Bełchatowianie są po dziesięciosetowym, dwumeczowym boju z Treflem Gdańsk. To ostatnie, u siebie, wygrali, ale dopiero po tie-breaku. Mecz dostarczył trzytysięcznej publiczności w Hali Energia sporo emocji.
- Spodziewaliśmy się takiego spotkania - od razu zaznaczył Piechocki - Każdy wiedział, że Trefl nie będzie miał nic do stracenia i u nas będzie walczył jak u siebie. To się potwierdziło. Równie dobrze to oni mogli znaleźć się w finale. Zagraliśmy całą drużyną i cieszę się, że zagramy o złoto.
Libero PGE Skry Bełchatów podkreślił wartość całej drużyny. Praktycznie każdego z drużyny prowadzonej przez Roberto Piazzę można pochwalić lub wyróżnić za grę w półfinale.
- Pomimo problemów nikt nie zwieszał głów, każdy sobie pomagał. Na początku mieliśmy kłopoty też z przyjęciem, później się jakoś broniliśmy. Zostawiliśmy serducho i zagramy o złoto. Cieszę się, że tak to się potoczyło, bo mogło skończyć się inaczej. Te ciężkie akcje pokazały, że ciężko nas złamać w końcówce - podkreślił Kacper Piechocki.
W finale, podobnie jak przed rokiem, siatkarze z Bełchatowa zmierzą się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Pierwsze spotkanie rozegrają u siebie, drugie i ewentualne trzecie - na wyjeździe.
- To na razie mały sukces, to nam nie wystarczy, bo chcemy grać o złoto. Mam nadzieję, że do końca sezonu będziemy tworzyć takie widowiska i - co najważniejsze - je wygrywać. I nasze mecze, i mecze ZAKSY pokazują, ze liga jest nieobliczalna - zakończył libero PGE Skry.
Pierwsze ze spotkań o złoto zaplanowano na godzinę 20:30 w środę, 2 maja.
Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku