- Nastawialiśmy się na ciężkie spotkanie. Każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, ile te punkty ważą. Do zdobycia były trzy, ale tak naprawdę to sześć przysłowiowych punktów. Wynik może tego nie oddaje, ale sporo było walki, nerwów i sportowych emocji. Nikt z nas nie obstawiał wygranej 3:0, więc tym bardziej jesteśmy zadowoleni - przyznał po spotkaniu Mateusz Sacharewicz.
Dla środkowego Łuczniczki Bydgoszcz niedzielne starcie było wyjątkowe, bowiem 28-latek po raz pierwszy w sezonie miał okazję wspomóc swoich kolegów na boisku. Wcześniej, z powodu kontuzji mięśni brzucha, wychowanek MUKS Białystok obserwował grę drużyny spoza boiska.
- Za mną pierwszy atak i pierwsze normalne treningi. Z każdym dniem robię coraz więcej. Myślę, że jestem już gotowy w stu procentach. Teraz celem jest, aby trener miał ból głowy kogo wystawić na środku siatki - przyznał jeden z najlepiej blokujących graczy PlusLigi.
- Kontuzja mięśni brzucha ma to do siebie, że nie można robić nic. Odpada siłownia, podbijanie piłki, cokolwiek innego. Jak się przez pięć tygodni zbierało piłki po treningach i patrzyło jak koledzy atakują, to nie da się ukryć, każdy punkt zdobyty teraz w meczu cieszy podwójnie. Mam nadzieję, że ta radość pozostanie, bo ciężko pracowałem, żeby móc normalnie grać i trenować po takim czasie. Powrót miał nastąpić trochę szybciej, ale wyszło jak wyszło. Nie chcieliśmy niczego przyspieszać - powiedział Sacharewicz.
Jego powrót na boisko bez wątpienia ucieszył trenera Jakuba Bednaruka, który w ostatnim czasie nie mógł być spokojny o obsadę na środku siatki. Problemy z łąkotką ma bowiem Wojciech Jurkiewicz. Inny z graczy, Michał Szalacha, we wrześniu powrócił do pełnego treningu po kontuzji ścięgna Achillesa. W odwodzie pozostawał co prawda młody Michał Mikler, jednak nie był on gotowy do występów na najwyższym szczeblu, stąd decyzja o zakontraktowaniu w ostatnich dniach Patryka Akali.
ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem