Biorąc pod uwagę fakt, z jakimi problemami borykał się częstochowski zespół przed rozpoczęciem sezonu trzeba otwarcie przyznać, że drużyna Radosława Panasa stanęła na wysokości zadania. "Akademicy", co prawda nie awansowali do półfinału PlusLigi, jednak w przekroju całej rundy zasadniczej niejednemu rywalowi z najwyższej ligowej półki napsuli sporo krwi. Ostatecznie częstochowianie wywalczyli piątą lokatę i w przyszłym sezonie znów, już dwudziesty pierwszy sezon z rzędu reprezentować będą nasz kraj na arenie międzynarodowej w rozgrywkach Challenge Cup.
Jeszcze większym echem odbiły się występy częstochowskiej ekipy w elitarnej Lidze Mistrzów. Podopieczni Radosława Panasa sprawili, bowiem ogromnego kalibru niespodziankę i znaleźli się w gronie najlepszych ośmiu drużyn na Starym Kontynencie, odprawiając po drodze z kwitkiem m.in. naszpikowaną gwiazdami Coprę Piacenza. - Na pewno możemy być zadowoleni z gry i wyników w tym sezonie. Biorąc pod uwagę to, jak ten zespół powstawał, jakie było zamieszanie na początku rozgrywek, że grali młodzi zawodnicy, myślę, że było dobrze - ocenia dyrektor sportowy klubu, Ryszard Bosek.
Teraz wszystko pozostaje w rękach działaczy, którym w udziale przypadnie budowa nowego zespołu. Nie ulega wątpliwości, że działaczy czeka trudne zadanie, bowiem kontrakty kończą się m.in Smilenowi Mljakowowi, Wojciechowi Gradowskiemu, czy Zbigniewowi Bartmanowi, który z pewnością będzie mógł przebierać w ofertach. Pod znakiem zapytania stoi także przyszłość trenera, Radosława Panasa. - Na razie za wcześnie, żeby mówić o przyszłym sezonie. Rozmowy z zawodnikami będziemy prowadzić, jak będzie wiadomo, jaki mamy budżet. Zobaczymy, jakie decyzje podejmą sponsorzy. Nie możemy podpisywać kontraktów bez pokrycia, żeby potem nie skończyć jak Olsztyn. Czy zostanie Zbyszek Bartman? Jest i taka opcja, bo na razie wszystkie warianty są otwarte. Nie ma co liczyć, że kryzys spowoduje jakieś znaczne ograniczenie kosztów budowania zespołu. Przecież już w ubiegłym roku te trzy-cztery kluby budowały silne zespoły, a cała reszta biła się między sobą - dodaje Bosek.