Czwarty i jak się okazało ostatnim mecz półfinałowy pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Asseco Resovią Rzeszów rozstrzygnął się dopiero po piątym secie. Kędzierzynianie mieli w tie-breaku trzypunktową przewagę, której niestety dla nich nie potrafili wykorzystać. - Cóż, nawet gdybyśmy wygrali ten czwarty mecz, nie wiadomo, co stałoby się we wtorek w piątym spotkaniu. Wiemy, że w Kędzierzynie mielibyśmy szansę wygrać, ale pozostaje nam jedynie gdybanie - mówi Robert Szczerbaniuk w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
O tym kto zdobędzie brązowy medal zadecydują pojedynki pomiędzy Jastrzębskim Węglem a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Robert Szczerbaniuk podkreśla, że Jastrzębie to bardzo groźny rywal, którego nie należy odpuszczać. - Będzie jednak ciężko, bo czeka na nas trudniejszy rywal niż w półfinale. Jastrzębie to lepszy zespół niż Resovia, z którą dwa razy wygraliśmy w fazie zasadniczej, a teraz nie daliśmy im rady w play-off. Jastrzębianie dwa razy nas pokonali, więc może karta się odwróci - podkreśla środkowy bloku.
Podopieczni Krzysztofa Stelmacha nie chcą zająć najgorszego dla sportowca czwartego miejsca. Zwłaszcza, że pokazali wszystkim ekspertom, że ich drużynę na wiele stać. Przed sezonem nie plasowano Kędzierzyna wyżej niż na 5. Miejscu a tymczasem otarli się o finał. - Medal zawsze będzie sukcesem, na który przed rozgrywkami nikt nie liczył. Typowano, że zajmiemy piąte miejsce, a tymczasem walczyliśmy o finał i będziemy rywalizować w europejskich rozgrywkach. Sami rozbudziliśmy apetyty tą bardzo dobrą rundą zasadniczą - podsumowuje Szczerbaniuk.