[b]
[/b]Sytuacja Stoczni Szczecin jest dramatyczna. Nawet prezes klubu już nie ukrywa, że walczy z długami i pilnie szuka wyjścia awaryjnego. Światło dzienne ujrzała także informacja, że siatkarze otrzymali jak na razie zaledwie jedną wypłatę, co oznacza, że wkrótce będą mogli opuścić zespół z województwa zachodniopomorskiego. Wśród tych zawodników jest chociażby Bartosz Kurek, który już jest kuszony przez ekipy z zagranicznych lig. Łukasz Żygadło poinformował nas w sobotę, że cała sprawa dotycząca Stoczni powinna wyjaśnić się w najbliższym tygodniu. Cała drużyna ma jednak nadzieję, że dojdzie do cudu i znajdzie się sponsor, który pozwoli szczecinianom na dogranie sezonu do końca i walkę o najwyższe cele.
Marcin Karwot, WP SportoweFakty: Czy trudna sytuacja finansowa Stoczni miała wpływ na dyspozycję zespołu w Katowicach?
Michał Gogol, trener Stoczni Szczecin: Wolałbym się zająć sportowymi aspektami, a nie takimi rzeczami. Na pewno nie mieliśmy w sobotę w Katowicach do końca czystych głów, ale to też nie jest powód, żeby tłumaczyć w ten sposób to spotkanie. GKS zagrał bardzo dobry mecz i nie możemy dyskredytować ich zwycięstwa, tłumacząc się, że nie do końca mentalnie byliśmy na tym boisku. Gospodarze wygrali i brawa dla nich.
Jak wygląda teraz atmosfera w pana ekipie? Wiadomo, że siatkarze Stoczni nie otrzymali wszystkich przelewów.
Drużyna trzyma się razem i naprawdę jest w zespole dobra chemia. Wiadomo, że czekamy na dalszy rozwój wydarzeń w klubie.
Panu też klub zalega pieniądze?
Jeśli chodzi o mnie, to dostałem część pieniędzy i to tyle.
Jak pan skomentuje informację, że Bartosz Kurek może odejść już ze Stoczni w dowolnym momencie? Za chwilę będą mogli to zrobić także inni siatkarze.
Co do Bartka Kurka i informacjach o jego ewentualnym odejściu - tak działa siatkarski rynek. Każda możliwość jest otwarta w tej chwili. Także dla naszego atakującego.
Czy któryś z pana podopiecznych powiedział przed spotkaniem z GKS-em, że jest to jego ostatni mecz dla Stoczni?
Żaden z siatkarzy przed meczem w Katowicach nie powiedział mi, że jest to jego ostatni mecz dla Stoczni.
Jaki jest plan Stoczni na nadchodzący tydzień? Zawodnicy będą normalnie się przygotowywać do kolejnych pojedynków?
Plan na najbliższe dni jest następujący: wracamy do Szczecina, a w poniedziałek trenujemy. Zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość.
Czyli w czwartkowym, zaległym meczu z Treflem pana zespół zagra w optymalnym zestawieniu?
Na tę chwilę mogę powiedzieć, że w czwartkowym spotkaniu zagramy w pełnym składzie.
Czuje pan żal? Przed sezonem mówiło się o wielkim projekcie w Szczecinie, a teraz jednak nie wychodzi to tak, jak powinno.
Mój żal jest w tym momencie najmniej istotny. Ja koncentruję się na swojej pracy. Jestem też człowiekiem, który urodził się w Szczecinie i stamtąd pochodzi. Na pewno będę walczył do końca i wierzę w to głęboko, że klub niedługo wróci na odpowiednie tory. Jak będzie, zobaczymy.
Jakie jest pana nastawienie w obecnej chwili?
Moje nastawienie może być tylko pozytywne w tej sytuacji. Rozmawiamy w tym momencie jednak na temat rzeczy, na które nie mam wpływu. Koncentruję się na swoich obowiązkach.
Rozmawiał pan na temat całej tej sytuacji z prezesem?
Sztab szkoleniowy i zawodnicy miał ostatnio spotkanie z prezesem klubu. Doszliśmy do wniosku, że kontynuujemy naszą pracę.
Prezes mówił, że postara się zdobyć środki, by Stocznia mogła dograć sezon do końca?
Prezes wypowiedział się już na łamach prasy na tematy finansowe, więc ja nic dodawać w tej kwestii nic nie będę. Wszystko zostało powiedziane.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Derby Trójmiasta dla Wybrzeża. Arka nie dała rady