpol AZS Olsztyn).