- Mecz był ewidentnie pod kontrolą Asseco Resovii. Szkoda pierwszego seta, bo mieliśmy pięć kontr i żadnej z nich nie wykorzystaliśmy. To nakręciło Asseco Resovię na późniejsze akcje, z kolei nas te sytuacje troszkę zdołowały. Cały czas walczymy, liga jest wyśmienita i każdy może wygrać z każdym. Chyba wszystkim kibicom o to chodzi - mówił po sobotniej przegranej Daniel Pliński, środkowy Indykpol AZS Olsztyn.
Podopieczni Roberto Santilliego polegli w rzeszowskim Podpromiu 0:3. Najbliżej wygranej byli w trzeciej partii, gdzie przy zagrywkach Miłosza Zniszczoła wyrównali wynik 24:24, jednak nie przełamali tym rywala. Ich problemy zaczynały się już w momencie przyjęcia zagrywki typu float Resovii, co rzutowało na ofensywę.
- Czuliśmy, że możemy odwrócić losy tego meczu, ale Resovia nas przydusiła troszkę blokiem. Wygrała zasłużenie bez dwóch zdań - dodał doświadczony zawodnik.
Porażka z Asseco Resovią była drugą Indykpolu AZS w sezonie i rzutowała na ich miejsce w tabeli. Podczas gdy jadąc do stolicy Podkarpacia olsztynianie zajmowali pozycję wicelidera, wracając spadli na trzecie lokatę.
Powalczyć o powrót na miejsce będą mogli w najbliższy piątek w starciu z Treflem Gdańsk. 10 listopada w hali Urania podejmą kolektyw Anastasiego, początek o godzinie 18.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Glik: Gra z trzema obrońcami będzie dobrym sprawdzianem