Sobotnie spotkanie zapowiadało się emocjonująco. Espadon Szczecin niedawno postawił przed własną publicznością bardzo trudne warunki ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, zdobywając punkt w starciu z mistrzami kraju.
PGE Skra, pomimo braku Mariusza Wlazlego, dobrze radziła sobie na ligowych parkietach i wciąż w Hali Energia nie straciła seta.
Początek spotkania należał do Milada Ebadipoura, który w przeciwieństwie do reszty siatkarzy na boisku od razu dobrze wszedł w mecz. Dzięki jego świetnej postawie bełchatowianie zbudowali sobie przewagę. Błędy Espadonu spowodowały, że różnica między drużynami rosła.
W połowę seta trener Roberto Piazza zdecydował się na wykonanie podwójnej zmiany. Na parkiecie zagościli Mariusz Wlazły i Marcin Janusz. Atakujący dołożył swoją cegiełkę zagrywką i goście nie byli już w stanie nadrobić tak dużej straty.
Po zmianie stron siatkarze Espadonu radzili sobie znacznie lepiej, zaczęli zdobywać punkty częściej po swojej dobrej grze niż po błędach przeciwników.
Ożywili się Bartłomiej Kluth i Jeffrey Menzel, udało im się doprowadzić do remisu, ale końcówka należała do PGE Skry, seta pewnie zakończył Srećko Lisinac.
To, czego Espadon nie zdołał wywalczyć w drugiej partii, odebrał w kolejnej. 10-minutowa przerwa pozytywnie podziała na podopiecznych Michała Gogola. Walka toczyła się punkt za punkt, a końcówka należała do gości. Tym sposobem szczecinianie są pierwszą drużyną, która w Hali Energia w sezonie 2017/18 zdobyła seta.
Podrażnieni bełchatowianie w czwartym secie przejęli inicjatywę i nie pozwolili już sobie na chwilę słabości. Zwyciężyli do 21 i w efekcie zgarnęli pełną pulę.
PGE Skra Bełchatów - Espadon Szczecin 3:1 (25:16, 25:20, 23:25, 25:21)
PGE Skra: Bednorz, Romać, Czarnowski, Epadipour, Lisinac, Łomacz, Piechocki (libero) oraz Janusz, Wlazły, Penczew
Espadon: Tervaportti, Menzel, Ruciak, Gawryszewski, Kluth, Duff, Mihułka (libero) oraz Murek, Malinowski, Kowalski, Kacperkiewicz, Jaskuła (libero)
MVP: Piechocki (PGE Skra)
ZOBACZ WIDEO: Maciej Rybus: Musimy wyjść z tej grupy