PGE Skra Bełchatów po świetnym wtorkowym meczu z Shanghai Volleyball Club słabiej rozpoczęła potyczkę z Personal Bolivar i od razu przegrała seta. Trzy kolejne partie zdołała jednak zapisać już na swoją korzyść.
- Mieliśmy problemy w przyjęciu. Nie mogliśmy znaleźć naszego właściwego rytmu, nasza gra falowała, później wszedł Nikołaj Penczew i troszkę się to uspokoiło. W końcówce ich doszliśmy, ale nie udało nam się jej odwrócić na naszą korzyść. W takich momentach czasami decyduje szczęście, którego nam tym razem zabrakło, choć mieliśmy swoją szansę. W kolejnych setach kontrolowaliśmy naszą grę i wiedzieliśmy, że skoro odrobiliśmy w I secie tak dużą stratę, to jesteśmy w stanie ich pokonać - wyjaśnił Bartosz Bednorz.
To właśnie przyjmujący grał pierwsze skrzypce w potyczce z Argentyńczykami. W premierowym meczu nie błyszczał, choć i tak zagrał dobrze, a w drugim spotkaniu przejął pałeczkę lidera. - Jesteśmy tak mocnym zespołem, że jeśli komuś nie wychodzi, to druga osoba od razu uzupełnia. Tym razem ja w większym stopniu mogłem pomóc drużynie, w innych spotkaniach są to inni zawodnicy. To jest fajne w tym zespole, tworzymy zgrany kolektyw. Mając takich zawodników wokół siebie gra się znacznie łatwiej. Można powiedzieć, że gram z najlepszymi zawodnikami na świecie - przyznał skromnie siatkarz. Nie był to jego pierwszy tak dobry występ w sezonie. Na swoim koncie ma już m.in. MVP Superpucharu Polski.
PGE Skra odnosząc drugie zwycięstwo, awansowała już do półfinału. Nie wiadomo jeszcze z którego miejsca, a wszystko rozstrzygnie czwartkowa potyczka z Zenitem Kazań. - Założenie było takie, że jeśli wygramy dwa pierwsze spotkania i zapewnimy sobie awans, to w czwartek idziemy na ciężką siłownię. Zdaję sobie sprawę z tego, że kibice zapełnią halę właśnie na mecz z Zenitem, a to będzie takie spotkanie, o którym trudno powiedzieć, jak może wyglądać. Wiem tylko, że będziemy mieć ciężką siłownię, bo musimy ją wykonać przed Krakowem. Powinniśmy też śledzić losy w drugiej grupie, bo to też jest istotne, na kogo trafimy, ale czy będziemy kalkulować? Nie wiem. Jeżeli chcemy wygrać ten turniej, a zapewniam, że chcemy i mamy szanse, bo jesteśmy mocnym zespołem, po prostu musimy w to uwierzyć, to musimy pokonać takie zespoły jak Zenit - zadeklarował Bednorz.
Sam zawodnik nie wie czy wystąpi w czwartkowym meczu. Małe problemy spowodowały, że również jego gra w potyczce z Personalem Bolivar była zagrożona. - Już przed turniejem marzyłem o tym, żeby zagrać z Zenitem. W środę walczyłem ze swoim zdrowiem, miałem zatrucie, rano było słabo, później dostałem kilka zastrzyków i było trochę lepiej, ale później znów się pogorszyło. Mimo to zagrałem bardzo dobre spotkanie, z czego bardzo się cieszę. Najwyraźniej potrzebuję mieć jakiegoś wirusa, żeby dobrze zagrać. Bardzo bym chciał zagrać, ale zobaczymy, jak zdrowie mi na to pozwoli i trener - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Nowy trening Agnieszki Radwańskiej? Dawid Celt wyjaśnia