- Straciliśmy niesamowitą osobę i świetną siatkarkę. Agata podchodziła do życia spokojnie, brała je takim, jakim jest. Była wytrwała i do wszystkiego dochodziła ciężką pracą. Do samego końca mówiła, że ma o co walczyć - tak wspominał Agatę Mróz-Olszewską były selekcjoner reprezentacji Polski siatkarek, Śp. Andrzej Niemczyk, tuż po jej śmierci. Kilka lat później w swojej biografii przyznał. - Cholera, wiele bym dał, żeby móc samemu pożegnać się z tym światem, w zamian za zdrowie Agatki!
To właśnie Andrzej Niemczyk otworzył Agacie Mróz-Olszewskiej drzwi do wielkiej kariery, powołując ją do kadry, kiedy występowała jeszcze w niezbyt renomowanym zespole AZS WSBiP Ostrowiec Świętokrzyski. Była wówczas anonimową zawodniczką. Dlatego tym bardziej niewiele osób zdawało sobie sprawę z faktu, że mimo młodego wieku, ma za sobą pierwsze poważne starcie z chorobą. Mielodysplazja szpiku kostnego przez długi czas była jej największym przeciwnikiem. W wieku 18 lat zmusiła Agatę Mróz do przerwania kariery. Mistrzostwo Europy kadetek (1999 rok), które wywalczyła z reprezentacją Polski, pełniąc obowiązki kapitana zespołu, przez lata pozostawało jedynym trofeum zdobytym na arenie międzynarodowej.
Dwa lata później powróciła, otrzymała powołanie do kadry i stanęła na podium Mistrzostw Europy 2003, stając się częścią legendarnej drużyny "Złotek". - Stałam na podium i płakałam. Nie dlatego, że zdobyłyśmy mistrzostwo, ale że spełniłam nieosiągalne. Gdybym w wieku 17 lat skończyła karierę, kto wie, może byłabym zdrowa. Ale nie przeżyłabym takich chwil. W tamtym momencie wydawało mi się, że Pan Bóg pozwolił, abym złapała Go za nogi - mówiła w jednym z wywiadów. Ze złotym medalem na szyi uwierzyła, że jest w stanie wygrać z chorobą.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Bieniek wychwala Wilfredo Leona. "Super chłopak"
O swoich problemach ze zdrowiem mówiła otwarcie od samego początku. To dzięki niej społeczeństwo uświadomiło sobie, jak ważną ideą jest honorowe krwiodawstwo, rejestrowanie się w bazie dawców szpiku. Wiele osób w odpowiedzi na jej apel zdecydowało się przełamać, zrobić pierwszy krok i zacząć pomagać innym. Jej walkę z chorobą przez kilka miesięcy z zapartym tchem śledziła cała Polska. Dość powiedzieć, że kiedy okazało się, że siatkarkę tuż po przeszczepie szpiku dopadła infekcja i ogłoszono akcję "Krew dla Agaty", zebrano jej w krótkim czasie prawie 1500 litrów. Wojsko, szkoły, uniwersytety, kluby, kibice - walczyli absolutnie wszyscy. Sama Agata, nawet będąc u kresu sił, udzielała wywiadów, w których tłumaczyła, jak ważne jest pomaganie innym.
Wzruszające pożegnanie Sary Anzanello. "Boję się, bo chcę żyć"
- Potrzebna jest każda krew. Nie tylko dla mnie. Przecież sama nie jestem w stanie przyjąć tyle, ile zostało oddane. Mam rzadką grupę B RH-, ale potrzebny jest każdy jej rodzaj. Nie dla mnie, dla innych - tłumaczyła.
Efekt? Dziesięć lat po śmierci Agaty Mróz-Olszewskiej, dzięki Fundacji Kropla Życia, liczba zarejestrowanych dawców szpiku kostnego wzrosła z 40 tysięcy do ponad miliona osób i wciąż rośnie. To trzeci najlepszy wynik w Europie i piąty na świecie.
