Zarówno jeden, jak i drugi zespół w środowy wieczór szukał pierwszej wygranej w nowym sezonie Ligi Siatkówki Kobiet. Wrocławianki do pierwszego gwizdka miały na koncie dwa punkty, ale i dwie porażki po tie-breakach z E.Leclerc Radomką Radom i ŁKS-em Commercecon Łódź. Z kolei siatkarki z Wielkopolski zamykały tabelę po tym, jak uległy Grot Budowlanym Łódź oraz BKS-owi Profi Credit Bielsko-Biała.
Zdecydowanie pewniej od pierwszych minut czuły się gospodynie. Zawodniczki z Dolnego Śląska w samym tylko pierwszym secie oddały rywalkom aż dwanaście punktów po własnych błędach. Liderką drużyny prowadzonej przez Guillermo Naranjo Hernandeza była Olga Strantzali, która błysnęła w każdym elemencie - od zagrywki, przez atak, po blok. Pilanki miały całkowitą kontrolę nad przebiegiem wypadków i wygrały do 17.
W kolejnej partii do gry wkroczyły wrocławskie skrzydła. Na rozegraniu w miejsce Natalii Gajewskiej pojawiła się Weronika Wołodko. A gdy w ataku rozhulały się Natalia Murek, Roksana Wers i Aleksandra Rasińska, (a cały zespół miał aż 80 procent skuteczności w tym elemencie) siatkarki z Piły nie były w stanie się podnieść. Były tak stłamszone, że zdołały zdobyć zaledwie jedenaście punktów.
Dobrą grę ekipa trenera Marka Solarewicza kontynuowała w trzecim secie, w którym mimo niezbyt dobrego przyjęcia potrafiła wypracować sobie kilkupunktową przewagę na początku i dopilnować jej aż do samego końca. #VolleyWrocław nie spuszczał z tonu, jeśli chodzi o zagrywkę, a Olga Strantzali i Klaudia Kaczorowska po stronie Enea PTPS-u niemal krwawiły w przyjęciu. Ponownie pewne zwycięstwo zanotowały siatkarki z Wrocławia.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Nie wyobrażam sobie, że meczu z Czechami nie zagramy pod nasze dyktando
To jednak nie był koniec emocji. Wspominana Stranzali postanowiła odwdzięczyć się przeciwniczkom za nękanie ją zagrywką w poprzednich częściach gry i zaczęła atakować tak, że nie było czego zbierać po wrocławskiej stronie. Pilanki już witały się z myślami o tie-breaku, gdy prowadziły 15:11, lecz po chwili na tablicy był już remis. Wtedy dał o sobie znać pilski blok z Pauliną Szpak i Anną Stencel na czele. W efekcie Enea PTPS wygrał do 21 i doprowadził do tie-breaka.
W dalszym ciągu bardzo pewnie w ofensywie czuła się Stranzali, a jej drużyna pilnowała skutecznej dotąd Natalii Murek blokiem. Na domiar złego dla wrocławianek kontuzji stawu skokowego przy stanie 9:4 dla gospodyń pod siatką nabawiła się Magdalena Soter. Musiała opuścić boisko z pomocą fizjoterapeutów, a zastąpiła ją nominalna przyjmująca Karolina Piśla.
Drużyna z Wielkopolski nie wypuściła już z rąk wygranej. Pierwszą z piłek meczowych wykorzystała Stencel, dzięki czemu wraz z koleżankami z Enea PTPS-u Piła mogła cieszyć się z pierwszej wygranej w sezonie i ucieczki z ostatniego miejsca w tabeli. Z kolei trzeci punkt, ale i trzecią porażkę dopisały do swojego dorobku siatkarki #VolleyWrocław.
Enea PTPS Piła - #VolleyWrocław 3:2 (25:17, 11:25, 18:25, 25:21, 15:8)
Enea PTPS: Szpak, Stranzali, Piotrowska, Azizova, Kaczorowska, Stencel, Pawłowska (libero) oraz Chrzan, Kobus.
#VolleyWrocław: Gajewska, Murek, Łozowska, Rasińska, Wers, Soter, Kuziak (libero) oraz Piśla, Wołodko, Felak.
MVP: Olga Strantzali (Enea PTPS)