PlusLiga: zagrywka va banque Gardiniego pomogła. Kędzierzynianie uciekli spod ściany

Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

W drugim meczu półfinałowym PlusLigi ZAKSA przegrywała na wyjeździe z Wartą Zawiercie 0:2. Gardini zagrał va banque. Wprowadził na parkiet Szymurę, a Śliwkę przestawił na atak. Kędzierzynianie odwrócili mecz, wygrali 3:2 i doprowadzili do 3. starcia.

W środowe późne popołudnie siatkarze Aluron Virtu Warty Zawiercie stanęli przed historyczną szansą dla swojego klubu. Po wygraniu w Kędzierzynie-Koźlu z miejscową ZAKSĄ 3:1, potrzebowali jeszcze tylko triumfu z wicemistrzem Polski we własnej hali, by awansować do finału PlusLigi.

Tak jak można było spodziewać się, mała hala w Zawierciu na drugie spotkanie półfinałowe wypełniła się do ostatniego miejsca. Żywiołowo dopingujący kibice (większość z nich ubrana w żółte koszulki), nie wyobrażali sobie innego scenariusza niż zwycięstwo ich ulubieńców i świętowanie awansu do historycznego finału.

Czytaj także: Dawid Konarski wspiera Bartosza Kurka

Na samym początku środowego meczu emocje udzieliły się obu zespołom, co było widać w błędach własnych na zagrywce. Szybciej z presją poradzili sobie jednak zawiercianie. Mocna, punktowa zagrywka i świetna dyspozycja na lewym skrzydle Marcina Walińskiego oraz Mateusza Malinowskiego pozwoliła gospodarzom wypracować pięciopunktowe prowadzenie (17:12). Gdy z prawej strony punktować zaczął również Alexandre Ferreira, przewaga Warty urosła do siedmiu "oczek" (21:14). Andrea Gardini robił co mógł, brał przerwy na żądanie, dokonał zmian, ale jego podopieczni popełniali za dużo błędów, by móc zatrzymać w pierwszym secie miejscowych (16:25).

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Bójka Lewandowskiego z Comanem dała pozytywny impuls? "Takie sytuacje biorą się z ambicji"

W premierowej partii zawiercianie mieli fenomenalną skuteczność w ataku, na poziomie 88 procent. W drugiej odsłonie już tak dobrze w tym elemencie nie było. Wynikało to z faktu, że kędzierzynianie wzmocnili zagrywkę. Po dwóch asach serwisowych Łukasza Wiśniewskiego ZAKSA prowadziła 7:5, a kilka chwil później, gdy piłkę przechodzącą skończył Aleksander Śliwka, już 10:6. Kilka punktów przewagi nie uspokoiło jednak przyjezdnych. Ci nadal popełniali sporo błędów. Gdy w ataku kilka razy pomylił się Łukasz Kaczmarek, na tablicy świetlnej widniał już prawie wynik remisowy (20:21). Gospodarze skorzystali z koła ratunkowego od rywali. Prowadzeni przez fenomenalnie dysponowanego w końcówce seta Mateusza Malinowskiego, siatkarze Warty wygrali do 23 i byli już jedną nogą w wielkim finale.

Nie mając już nic do stracenia, Andrea Gardini zagrał va banque. Zdjął z boiska słabo dysponowanego Łukasza Kaczmarka. Na pozycję atakującego przeszedł Aleksander Śliwka, a parę przyjmujących uzupełnił Rafał Szymura. Roszady przyniosły efekt. Po kilku udanych atakach Szymury, przyjezdni prowadzili 7:3. Tym razem nie powtórzył się scenariusz z poprzedniego seta i aktualni wicemistrzowie Polski nie roztrwonili przewagi. Gospodarze nie wykorzystywali kontr, a do tego "nadziewali się" na skuteczny blok kędzierzynian. Widząc wysoką przewagę rywali (19:12), Mark Lebedew dokonywał zmian, by dać odpocząć swoim liderom przed czwartym setem. Trzeci zakończył się triumfem ZAKSY do 19.

Oczywiście trener Gardini nic nie zmienił w ustawieniu i pozostał ze Śliwką na ataku i Szymurą na przyjęciu. To posunięcie nadal przynosiło punkty przyjezdnym, a gospodarze wydawali się być coraz bardziej pogubieni. Gdy na początku seta nie mogli przebić się przez blok kędzierzynian, już przy stanie 1:4 o czas poprosił Mark Lebedew. Tyle tylko, że podopieczni australijskiego szkoleniowca nadal nie mogli odnaleźć właściwego rytmu gry (8:13). ZAKSA pewnie zmierzała do tie-breaka, a gospodarze energię marnowali na kłótnie z sędziami, którzy podejmowali kontrowersyjne decyzje. Ostatecznie po skutecznym ataku Szymury goście doprowadzili do piątego seta.

Czytaj także: niecodzienne marzenie Vitala Heynena, które chce zrealizować jeszcze w tym roku

Na początku tie-breaka obudził się mniej widoczny w poprzednich dwóch partiach Ferreira. Po asie serwisowym Portugalczyka, siatkarze Warty mieli dwa punkty w zapasie (4:2) i taką też przewagę utrzymali do zmiany stron (8:6). Gospodarze dobrze przyjmowali, co wykorzystywał Michał Masny, rozrzucając blok gości. Tyle tylko, że nie zawsze koledzy Słowaka skutecznie atakowali. Po autowym zbiciu Ferreiry był remis (9:9). Przyjezdni złapali wtedy wiatr w żagle. Po asie serwisowym Bieńka prowadzili już 13:11 i nie dali sobie odebrać zwycięstwa. Po ataku ze środka Wiśniewskiego wygrali 15:12, cały mecz 3:2 i wyrównali stan półfinałowej rywalizacji na 1:1.

Trzecie, decydujące spotkanie w tej parze odbędzie się w środę 24 kwietnia o 17:30 w Kędzierzynie-Koźlu.

Aluron Virtu Warta Zawiercie - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:16, 25:23, 19:25, 18:25, 12:15)
Aluron Virtu Warta:

Waliński, Masny, Ferreira, Gawryszewski, Malinowski, Rejno, Koga (libero) oraz Semeniuk, Bociek, Sobczyk, Dosanjh, Żuk, Kania, Andrzejewski (libero)
ZAKSA:

Deroo, Toniutti, Kaczmarek, Bieniek, Śliwka, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Szymura, Kalembka, Koppers

MVP: Sam Deroo (ZAKSA)

Komentarze (9)
avatar
Ahmed Pol
18.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zaksa już tego nie wypuści 
Wiesia K.
18.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda ,że się Aluronowi nie udało ale przegrali po walce - i to się liczy - a zabrakło niewiele... A skoro już raz wygrali w Kędzierzynie - to może wygrają i drugi ???.... Życzę im tego ! Czytaj całość
avatar
siewca śmierci
18.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ferreira ewidentnie mvp tego meczu. Taka troszkę słabsza wersja Leona . Większość ataków gorą z pełną mocą . Do tego zagrywka wczoraj bardzo regularna pod 120. Ciekawe po takich meczach gdzie Czytaj całość
avatar
Antyfan Lube
17.04.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
dobry mecz, przypominał poziomem ligę włoską. Cios za cios. Ferreira kozak mam nadzieję, że zostanie w PL. 
avatar
Janutek
17.04.2019
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Jak powiedział Kadziewicz, Kaczmarek zagrał w karierze chyba pierwszy mecz o coś i pod dużą presją,no i ... totalnie nie wytrzymał. Heynen wiedział co robi odstawiając go od repry