Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Porażka 1:3 z Indykpolem AZS Olsztyn z pewnością nie jest wymarzonym początkiem sezonu?
Michał Gogol, trener Espadonu Szczecin: Mecz przejdzie do historii jako ten, w którym nic nie wygraliśmy. Każdą grę weryfikuje wynik i punkty w tabeli. Jeśli do niej zajrzeć, to mamy ich zero. Jesteśmy rozczarowani i zawiedzeni. Szkoda, bo był to mecz niewykorzystanych szans i można było coś z Olsztyna wywieźć.
Czy jest pan zadowolony ze składu, który udało się skompletować? Szczególnie mając na uwadze budżet klubu.
Na to pytanie będzie można odpowiedzieć w dalszej części sezonu. Było nam ciężko, bo wielu zawodników nie chciało do nas przychodzić, więc skompletowanie składu nie było łatwe. Natomiast na miarę naszych możliwości finansowych i personalnych, czyli zawodników, którzy chcieli do nas przyjść i coś udowodnić, myślę, że zbudowaliśmy ciekawą drużynę. Jak będzie dalej, to czas pokaże.
ZOBACZ WIDEO Takiej asysty jeszcze nie widzieliście!
Na co stać tę drużynę, w co mierzy?
Naszym celem minimum jest utrzymanie w lidze, a optymalnym poprawa 12. miejsca, które mieliśmy w poprzednim sezonie. Celem maksimum jest zawalczenie o 10. miejsce lub jego okolice.
Skąd pomysł na pozyskanie Jeffa Menzela?
Znałem go z gry w Noliko i Almerii. Potrzebowaliśmy ofensywnego przyjmującego. Kandydatów było wielu, ale niełatwo ich było ściągnąć ze względu na półkę finansową i tak dalej. Postawiliśmy na Jeffa. Oczywiście jest to zawodnik ściśle ukierunkowany na atak i w przyjęciu trzeba mu będzie pomóc. Pokazał, że ma ogromny potencjał. Naszym zadaniem będzie odpowiednie wdrożenie go do gry, do systemu i walka o punkty.
W starciu z Indykpolem AZS nie pokazał na co go stać? Jeszcze w pierwszym secie został zmieniony.
Miał kiepskie wejście w mecz. Jedyne o co mogę mieć żal i pretensje, to o to, że grał miękko w ataku. Jest zawodnikiem bardzo ofensywnym, ma bardzo duży potencjał, jeśli chodzi o pułap i siłę, oczekujemy od niego agresywnej gry. Natomiast miał bardzo ciężki początek. Przy tym musiał się bronić w przyjęciu, więc postawiliśmy na Michała Ruciaka, który dał dobrą zmianę.
Do drużyny dołączył także Mateusz Malinowski, ostatnio nie był podstawowym atakującym. Jak jego sytuacja będzie wyglądać w Espadonie?
Na tę chwilę zaufaliśmy Mateuszowi, ale obaj nasi atakujący są młodymi i ciekawymi zawodnikami. Mateusz ma swoje atuty, ale jest innym atakującym niż Bartek Kluth. Mateusz bazuje na szybkości, lewej ręce, ma bardzo dobrą zagrywkę, natomiast Bartek bazuje raczej na pułapie, sile. Myślę, że będą się dobrze uzupełniali w naszej konfiguracji.
Po raz pierwszy mógł pan od początku w pełni decydować o przygotowaniach do sezonu. Wszystko przebiegło zgodnie z planem?
Szkoda, że nie było z nami od samego początku Eemiego, ale liczyliśmy się z tym, to jest cena posiadania reprezentanta kraju w drużynie. Na pewno byłoby nam łatwiej przygotować się do sezonu i lepiej zgrać. Nie jest to problem, ale na pewno potrzebujemy jeszcze chwili czasu. Same przygotowania przebiegły zgodnie z planem, były dwie kontuzje (Mateusza Malinowskiego i Michała Ruciaka), które zaburzyły sytuację, ale pozostałe sprawy poszły ok.
Kto w tym roku może bić się o medale w PlusLidze? Czy znów będzie to ta sama czwórka, co w poprzednim sezonie?
Liga trochę się spłaszczy i wyrówna, bo jednak każdy ma o co grać i każdy będzie gryzł parkiet. Myślę, że w tej chwili ciężko o rokowania. Na razie trzeba zobaczyć, jak drużyny będą wyglądać. Każdy poczynił jakieś ciekawe ruchy, a teraz kwestia tego, jak to wszystko wyjdzie w praniu.
Michał Kubiak powiedział, że PlusLiga jest słaba. Czy zgodzi się pan z tą tezą?
Nie zgodzę się z tym, że jest słaba, raczej powiedziałbym, że jest ciekawa. Myślę, że mimo wszystko stała się taką ligą szans dla młodych zawodników. Nie każdy miał kiedyś szansę zaprezentowania się na takim poziomie. Oczywiście, możemy mieć ligę 10-drużynową, ale pytanie wtedy, jakimi budżetami będą dysponowały te zespoły?Przyznam, że 16 ekip, to rzeczywiście jest spora liczba. Nie ma tak naprawdę wymierności ligi, jedni powiedzą, że to puchary, a inni, że liczba reprezentantów w lidze. Tak naprawdę nie da się porównać tego z tym, jak jedna liga ma się do drugiej, bo w pucharach i tak spotykają się tylko najlepsze drużyny. Wiemy, że w Belgii są dwie drużyny, które grają o mistrzostwo, a reszta stara się zadowolić tym, co zostanie. Na dobrą sprawę u nas to też jest czwórka, może szóstka drużyn, które walczą o mistrzostwo, a pozostałe chcą im jak najbardziej uprzykrzyć życie. Każda liga jest jednak inna i ciężko to porównać.