Podopieczne Lorenzo Micellego wykonały pierwszy krok w stronę finału Ligi Siatkówki Kobiet i przed własną publicznością pokonały ŁKS Commercecon.
- W niektórych momentach tak naprawdę zabrakło szczęścia, może trochę sił. Trudno powiedzieć. Po ciężkiej walce w czwartym secie liczyłyśmy na zwycięstwo, ale niestety się nie udało. Musimy przełknąć gorycz porażki, ale nie spuszczamy głów bo tak naprawdę ten mecz nie był w naszym wykonaniu zły - przyznała tuż po spotkaniu Zuzanna Efimienko.
Po raz kolejny w tym sezonie o wyniku rywalizacji pomiędzy ŁKS-em Commercecon a Developresem SkyRes zadecydował tie-break. Pierwszy raz to jednak siatkarki znad Wisłoka mogły cieszyć się z wygranej. - Wiedziałyśmy, że teraz są zupełnie inne mecze. To już jest granie o medale, także nie ma to nic wspólnego z graniem w lidze. Jeżeli to byłby mecz ligowy, to byłybyśmy naprawdę zadowolone, bo udało się urwać punkt jednym z faworytek rozgrywek. Teraz jednak liczą się zwycięstwa, a przegrani wychodzą z niczym - mówiła zawodniczka.
Mocną stroną łódzkiego zespołu był blok. Przyjezdne dwanaście razy powstrzymały na siatce swoje przeciwniczki. - Rywalki również grały bardzo dobrze w bloku. W tym spotkaniu decydowały niuanse, pojedyncze akcje, wpadła nam piłka w przyjęciu, rywalki zaatakowały nam po bloku. Ten mecz wyglądał równo i na gorąco, nie oglądając powtórnie tego spotkania, nie wiem co tutaj zdecydowało - podkreślała siatkarka ŁKS-u.
Drugie półfinałowe starcie odbędzie się w czwartek, 19 kwietnia w Atlas Arenie. Czy łodzianki wykorzystają przewagę własnej hali? - Mamy determinację, mamy wole walki i to jest najważniejsze - zakończyła Zuzanna Efimienko.
ZOBACZ WIDEO Zaskakujący kandydat do sztabu Heynena. "Chcę mieć kogoś takiego"