Słusznie przeczuwano, że turniej w Chicago będzie jednym z najtrudniejszych w tegorocznej edycji Ligi Narodów, ale nikt z pewnością nie zakładał, że polscy siatkarze w starciu z jedenastym wówczas Iranem nie ugrają nawet jednego seta.
W czubie klasyfikacji zrobiło się bardzo ciasno. Francja wykorzystała porażkę graczy Vitala Heynena i zasiadła na fotelu lidera, a Brazylia oraz USA zrównały się punktowo z naszym zespołem. Kontakt trzyma piąta w rankingu Rosja, która traci już do Polski zaledwie jedno "oczko".
- Mamy nadzieję, że w kolejnych meczach wrócimy do takiego poziomu gry, który prezentowaliśmy we wcześniejszych spotkaniach. USA to zawsze trudny przeciwnik, ale zacięcie z nim walczymy - przyznaje kapitan naszej reprezentacji, Mateusz Bieniek. W odróżnieniu od Biało-Czerwonych, ekipa Johna Sperawa powodów do niezadowolenia po sobotnim starciu nie miała.
Amerykański team rozpoczął czwarty tydzień fazy interkontynentalnej od bardzo pewnego triumfu z walczącą o wejście do "szóstki" Serbią. Pierwszy set był wprawdzie niezwykle zacięty, jednak w pozostałych dwóch, zespół gospodarzy nie pozostawił przeciwnikom złudzeń.
Drużyna z Bałkanów przestała istnieć w ataku i nie stwarzała żadnego zagrożenia zagrywką. W drugiej odsłonie starcia uzyskała jedynie szesnaście punktów, a w trzeciej zaledwie czternaście. - Po prostu walczyliśmy i pokazaliśmy dobrą siatkówkę - mówi Micah Christenson.
- Z meczu na mecz gramy coraz to lepiej - nie ma wątpliwości rozgrywający. Polacy spróbują to w niedzielę obalić, jednak nie czarujmy się. Będzie bardzo trudno.
USA - Polska / 17.06, godz. 2:30 (czasu polskiego)
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Jak kadrowicze spędzają czas wolny? Pazdan mówi tylko o jednym
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)