Łódzki zespół w pierwszym pojedynku, którego stawką jest awans do ścisłej "czwórki" Ligi Siatkówki Kobiet, pokonał we własnej hali Bank Pocztowy Pałac 3:0. Teraz czas na drugą odsłonę ćwierćfinałowej rywalizacji, która przenosi się do Bydgoszczy. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty kapitan Grotu Budowlanych Łódź, Gabriela Polańska, m.in. oceniła postawę swojej drużyny w meczu w Łodzi oraz odniosła się do pogłosek na temat spotkania kończącego fazę zasadniczą w Kaliszu.
Beata Kacperska (WP SportoweFakty): Co było kluczem do zwycięstwa Grot Budowlanych w pierwszym meczu ćwierćfinałowym z drużyną z Bydgoszczy?
Gabriela Polańska (Grot Budowlani Łódź):
Dobrze to wszystko funkcjonowało w naszej grze. Udało nam się uniknąć tych rzeczy, z którymi miałyśmy wcześniej problem, czyli jakichś dłuższych przestojów. Dużo piłek zostało wyciągniętych w obronie, naprawdę, tam dziewczyny uwijały się w defensywie. Na obydwu skrzydłach miałyśmy kończący atak, środki też dołożyły swoją cegiełkę, więc myślę, że po prostu wszystko w jednym czasie zagrało tak jak powinno.
ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Skrajne oceny występów Piotra Zielińskiego. "Wymagamy od niego więcej"
Chociaż spotkanie w Łodzi zakończyło się w trzech setach, to kibice mieli okazję obserwować dużo walki. Rywalki z Bydgoszczy w pierwszym i drugim secie doganiały was w końcówkach, a zwycięstwo w tych partiach ważyło się do samego końca.
Patrząc na to, że padł wynik 3:0, mogłoby wydawać się, że było łatwo, ale szczególnie wyniki w tych dwóch pierwszych setach pokazują, że było tam ciasno. Wiemy, że w naszym przypadku nie ma bezpiecznej przewagi, niestety, dotkliwie pokazałyśmy to w meczu na Pucharze Polski w tym pierwszym secie z Chemikiem, gdzie miałyśmy dużą przewagę i ostatecznie przegrałyśmy. Na pewno nie jest tak, że my, wysoko prowadząc, zaczynamy się nudzić i stwierdzamy, że zapewnimy kibicom, Błażejowi i wszystkim obecnym w sali trochę więcej emocji, bo nie jesteśmy aż na tyle pewne siebie, żeby pozwalać sobie na takie rzeczy. Do naszej gry wkrada się może chwilowe rozluźnienie i takie zdarzają nam się wpadki w postaci przestojów, ale staramy się nad tym pracować, żeby tego unikać.
Wydaje się, że te przestoje w grze są waszą największą bolączką w tym sezonie, rozmawiamy o nich już od kilku spotkań i wciąż nie możecie ich w pełni wyeliminować.
Tak, myślę, że gdybyśmy miały na to jakąś receptę, na pewno potrafiłybyśmy temu podołać i jakoś unikać tych rzeczy. Na ten moment nie mamy takiego złotego środka. Staramy się, żeby te przestoje były jak najmniejsze, bo od tego trzeba zacząć. Myślę, że takimi małymi krokami, zanim skończy się sezon, to coś uda się z tym zrobić.
Wspomniała pani o meczu z Chemikiem w ramach półfinału Pucharu Polski w Nysie, który przegrałyście 0:3. Pamiętacie jeszcze o tym wyniku jak o takiej nauczce czy lekcji na przyszłość?
To już jest za nami. Oczywiście, to spotkanie zostało przeanalizowane, myślę, że każda z nas wyciągnęła lekcję z tego meczu i ma gdzieś z tyłu głowy, że po prostu to się nie może zdarzyć po raz kolejny. Nie rozpamiętujemy jednak tego, patrzymy w przyszłość, skupiamy się na tym, co będzie. Teraz jest najważniejszy moment w sezonie, więc nie możemy rozpamiętywać tego, co było 2-3 tygodnie temu.
Czytaj także: Bojowe nastroje w PGE Skrze Bełchatów przed fazą play-off. "Pokażemy, jak wielki charakter ma nasza drużyna"
Jak zespół odebrał to, że w walce o półfinał mistrzostw Polski trafia na Bank Pocztowy Pałac Bydgoszcz? Cieszyłyście się, że trafiacie właśnie na tę ekipę, a nie na reprezentantki Bielska-Białej?
Nie kalkulowałyśmy tego, nie chciałyśmy sobie niczego ustawiać, bo takie kalkulowanie zazwyczaj mści się i to bardzo mocno. My po prostu brałyśmy to, co było. Na pewno wiele osób uważa, że nie wiem, czy ten mecz w Kaliszu mógł być w jakiś sposób, powiedzmy, zaplanowany przez nas. Od razu mogę powiedzieć z ręką na sercu i z czystym sumieniem, że nic takiego nie miało miejsca. Mam taką świadomość, że wiele osób mogło to tak odebrać, więc uspokajam, że na pewno nie było żadnych kalkulacji.
Postawiłyście już pierwszy krok w stronę półfinału ligi. W dodatku macie teraz taki bufor bezpieczeństwa, ponieważ, w najgorszym wypadku, wrócicie na trzecie spotkanie do Łodzi. Czujecie się faworytem tego drugiego meczu w Bydgoszczy?
Patrząc na papier, brzydko mówiąc, możemy być stawiane w roli faworyta, jednak my już wiele razy przekonałyśmy się, że papier nie gra, tylko to, co dzieje się na boisku, weryfikuje wszystko. Może pojedziemy z troszeczkę chłodniejszymi, spokojniejszymi głowami, ale na pewno dalej w dużym skupieniu i koncentracji, bo już miałyśmy kilka dość bolesnych wpadek w tym sezonie. Już nie chcemy i nie możemy pozwolić sobie na więcej, zwłaszcza na tym etapie, na którym jesteśmy, bo tutaj liczy się wszystko.
Ostatnie cztery mecze Grot Budowlanych obserwowała pani z perspektywy kwadratu dla rezerwowych zawodniczek. Coś dzieje się z pani zdrowiem?
Nie mam żadnego problemu ze zdrowiem, wszystko jest w porządku. Na ten moment po prostu Małgosia Śmieszek i Jaroslava Pencova prezentują się lepiej, więc ja z pokorą czekam i pracuję, żeby może odmienił się los, mówiąc górnolotnie. W zespole jest tak, że nie patrzy się na to indywidualnie, że ktoś gra czy ktoś nie gra, ważne jest bowiem dobro zespołu. Na ten moment wygrywamy, więc wprowadzanie zmian nie ma większego sensu. Trener Błażej Krzyształowicz też wie, co robi, więc po prostu jest tak jak jest. Każda to przyjmuje, odnajduje się w tej sytuacji, w tej, powiedzmy, innej roli, ale też w kontrakcie nikt nie ma zapewnione, że będzie grał w pierwszej szóstce przez cały sezon. To trzeba sobie wywalczyć, wypracować i teraz to jest przede mną.
***
Drugie spotkanie w ramach rywalizacji o półfinał Ligi Siatkówki Kobiet pomiędzy Grotem Budowlanymi a Bankiem Pocztowym Pałacem zostanie rozegrane w czwartek, 28 marca, o godzinie 20:30 w Bydgoszczy.