Rundę zasadniczą drużyna z Muszyny zakończyła na 7. miejscu, a BKS na 8. W związku z tym gospodarzem pierwszego starcia o 7. lokatę na koniec rundy zasadniczej były podopieczne Bogdana Serwińskiego.
W niedzielę miejscowe, mimo przewagi własnego parkietu i wyższego miejsca po rundzie zasadniczej, nie mogły czuć się faworytkami. Powód? Wyniki bezpośrednich spotkań obu zespołów w bieżącym sezonie. Dwukrotnie wygrały bielszczanki, najpierw 3:1 u siebie i w rundzie rewanżowej 3:2 na wyjeździe.
BKS poszedł za ciosem i po raz trzeci w bieżącym sezonie Ligi Siatkówki Kobiet pokonał Muszyniankę. Tym razem, i to w hali przeciwnika, potrzebował do triumfu zaledwie trzech setów.
Najmniej emocjonująca była trzecia odsłona spotkania. W niej przyjezdne, mimo dziesięciominutowej przerwy po drugim secie, od początku kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie, pozwalając rywalkom na zdobycie 21 punktów. Byłoby ich mniej gdyby nie krótki przestój gości pod koniec partii.
Bardziej emocjonujące były dwa wcześniejsze sety. W drugim zwycięstwo rozstrzygnęło się w walce na przewagi. Zespół gości prowadził już 24:19, ale stracił pięć punktów z rzędu. Potrafił się jednak podnieść i triumfował 27:25. Z kolei w premierowej odsłonie meczu siatkarki Muszynianki prowadziły już 19:17, ale od tego momentu zdobyły tylko punkt, przy 8 "oczkach" przeciwniczek.
Rewanżowe starcie w Bielsku-Białej zaplanowano na czwartek 19 kwietnia (godz. 18:00). Jeśli BKS wygra, to zapewni sobie 7. miejsce na koniec sezonu 2017/2018. W przypadku zwycięstwa Muszynianki, triumfator tej rywalizacji zostanie wyłoniony po kolejnym meczu w Muszynie (sobota, 21 kwietnia).
Polski Cukier Muszynianka Muszyna - BKS Profi Credit Bielsko-Biała 0:3 (20:25, 25:27, 21:25)
Polski Cukier Muszynianka:
Śmieszek, Savić, Wójcik, Radenković, Bociek, Karakasheva, Medyńska (libero) oraz Bałdyga, Brzóska, Bociek, Flakus
BKS Profi Credit: Różański, Pleśnierowicz, Grant, Mancuso, Sobolska, Mucha, Lemańczyk (libero) oraz Moskwa, Nowicka
MVP: Dominika Sobolska (BKS)
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Karol Kłos nie odrzucił powołania dlatego, że nie chciał przyjechać