Poza boiskiem i na siatkarskim parkiecie była prawdziwym walczakiem, nigdy nie pozwalała sobie na minimalizm. Nie uznawała taryfy ulgowej nawet wówczas, kiedy miała gorszy dzień. Doskonale to wie Małgorzata Glinka-Mogentale, która z Agatą Mróz-Olszewską przez wiele lat występowała razem z nią w kadrze, a przez rok w hiszpańskiej Gruppo 2002 Murcia. Polskie siatkarki wywalczyły wówczas puchar i mistrzostw Hiszpanii oraz puchar Top Teams Cup (2007 rok).
- Byłam pełna podziwu dla jej postawy. Ona nie odpuszczała. Widziałam czasami zamyślenie, refleksję na jej twarzy. Tego się nie dawało ukryć. Ona sobie dobrze zdawała sprawę, że jest poważnie chora, ale nie chciała swoją osobą sprawiać kłopotu. Zapamiętałam ją jako osobę pozytywną, która nawet jeżeli zmagała się z jakimiś problemami, dawała z siebie wszystko. To była pozytywna, spełniona kobieta - wspomina Małgorzata Glinka-Mogentale.
Hiszpania była ostatnim przystankiem w sportowej karierze Agaty Mróz. W marcu 2007 roku, będąc u szczytu siatkarskiej formy, reprezentantka Polski nieoczekiwanie poinformowała o zakończeniu kariery, po wypełnieniu obowiązującego do maja kontraktu. Tamtejsi lekarze potwierdzili bowiem diagnozę polskich medyków, że wobec pogarszającego się stanu zdrowia (faza przedbiałaczkowa) jedyną szansą Agaty na powrót do zdrowia jest przeszczep szpiku kostnego. - Jestem przerażona, ale nie załamuję się. Nie mogę polec chociaż w psychicznej walce z chorobą - mówiła zawodniczka i rozpoczęła poszukiwania odpowiedniego dawcy szpiku, już nie sama, ale z mężem Jackiem Olszewskim u boku.
W akcję pomocy włączyły się wielkie gwiazdy siatkówki, między innymi Giba, który doskonale zdawał sobie sprawę, jak wielkim wyzwaniem jest dla człowieka walka z chorobą. Sam w dzieciństwie stoczył zwycięski bój. Dlatego, kiedy białaczka ponownie zaatakowała, Brazylijczyk był jedną z pierwszych osób, która włączyła się do pomocy.
Jako jeden z niewielu wspierał też Agatę Mróz-Olszewską, kiedy podjęła decyzję o urodzeniu dziecka. Wbrew sugestiom lekarzy, odradzających taką decyzję, młoda siatkarka postawiła na swoim. 4 kwietnia 2008 roku, będąca w siódmym miesiącu ciąży urodziła Lilianę.
Jeden z ostatnich wywiadów udzieliła tygodnikowi Viva! Dziennikarce Sylwii Borowskiej opowiedziała o szczęściu, jakie daje jej córka. Decyzji o jej urodzeniu nie żałowała nigdy.
- Kiedy mogłam już usiąść na wózku, wydałam komendę: "Jedziemy!". W jednej ręce z cewnikiem, w drugiej z drenem. Nieważne. Jedziemy. Kiedy zobaczyłam Lilianę, zaczęłam płakać. Taka maleńka. Dwa kilogramy szczęścia. Cieszyłam się, że się udało. Że jest z nami - powiedziała we wspomnianym wywiadzie.
Półtora miesiąca później, 22 maja 2008, siatkarka przeszła udany zabieg przeszczepu szpiku kostnego w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu. - Dwadzieścia minut po północy Agata rozpoczęła nowe życie - wspominał później jej mąż. Niestety, ósmego dnia siatkarkę zaatakowała bakteria, która do tej pory pozostawała w uśpieniu. Lekarze podjęli heroiczną walkę o życie siatkarki. W noc przed jej śmiercią mąż Jacek jechał z Wrocławia do Katowic po antybiotyk, który mógłby pokonać kryzys. Niestety, w drodze powstrzymała go nawałnica. - Musiałem się zatrzymać. Poczułem, że to znak, że nie ma sensu jechać. Decyzja już zapadła - wspominał później w rozmowie z Galą. Kiedy dotarł z lekiem, stan zawodniczki był już beznadziejny. Kilka godzin później Agata odeszła...
