Jastrzębianie przed tą kolejką plasowali się na 4. miejscu w tabeli PlusLigi. Gra śląskiego klubu w poprzednich meczach pozostawiała sobie wiele do życzenia. Tylko w jednym ze spotkań pomarańczowi zdobyli 3 punkty. Męczyli się za to niemiłosiernie z MKS-em Będzin i Aluronem Virtu Wartą Zawiercie, gdzie wygrywali dopiero w tie breaku. Sobotnia potyczka podopiecznych Ferdinando De Giorgiego była dopiero drugą w tym sezonie przed własną publicznością. Inauguracja w hali przy Al. Jana Pawła II nie była udana dla miejscowych. W trzech setach przegrali bowiem ze Stocznią Szczecin. W hicie 5. kolejki Jastrzębski Węgiel chciał pokazać swoją prawdziwą moc i tym razem zadowolić swoich kibiców.
PGE Skra Bełchatów jest także nierówna na początku sezonu. Zawodnicy Roberto Piazzy co prawda triumfowali w Superpucharze Polski, ale za to zawodzą w PlusLidze. W poprzedniej kolejce w trzech partiach przegrali we własnej hali z Indykpolem AZS-em Olsztyn, przez co zajmują przed startem 5. kolejki zajmowali 9. pozycję z dwoma zwycięstwami na koncie. Presja sukcesów na tej ekipie jest bardzo duża, więc Skra przyjechała na Górny Śląsk podwójnie zmobilizowana, by powrócić na ścieżkę wygranych.
Spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju lepiej rozpoczęło się dla gości, którzy wypracowali sobie drobną przewagę za sprawą dwóch asów Milada Ebadipoura i Ferdinando De Giorgi już zażądał przerwę. Gospodarze jednak szybko odrobili te straty za sprawą Dawida Konarskiego, który także wykonał świetną pracę w polu serwisowym. Ślązacy tak naprawdę zaczęli rozwijać skrzydła z każdym kolejnym "oczkiem", zaś ich rywalom zdarzało się popełniać proste błędy. Gdy wydawało się, że pomarańczowi zbudowali bezpieczną przewagę, bełchatowianie zaczęli dość szybko odrabiać punkty. W końcówce ekipa z południa Polski zachowała jednak chłodną głowę i sięgnęła po pierwszą partię.
Druga partia rozpoczęła się dość nerwowo. Odgwizdany został błąd przełożenia rąk rozgrywającego Jastrzębskiego Węgla, Lukasa Kampy. Challenge pokazał, że decyzja ta była mocno kontrowersyjna, ale sędziowie nie zmienili swojego stanowiska i przez dłuższy czas w hali można było usłyszeć głośne gwizdy. Protestowali również sami zawodnicy, ale na nic się to zdało. Sytuacja ta musiała rozproszyć jastrzębian, bowiem do głosu doszli siatkarze Skry, którzy zbudowali sobie małą przewagę. Aktualni mistrzowie Polski w dalszej fazie zaczęli zdecydowanie dominować na parkiecie, dzięki czemu doprowadzili do wyrównania w całym spotkaniu.
Trzeci set rozpoczął się podobnie, bowiem goście prowadzili z minimalną przewagą. Na zagrywkę wszedł jednak Christian Fromm i sytuacja momentalnie się zmieniła, bowiem w ekipie PGE Skry wkradły się błędy w przyjęciu. Po krótkim kryzysie bełchatowianie wrócili na wysoki poziom. Mistrzom Polski mocno pomogło ustawienie, kiedy Grzegorz Łomacz był w polu serwisowym. Zdobyli bowiem wtedy aż cztery punkty z rzędu i prowadzili w tej partii już 17:13. Taka seria przydarzyła się też gospodarzom i kibice mogli się dalej emocjonować. Później Julien Lyneel dwa razy z rzędu skutecznie zaatakował i Jastrzębski Węgiel objął prowadzenie 23:22. Pierwszą piłkę setową miała PGE Skra, ale to ostatecznie gospodarze zapisali na swoim koncie wygraną w tym secie.
Jastrzębianie szli za ciosem i byli bardzo zmotywowani, by zdobyć trzy punkty meczowe. Szczególnie dobrze wyglądali skrzydłowi pomarańczowych, którzy nie popełniali wiele błędów. Grzegorz Kosok dorzucił do tego skuteczny blok i klub z Górnego Śląska prowadził już 11:7 w trzeciej partii. Kibice zgromadzeni w hali zamarli, kiedy groźnie na parkiet upadł Mariusz Wlazły. Na szczęście atakującemu gości nic się nie stało i szybko wrócił do gry. Były reprezentant Polski nie pomógł jednak w wielkim stopniu w odrabianiu strat. Gospodarze natomiast kontrowali sytuację. Fenomenalną końcówkę miał Dawid Konarski i to między innymi dzięki niemu, Jastrzębski Węgiel sięgnął po pełną pulę w hitowym pojedynku.
Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:22, 17:25, 27:25, 25:21)
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Lyneel, Hain, Konarski, Fromm, Kosok, Popiwczak (libero) oraz Rusek, Hidalgo Oliva, Wolański, Gunia
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Szalpuk, Kochanowski, Wlazły, Ebadipour, Kłos, Piechocki (libero) oraz Teppan, Fiel
MVP: Julien Lyneel (Jastrzębski Węgiel)
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]