Podopieczne trenera Michala Maška w finale LSK mają na swoim koncie już dwa zwycięskie pojedynki z Grot Budowlanymi Łódź. Oba kończyły się po ciężkich, pięciosetowych bojach, co, jak przyznają same zawodniczki, dało się im we znaki.
- Myślę, że ten drugi mecz był mimo wszystko cięższy niż pierwszy, szczególnie pod względem fizycznym. W obu spotkaniach rozegrałyśmy po 5 setów, czujemy to trochę w nogach, ale w walce o mistrzostwo Polski to się nie liczy. Zapewniam, że gdybyśmy miały zagrać w tym drugim meczu jeszcze 3 sety, to zrobiłybyśmy to. Do tego atmosfera, jaka panuje w hali, dodaje takich emocji, takiej pozytywnej siły, że nie pozostaje nic innego jak tylko wyjść na boisko i walczyć - przyznała Zuzanna Efimienko-Młotkowska.
W drugim spotkaniu ŁKS miał piłkę meczową już w czwartej partii, jednak wówczas po emocjonującej i zaciętej końcówce szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylił zespół Grot Budowlanych (relację z tego spotkania można przeczytać TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Karol Świderski to "brylancik", zdobył mistrzostwo Grecji. "Miejscowi mówią na niego Swarovski"
- Drugi mecz mógł skończyć się już w czwartym secie, ale trochę nam do tego zabrakło. Były ogromne nerwy i emocje, ale na szczęście przekształciły się one na taką pozytywną agresję z naszej strony. Jovana Brakocević grała niesamowicie, wielki szacunek dla niej za to, co robiła w tym spotkaniu na boisku. Przy tak dużej ilości piłek, jaką dostała, potrafiła jeszcze wyjść w piątym secie i atakować równie mocno, co wcześniej. Mimo tego, my równolegle grałyśmy zespołowo i co najważniejsze, spokojnie i cierpliwie, co zadecydowało o naszym zwycięstwie - powiedziała środkowa ŁKS-u.
Czytaj także: Finał LSK. Budowlani - ŁKS. Łódzkie Wiewióry o krok od mistrzostwa. "Naszą siłą jest zespołowość"
Reprezentantka Polski i czołowa zawodniczka zespołu Łódzkich Wiewiór zdradziła także, że w nerwowych chwilach na boisku, w których ważą się losy seta czy nawet całego meczu, nie ma czasu na taktyczne ustalenia. Wówczas, np. przy próbie bloku, liczy się już indywidualny wybór zawodniczki.
- W takich decydujących momentach, to nie ma już żadnej taktyki. Wtedy nie myśli się o tym, co było na kartkach, co było na wideo, na odprawie, już jest tylko czujność na siatce i twój wybór. Bo to też nie jest tak, że zawsze piłkę dostanie Jovana, bo rozgrywająca wie, że tam będzie podwójny blok. W takich chwilach o punkcie decydują wyłącznie intuicja i czytanie gry - dodała Efimienko.
Trzecie spotkanie w finale Ligi Siatkówki Kobiet odbędzie się w poniedziałek, 29 kwietnia, o godz. 20:30. W przypadku wygranej ŁKS-u, to on zdobędzie tytuł mistrza Polski. Jeśli zaś tym razem wygrają Budowlani, rywalizacja przedłuży się przynajmniej o jedno spotkanie.