- Cały czas wierzyliśmy, że będzie dobrze. Zabrakło trochę szczęścia i czasu, by przeszczepiony szpik zaczął działać - mówił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej mąż zawodniczki.
- Agata nigdy nie zamieniłaby własnego zdrowia na życie córki. Gdyby miała jeszcze raz wybierać, czy decydować się na własne zdrowie, czy życie córki, nigdy nie zmieniłaby zdania. Liliana jest czymś najwspanialszym, co ją w życiu spotkało - dodawał, przytaczając ostatnie słowa siatkarki: Bądź szczęśliwy, nie żałuję swojej decyzji. Gdybym miała jeszcze raz wybierać, wybrałabym tak samo. Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona.
Zmarł trener Janusz Sikorski. Pracował z późniejszymi reprezentantami Polski
Konsekwencją i uporem Agata Mróz-Olszewska imponowała nie tylko na parkiecie, ale również w pozaboiskowym życiu. Bez tych cech, niezwykle trudno jest o powodzenie w sporcie. Przedstawiciele polskiej siatkówki uznali, że jest idealną kandydatką na patrona Szkoły Mistrzostw Sportowego w Szczyrku, gdzie od lat szlifuje się największe talenty. 3 października 2016 roku stał się niezwykle ważną datą dla nadzorowanej przez PZPS szkoły dla najzdolniejszych młodych siatkarek.
- Nie poddawała się i walczyła do samego końca. Urodziła córeczkę, ponieważ ją niesamowicie kochała. Zrobiła mnóstwo dobrego dla naszego kraju. Czy można ją nazwać świętą? Tak, myślę, że można powiedzieć, że była świętą już za życia - stwierdził tuż przed pogrzebem ks. Jan Kacprzyk. - Na pewno będzie jej nam wszystkim niesamowicie brakować. Kibicom, ale także wszystkim ludziom, ponieważ zapisała się w historii wielkimi zgłoskami. Zwróciła uwagę na to, jak dużo pomocy potrzeba ludziom chorym na takie choroby. Myślę, że w ten sposób uratowała swoją osobą mnóstwo istnień ludzkich - dodał ksiądz Jan Kacprzyk.
Historia Agaty Mróz Olszewskiej stała się inspiracją dla wielu środowisk. Jej walkę z chorobą zdecydowano się przenieść na ekrany kinowe. Realizacji filmu "Nad życie" podjęła się reżyser Anna Plutecka-Mesjasz. Do współpracy zaproszono wielu znanych polskich aktorów. W rolach głównych wystąpili Olga Bołądź i Michał Żebrowski, na drugim planie można zobaczyć między innymi Danutę Stenkę i Przemysława Cypriańskiego.
- Mam nadzieję, że śmierć Agaty nie pójdzie na marne, bo całym swoim życiem i ostatnimi chwilami, gdy wiedziała już, że jest bardzo chora, chciała przekazać światu, że z chorobą można wygrać. W Polsce o białaczce i chorobach krwi mówi się bardzo mało. Niech to się zmieni. Agata chciała pokazać, że z tą chorobą można wygrać -powiedział Jacek Olszewski na konferencji zorganizowanej po śmierci zawodniczki we wrocławskim szpitalu.
- Ona już na zawsze będzie bohaterką. I tylko tyle mogę powiedzieć - powiedział jeden z najlepszych siatkarzy w historii - powiedział Giba, jeden z najlepszych siatkarzy w historii, zapytany o Agatę Mróz-Olszewską już po jej śmierci.