Michał Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Przegrałyście pierwszą partię po bardzo zaciętej walce, drugą natomiast bardzo łatwo. W trzeciej przegrywałyście 13:18, a wygrałyście do 22, w czwartej było 18:12 dla Legionovii, a mimo to doprowadziłyście do tie-breaka i to wygranego...
Ewelina Tobiasz, rozgrywająca MKS-u Dąbrowa Górnicza: I to jest chyba najlepsza definicja polskiej siatkówki, zwłaszcza tej kobiecej. Widać było, że to mecz siatkarek, i do tego starcie dwóch młodych zespołów, w takich spotkaniach należy zawsze spodziewać się niespodziewanego. W szatni po drugim secie trener pokrzyczał trochę na nas, ale przede wszystkim to my się zezłościłyśmy na siebie i na naszą grę.
Nie ma co ukrywać, to, co pokazałyśmy w drugim secie, to była siatkówka podwórkowa. Zaczęłyśmy walczyć, wspierałyśmy się nawzajem i szybko zauważyłyśmy, że Legionovia nie jest nie do pokonania. W pierwszym meczu wygrałyśmy z nimi za trzy punkty, teraz tylko za dwa, ale najważniejsze jest to, że punkty zostają w Dąbrowie.
[b]
Co takiego mocnego mówił trener Andrzej Stelmach w szatni podczas przerwy po drugim secie?[/b]
To jest, jakby to powiedzieć, tajemnica zielonego przylądka i niewiele mogę zdradzić. Ale skoro podziałało, to nie ma na co narzekać. Widać było, że w trzecim secie byłyśmy innym, lepszym zespołem niż w poprzednich setach. Odrobiłyśmy dwukrotnie przewagę rywala, doprowadziłyśmy do tie-breaka i go wygrałyśmy. Zrobiłyśmy wszystko, co można było w naszej sytuacji. Takie z nas dziewczyny do zadań specjalnych!
Pani wejście na parkiet nie tylko poprawiło skuteczność MKS-u w ataku, ale i bloku. Trzy bloki kończące trzeciego seta to niezły wyczyn.
Wkurzyłam się trochę i to było widać! Ćwiczymy blok na treningach, jest go dużo, a w tym elemencie czuję się dosyć mocna. Przestało mi się podobać to, że w tych wszystkich meczach tak mało punktujemy blokiem i trzeba było trochę poprawić nasze statystyki w tym elemencie. Udało się i dało to nam zwycięstwo.
W końcu dobre spotkanie rozegrała Aliona Martiniuc. W pewnym momencie kończyła niemal wszystkie otrzymanie piłki, co w tym sezonie nie zdarzało jej się często.
Aliona dostawała trochę wyższe piłki, ale dzięki temu mogła złapać dobry pułap i skorzystać ze swojego zasięgu. Ona skacze bardzo wysoko i musimy z tego korzystać jak najczęściej. Trzeba szukać swoich okazji, obijać i ocierać piłki o blok, szukać w nim dziur... Ali to naprawdę dobra atakująca i stać ją na dużo, ale trzeba jej dać szansę, aby się popisała.
Bardzo ważne było także wejście Aleksandry Lipskiej, dzięki któremu w czwartym i piątym secie punktowałyście w kluczowych momentach.
Dostałyśmy sygnał od trenera: dziewczyny, grajcie swoje, nie wstrzymujcie ręki. Nie zawsze to jest takie łatwe do wykonania, ale teraz nam to rzeczywiście wyszło. Ola Lipska spisała się świetnie, ale też Aliona Martiniuc i Patrycja Polak... Tak mi się podobała ich gra, że jeszcze zostałabym z chęcią na parkiecie i zagrała z nimi kolejne trzy sety.
Po raz drugi wychodzicie z trudnej sytuacje, ale same zwycięstwa w tie-breaku na swoim terenie nie dadzą wam utrzymania. Potrzebujecie punktów jak tlenu.
W tym momencie jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji i sięgnęłyśmy dna, takiego naprawdę głębokiego. Ale w tym momencie gramy dla siebie i dla kibiców, żeby mimo wszystko przychodzili na nasze mecze i wspierali MKS. Wsparcie kibica jest bardzo ważne: kiedy nam idzie i trybuny głośno nas wspierają, słyszymy to dobrze, mamy z tyłu głowy, że nie jesteśmy same. Tym bardziej zachęcam, żeby nam kibicować.
Trudno teraz stwierdzić, czy dąbrowski MKS jest tak dobry, jak w meczach z Eneą PTPS-em Piła i Legionovią Legionowo, czy tak słaby jak w ostatnim starciu z Pałacem Bydgoszcz.
To prawda, w meczu z Pałacem nie popisałyśmy się, natomiast nie możemy odebrać Pałacowi rozegrania naprawdę dobrego spotkania. Szczerze mówiąc, do tej pory nie wiem, czego nam wtedy zabrakło. Po przegranych meczach szukamy często takiego złotego środka, który pozwoli nam odbić się i poprawić naszą grę. W Bydgoszczy wybitnie nam nie wyszło, ale teraz udało nam się zapunktować. I to buduje.
Kolejny wasz mecz to wymagający wyjazd do Bielska-Białej, ale możecie upatrywać szansy w tym, że BKS Profi Credit gra w najbliższą środę ćwierćfinał Pucharu Polski.
My mamy teraz trochę dłuższą przerwę, a BKS niekoniecznie. Natomiast nie możemy absolutnie lekceważyć zespołu z Bielska-Białej, choćby dlatego, że ostatnio radzi sobie naprawdę dobrze i jest na fali. Nie będziemy podchodzić do tego meczu w roli faworyta i to dobrze, bo w takiej sytuacji gra się trochę łatwiej. Trzeba wierzyć, że zagramy dobrą siatkówkę i wywieziemy stamtąd tyle punktów, ile damy radę.
Rozmawiał i notował Michał Kaczmarczyk
ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS: Vital Heynen został wybrany znaczącą większością głosów