Francja - Serbia 1:3 (22:25, 21:25, 25:15, 19:25)
Francja: Antonin Rouzier, romain Vadeleux, Nicolas Marechal, Pierre Pujol, Loic Geiler, olivier Kieffer, Edouard Rowlandson (libero) oraz Stephane Antiga, Baptiste Geiler, Loic Le Marrec, Marien Moreau.
Serbia: Novica Bjelica, Bojan Janic, Nikola grbic, Milos Nikic, Andrija Geric, Ivan Milijkovic, Marko Samardzic (libero) oraz Vlado Petkowic, Nikola Kovacevic, Sasa Starovic, Marko Podrascanin.
O krok dalej w walce o pierwsze miejsce w grupie B są Serbowie, którzy pokonali w wyjazdowym meczu silnych Francuzów. Tym samym wyprzedzili ich w tabeli, uzyskując dwa bezcenne oczka przewagi przed kolejnym starciem. Oba pojedynki pomiędzy reprezentacjami Francji i Serbii mogą być decydujące. Kto wie, być może zwycięstwa pozwolą którejś z ekip na objęcie przewodnictwa w grupie i dowiezienie go do końca fazy grupowej Ligi Światowej. Na dzień dzisiejszy bliżej tego celu są Serbowie.
Pierwsza odsłona piątkowej potyczki przebiegła po myśli Serbów. Od samego początku utrzymywała się ich dwupunktowa przewaga, której gospodarze nie potrafili zniwelować. Na pierwszej przerwie technicznej siatkarze Igora Kolakovića prowadzili dwoma, zaś na drugiej czterema oczkami. Francuzi popełniali mnóstwo błędów, których z kolei unikali Serbowie. Goście wyzbyli się niepotrzebnej presji, dzięki czemu grali na pełnym luzie. Momentami ich przewaga sięgała nawet sześciu punktów (20:14). W pewnej chwili jednak Francuzi powrócili do gry i odrobili część strat (20:22). Był to ich pierwszy i zarazem ostatni zryw w tym secie. Przyjezdni wygrali ostatecznie pierwszą partię do 22.
Drugi set był bardzo podobny. Nic nie wskazywało na odrodzenie Francuzów. Nawet doping francuskich sympatyków volley'a na nic się zdawał przy znakomitej postawie siatkarzy Kolakovića. Bliźniacze podobieństwo pierwszej i drugiej partii miało swoje odzwierciedlenie w poszczególnych fragmentach owej odsłony spotkania. Serbowie szybko wypracowali sobie przewagę i prowadzili 11:16 oraz 15:19. Mimo to nadszedł moment, w którym gospodarze zwietrzyli swoją szansę na ich dogonienie (19:21). Ostatecznie jednak przerwa na żądanie szkoleniowca gości wybiła z rytmu ambitnych Francuzów, którzy nie zdołali utrzymać do końca tego seta odpowiednio wysokiego poziomu gry. Partia zakończyła się wynikiem 21:25.
Dopiero w trzecim secie Francuzi wyszli na pierwsze w meczu prowadzenie 2:1. Ku uciesze swoich fanów nawiązali ze swoimi rywalami walkę, na jaką zgromadzeni w hali miłośnicy siatkówki czekali od samego początku. Co ciekawe, role kompletnie się odwróciły. Serbowie zaczęli popełniać całe mnóstwo niewybaczalnych na tym etapie gry błędów, zaś gospodarze grali jak zaczarowani. Francuzi potrzebowali na wygraną w tej partii jedynie dwudziestu dwóch minut. Wiktoria 25:15 przywróciła im nadzieje na obronienie pierwszego miejsca w grupie B.
Nadzieje gospodarzy okazały się jednak płonne. Co prawda gra w czwartej odsłonie meczu była dosyć wyrównana aż do drugiej przerwy technicznej, lecz później do głosu doszli Serbowie, którzy nie chcieli pogodzić się z ewentualną stratą choćby najmniejszego punktu. Francuzi nie byli już w stanie nawiązać z nimi walki, przez co ulegli w czwartym secie 19:25 i w całej konfrontacji 1:3.
Oliver Kieffer, kapitan gospodarzy, nie miał wątpliwości co do przyczyny piątkowej porażki. - Popełniliśmy zbyt wiele błędów własnych, by móc myśleć o pozytywnym wyniku w starciu z Serbami - bił się w piersi. Natomiast Philippe Blain, selekcjoner reprezentacji gospodarzy, chwalił swoich rywali i jednocześnie żałował, że jego drużynie nie udało się ugrać czegoś więcej. - Niemożliwe jest czekanie, aż coś dobrego po prostu nam się przytrafi - mówił na pomeczowej konferencji.
Z kolei Igor Kolaković mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Jestem usatysfakcjonowany zwycięstwem w Paryżu, gdyż jest tu zawsze ciężko o zwycięstwo - nie krył radości z wygranej.