"Londyn 2012 na odwrót. Rosja uległa Brazylii" - zatytułował pomeczową relację Sport Express. - Nasz zespół przegrał w zasadzie sam ze sobą. Jeśli w dwóch pierwszych setach wszystko przebiegało normalnie, to potem nagle zaczęły się problemy z zagrywką i realizacją taktyki. Brazylijczykom tyle wystarczyło, wykorzystali to w stu procentach i odnieśli ważne zwycięstwo. Teraz musimy pokonać Amerykanów. Wszystko jest w naszych rękach - napisał portal.
Po słabej pierwszej rundzie i odrodzeniu formy w drugiej fazie turnieju, Rosjanie wrócili do roli faworyta imprezy. Do najlepszej "szóstki" awansowali mając nóż na gardle, ze świadomością, że nie mogą sobie pozwolić na żadne potknięcie. Mimo ogromnej presji znakomicie zaprezentowali się w walce o Final Six pokonując po niesamowitym boju Włochów i łatwo ogrywając Holandię i Finów.
Mimo że w trzeciej rundzie trafili do grupy śmierci z USA i Brazylią, wydawało się, że nie będą mieć wielkich problemów z awansem do półfinału. Te przewidywania znajdywały odzwierciedlenie w rzeczywistości do stanu, kiedy Rosja pewnie ogrywała Brazylię po kilkudziesięciu minutach 2:0. Artiom Wolwicz tak się cieszył w kwadracie dla rezerwowych, że sędziowie pogrozili mu żółtą kartką, jego koledzy również wyglądali na wesołych i zrelaksowanych. I wtedy nastąpiła katastrofa.
"Witaj, przepaści!" - napisał po tym meczu rosyjski championat.com, nawiązując do sytuacji w jaką zapędzili się Rosjanie po pierwszej rundzie. Po porażce 2:3 z Brazylią są ponownie w tym samym miejscu: w sportowym grobie. Mają jeszcze szanse, by z niego wyjść. Przed nimi jednak spotkanie z Amerykanami, jedynym zespołem, który nie przegrał na tych mistrzostwach. Rosjanie już raz im ulegli, 1:3 w pierwszej rundzie. Jeszcze przed brazylijską katastrofą Władimir Alekno opowiadał rosyjskim mediom, że w ogóle nie trzeba się tym przejmować. - Trudno jest pokonać ten sam zespół dwa razy podczas jednego turnieju. Bardziej był się martwił, gdybyśmy wygrali 3:0 - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Dobre wieści z Turynu. "Polacy trenowali w komplecie, Michał Kubiak czuje się dobrze"
Po meczu z Brazylią Rosjanie mają o wiele większe powody do zmartwienia. Aby myśleć o awansie do półfinału nie mogą stracić z USA więcej niż jedną partię. Tylko wygrana 3:0 lub 3:1 da im upragnioną przepustkę do strefy medalowej. - W kluczowym momentach traciliśmy koncentrację - powiedział po meczu z Brazylią trener Siergiej Szlapnikow. - Kiedy gra się z taką drużyną trzeba walczyć do samego końca. Byliśmy dobrze przygotowani do meczu, ale w trudnych momentach nie byliśmy w stanie realizować naszego planu - przyznał.
Nie dodał, że tak naprawdę Rosjanie nie mieli żadnego planu "B": kiedy na boisku w miejsce Bruno pojawił się William, a przyjmujący zaczęli radzić sobie z ich serwisem, nagle nie wiedzieli, jak grać przeciwko odradzającej się Brazylii. Pogubił się również trener Szlapnikow. Kto wie, czy jego zespół nie dowiózłby wygranej do końca, gdyby zdecydował się w miejsce Aleksandra Butko wprowadzić Siergieja Grankina, który prezentuje zupełnie inny styl prowadzenia gry.
- Lubimy zapędzić się w sytuację bez wyjścia. Wtedy dopiero dajemy z siebie maksimum i pokazujemy najlepszą grę - mówił po drugiej rundzie mistrzostw świata libero Aleksander Sokołow. Jego koledzy znów mają szansę to udowodnić. Wystarczy "tylko" pokonać Amerykanów. Może się to jednak jeszcze trudniejsze, niż przegranie meczu od stanu 2:0.