Brazylijczycy tradycyjnie byli wymieniani w gronie faworytów przed startem mundialu. Nie mieli jednak do dyspozycji wszystkich swoich zawodników, do najważniejszego turnieju nie zdążył przygotować się Ricardo Lucarelli, a z powodu kontuzji wypadł Mauricio Borges Almeida da Silva.
Podczas Final Six Ligi Narodów Canarinhos przegrali w meczu o brąz i w kiepskich nastrojach zakończyli swój pobyt we francuskim Lille. - Mieliśmy swoje problemy podczas Ligi Narodów. Nie sprzyjało nam zdrowie, nie mieliśmy czasu na treningi. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że z mistrzostwami świata będzie inaczej. Półtora miesiąca przygotowań i czasu na pot, łzy i ciężką pracę na treningach. Dzięki temu doszliśmy do tego, co prezentujemy we Włoszech - wyjawił w rozmowie z Polsatem Sport Bruno Rezende.
- Naszą największą siłą jest bycie prawdziwą drużyną, jednością. Choć w trzecim secie trener musiał dokonać zmian, nadal byliśmy w tym razem. Stąd się biorą nasze sukcesy, to tworzy naszą historię - dodał Lucas Saatkamp.
Rozgrywający reprezentacji Brazylii uważa, że najważniejsza w przypadku aktualnych wicemistrzów świata jest jednak ciężka praca, o czym mówi się od lat. - Nikt nie trenuje więcej od nas. Może ktoś pracuje tyle, co my, ale na pewno nie więcej. Dzięki temu mieliśmy świadomość, że jesteśmy w stanie dokonać czegoś wielkiego i awansować do finału. W niedzielę będzie niezwykle ciężko - zakończył Bruno.
Spotkanie o brąz rozpocznie się w niedzielę o godz. 17:00, natomiast o złoto o 20:30.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Reprezentant Polski kpi z komentarzy. "Dostaniemy złoty medal, bo nam się wszyscy podłożą"