Odszedł Jurij Gładyr, a co z resztą? - AZS Politechnika Warszawska po sezonie

-Tylko my wiemy ile zachodu kosztowało nas sprowadzenie Jurija Gładyra z Kijowa - powiedziała portalowi SportoweFakty.pl, rozżalona prezes warszawskiej Politechniki, Jolanta Dolecka, która właśnie dowiedziała się, że Ukrainiec będzie grał w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. W stołecznym klubie wszyscy mają jednak nadzieję, że większość zawodników zostanie na kolejny sezon. Tym bardziej, że trwają rozmowy z nowym sponsorem.

Ukraiński środkowy, Jurij Gładyr był przed sezonem zupełnie nieznany w naszym siatkarskim światku. 25-letni reprezentant Ukrainy trafił do warszawskiej Politechniki razem z Serhijem Kapelusem. Obu "wyszperał" trener Krzysztof Kowalczyk, który już jesienią twierdził, że nowy zawodnik warszawskiej drużyny zrobi w lidze furorę. - To naprawdę środkowy dużej klasy i wprowadzi do naszej gry nową jakość - mówił na przedsezonowej prezentacji drużyny.

Po kilku pierwszych meczach Gładyr stał się ulubieńcem warszawskich kibiców i… liderem ligowych statystyk. Jego atomowe serwisy i bardzo skuteczne ataki pozwalały "Inżynierom" urywać punkty potentatom PlusLigi. Już w połowie sezonu mówiło się, że ukraiński środkowy w Warszawie długo nie pogra. Chętni ustawili się w kolejce, a Ukrainiec wybrał ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.

- Rozmawiałam właśnie z Jurijem i potwierdził, że w nowym sezonie będzie grał w drużynie trenera Krzysztofa Stelmacha. Cóż, skończył mu się kontrakt i jest wolnym człowiekiem - skomentowała dzisiejszą wiadomość o zmianie klubu przez Ukraińca, Jolanta Dolecka, prezes Politechniki. - Tak to jest. Tylko my wiemy ile zachodu kosztowały nas pertraktacje z Gładyrem w ubiegłym roku. Jeździliśmy do Kijowa, do ambasady, wydzwanialiśmy, a kiedy pokazał co potrafi, pojawił się pan Pietrzyk ze swoimi pieniędzmi i bez wysiłku kupił go jak dobre lody w supermarkecie - powiedziała portalowi Sportowe fakty.pl, trochę rozżalona Jolanta Dolecka.

Pani prezes ma nadzieje, że Gładyr to wyjątek i większość zawodników zostanie na kolejny sezon w Warszawie. Radek Rybak, Rafał Buszek i kilku innych zawodników ma kontrakty ważne jeszcze przez rok, Sierhiy Kapelus powiedział mi ostatnio, że chce dalej z nami grać - wylicza prezes Politechniki, która prowadzi ostatnio bardzo intensywne rozmowy z potencjalnym sponsorem drużyny. - Nie powiem z kim, bo ilekroć coś mówię, to potem obraca się to przeciwko mnie. Rozmowy są bliskie finalizacji i jeśli podpiszemy umowę, to nasz budżet na pewno przekroczy 2,5 miliona złotych - dodała Dolecka.

Nie znaczy to jednak, że w stołecznym klubie nie szukają już "nowych Gładyrów". Za kilka dni powinno się wyjaśnić kto poprowadzi zespół. Wszystko wskazuje jednak na to, że zgodzi się na tę posadę Ireneusz Mazur, z którym też trwają rozmowy. Jeśli tak się stanie, to właśnie on będzie dobierał nowych zawodników do zespołu.

Układanka jest o tyle niejasna, że na razie nie wiadomo czy w zespole zostanie trójka wypożyczona ze Skry Bełchatów. Bartłomiej Neroj, Robert Milczarek i Karol Kłos. - Wszystko w rękach działaczy Skry, a ci poprosili nas o kilka dni do namysłu w sprawie kontynuacji wypożyczenia. Ja mam nadzieję, że w Warszawie zostanie cała trójka - powiedziała nam Jolanta Dolecka, która wciąż jest optymistką i święcie wierzy w to, że w nowym sezonie Politechnika będzie jeszcze lepszym zespołem niż to było w minionym sezonie.

Komentarze (0)