Mistrzostwa Europy siatkarzy. Rządowy samolot na ratunek Polakom. Heynen: Sprawa powinna zostać załatwiona inaczej

Newspix / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Vital Heynen oraz Wilfredo Leon
Newspix / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Vital Heynen oraz Wilfredo Leon

- Fantastycznie, że polski rząd rozwiązał nasz problem, ale sprawa powinna była zostać załatwiona. Organizatorzy nie mogą umywać rąk w takich sytuacjach - mówi Vital Heynen o problemach Polaków z przelotem z Holandii do Słowenii.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Z Schiphol - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty[/b]

Z powodu dwudniowego strajku słoweńskich linii lotniczych Adria Airlines lot, którym we wtorek o godzinie 10:15 polscy siatkarze mieli podróżować z Amsterdamu do Lublany, został odwołany. Biało-Czerwoni zostali na lodzie, bo organizatorzy mistrzostw Europy 2019 nie mieli przygotowanej żadnej opcji rezerwowej.

Członkowie sztabu szkoleniowego naszej drużyny, między innymi sam Vital Heynen, na własną rękę szukali zastępczego połączenia. Było kilkanaście miejsc w samolocie chorwackich linii do Zagrzebia, ale nie wystarczyłoby ich nawet dla wszystkich siatkarzy.

Na szczęście z odsieczą przyszedł mistrzom świata polski rząd. Premier Mateusz Morawiecki i jego kancelaria zareagowały błyskawicznie i zdecydowały się wysłać po polską drużynę rządowy samolot.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Kubiak o niefortunnej sytuacji z lotem. "Tak się złożyło, że mam kilka numerów do ważnych ludzi"

- Myślę, że to niesamowite. Cała Polska nam pomaga. Nie tylko kibice, ale też prezydent i wszyscy ważni ludzie w kraju - powiedział nam na lotnisku Schiphol w Amsterdamie trener Heynen. - Choć przed nami długi dzień, to zawodnicy na pewno czują się dobrze. Myślą sobie: "Tak, nasz kraj jeszcze raz stanął na wysokości zadania" - dodał.

Winą za problemy polskiej ekipy Belg obarcza organizatorów holenderskiej części mistrzostw Europy. - To Holendrzy byli odpowiedzialni za przewiezienie nas do Słowenii. Zostali zaskoczeni, a przecież z tego, co się dowiedziałem, słoweńskie linie lotnicze od dłuższego czasu były bliskie bankructwa. Strajk w firmie, która jest na krawędzi, nie powinien być niespodzianką - zaznaczył. 
 
- Gdy dowiedzieliśmy się o strajku dopytywaliśmy się, czy jest jakiś plan B, bo trzeba taki mieć. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że przecież wszystko gra. Nie, nie gra. Odwołali nam lot, a wy nie robicie nic. Fantastycznie, że polski rząd rozwiązał problem, ale nie tak powinno być, organizatorzy nie mogą umywać rąk w takich sytuacjach i mówić: "Ok, lecicie tam, więc sprawa załatwiona" - stwierdził selekcjoner Biało-Czerwonych.

Heynen cieszy się, że problemy z transportem udało się szybko rozwiązać i nie będą one miały poważniejszych konsekwencji. - Tracimy trochę czasu, ale zyskujemy pozytywną energię. Zawodnicy odpoczywają w hotelu na lotnisku. Niektórzy śpią, ale niewielu, bo były chyba tylko trzy wolne pokoje - wyjaśnił.

Czytaj także:
ME siatkarzy: Kto jest winny zamieszania z lotem Polaków?
ME siatkarzy: Vital Heynen podziękował Mateuszowi Morawieckiemu

Ekscentryczny szkoleniowiec zdradził też, że zanim został trenerem reprezentacji Polski nigdy nie odwołano lotu, którym miał podróżować, a w ciągu ostatniego roku przydarzyło mu się to już cztery razy. - Wychodzi więc na to, że połączenie Heynen - Polska nie działa najlepiej, jeśli chodzi o latanie samolotami - śmiał się.

- Zarówno dla mnie, jak i dla was dziennikarzy, bo ja jestem gotów zabrać na pokład każdego, to będzie pierwszy i zapewne ostatni w życiu lot rządowym samolotem. Jest się z czego cieszyć. A teraz wybaczcie, muszę was "wykopać" i wracać do pracy - zakończył rozmowę trener Polaków.

Samolot wysłany po siatkarzy przez premiera Morawieckiego ma wylądować na lotnisku Schiphol o 13:40.

Źródło artykułu: