Optymistyczne pożegnanie gospodyń z białostocką publicznością - relacja z meczu AZS Białystok - Gedania Żukowo

Za nami pierwsza konfrontacja, której stawką jest zajęcie siódmego miejsca w sezonie 2008/09 w PlusLidze Kobiet. Jeden z dwóch kroków do osiągnięcia tego celu zrobiły już białostoczanki, które 3:0 pokonały zawodniczki Gedanii Żukowo. Najlepszą siatkarką tego meczu uznano przyjmującą AZS - Katarzynę Walawender.

Pronar Zeto Astwa AZS Białystok - Gedania Żukowo 3:0 (25:16, 31:29, 25:19)

AZS: Agata Karczmarzewska-Pura, Marlena Mieszała, Katarzyna Walawender, Katarzyna Kalinowska, Lucie Muhlsteinova, Izabela Żebrowska, Magdalena Saad (libero) oraz Dominika Koczorowska, Ilona Gierak, Anna Manikowska, Joanna Szeszko

Gedania: Maja Tokarska, Katarzyna Wellna, Natalia Nuszel, Jana Sawoczkina, Elżbieta Skowrońska, Natalia Ziemcowa, Agata Durajczyk (libero) oraz Tamara Kaliszuk, Aleksandra Szymańska, Aleksandra Pasznik.

MVP: Katarzyna Walawender (AZS)

Sędziowie: Paweł Zajc (pierwszy) oraz Jan Ciechanowski (drugi)

Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw): 1:0 dla AZS Białystok

W piątkowy wieczór po przeciwnych stronach siatki stanęły drużyny walczące o zajęcie siódmej lokaty w PlusLidze Kobiet, a więc Pronar Zeto Astwa AZS Białystok (ósme miejsce po fazie zasadniczej) oraz Gedania Żukowo (siódme miejsce). Wcześniej obydwa zespoły przegrały odpowiednio z MKS Dąbrowa Górnicza i Impel Gwardią Wrocław w trzech spotkaniach i tym samym odpadły z rywalizacji o lokatę piątą. Dlatego też bój o siódme miejsce miał być dla nich swego rodzaju pocieszeniem, bowiem w przypadku obu ekip istniała realna szansa na większy sukces. Mimo wszystko patrząc na przekrój całego sezonu, miejsca 5-8 są odzwierciedleniem rzeczywistych umiejętności zarówno podopiecznych Dariusza Luksa, jak i Grzegorza Wróbla.

W fazie zasadniczej obie konfrontacje kończyły się dopiero w piątych partiach. Pierwszy mecz na swoją korzyść rozstrzygnęły białostoczanki, zaś drugi zawodniczki Gedanii. W praktyce przewaga własnej hali nie miała żadnego znaczenia, ponieważ wygrywały przyjezdne. Ciekawostką natomiast jest fakt, iż w obu meczach Podlasianki prowadziły 2:0, zaś kolejne dwie partie oddawały swoim rywalkom. Mogliśmy się więc spodziewać w play-offach równie zaciętej walki, lecz tym razem emocji było jak na lekarstwo. Jedynie drugi set obfitował w dramatyczne wręcz zwroty akcji i można chyba śmiało powiedzieć, że to właśnie dzięki zwycięstwu w drugiej odsłonie tego pojedynku Akademiczki odebrały gedanistkom to, co do tej pory było ich ogromnym atutem - ambicję, by walczyć do ostatniej niemalże kropli krwi.

Wracając jednak do samego początku - pierwszy set miał bardzo jednostronny przebieg. Od samego początku dominowały w nim gospodynie, których marsz po zwycięstwo rozpoczęła najlepsza tego dnia na boisku Katarzyna Walawender. Już pierwsze piłki świadczyły o dużej mobilizacji białostoczanek, które chciały godnie pożegnać się ze swoją publicznością. Mówi się też, że bardzo prawdopodobne jest odejście po tym sezonie ze stolicy Podlasia trenera Dariusza Luksa, dlatego też wszystkim zależało, by ewentualnie ostatni mecz we własnej hali pod wodzą obecnego szkoleniowca zakończyć efektowną wiktorią. Sam zainteresowany, mimo bardzo dobrej postawy swoich podopiecznych, przez większą część premierowej odsłony spotkania siedział zamyślony na ławce, jakby dumając nad swą niepewną wciąż przyszłością. Natomiast siatkarki grały jak z nut, zasłużenie prowadząc do samego końca. Ich przewaga nie podlegała dyskusji (8:5, 14:10, 19:13). Po długiej akcji zakończonej soczystym zbiciem Izabeli Żebrowskiej gospodynie osiągnęły nawet przewagę w postaci aż ośmiu oczek. Piętą achillesową Żukowa był bardzo skuteczny do tej pory w wielu spotkaniach środek. Swojej formy w meczu nie mogły znaleźć ani Natalia Ziemcowa, ani Maja Tokarska. Z kolei rozpędzone Akademiczki bez jakichkolwiek problemów dowiozły owe prowadzenie do dwudziestego piątego punktu, który zdobyła brylująca w ataku Żebrowska.

Początkowo wydawało się, ze drugi set będzie niemalże tożsamy z premierowym. Już na wstępie Katarzyna Kalinowska, środkowa, która do tej pory większość czasu spędzała na ławce rezerwowych, efektownie złapała na bloku swoją odpowiedniczkę po drugiej stronie siatki. Następnie kąśliwe zagrywki Marleny Mieszały pozwoliły Podlasiankom wyjść na prowadzenie 9:4. Wtedy to jednak swoiste "dopalacze" włączyły środkowe bloku Gedanii Żukowo, które niespodziewanie odzyskały skuteczność w ataku. W głównej mierze to właśnie dzięki postawie Ziemcowej i Tokarskiej Gedania zniwelowała starty do dwóch małych punktów (11:9). Mimo to AZS nie zamierzał się załamywać. Podopieczne Luksa ponownie więc odskoczyły na kilka oczek. Techniczne ataki i punktowe zagrywki Katarzyny Walawender pomogły białostoczankom zbudować przewagę do sześciu oczek (17:11). Kiedy wszystko wskazywało na szablonowe zakończenie słabej w wykonaniu przyjezdnych partii, nieobliczalne siatkarki Grzegorza Wróbla po ataku Katarzyny Wellnej niespodziewanie odrobiły straty, doprowadzając do remisu 21:21. Od tej pory zaczęła się dramatyczna walka punkt za punkt. Co prawda liczne piłki setowe miały Akademiczki, lecz Gedania nie odpuszczała, co chwila wyrównując stan punktowy na tablicy wyników. Przy stanie 24:24 doczekaliśmy się spektakularnej wręcz akcji, w której główną rolę odegrała Walawender. Kiedy wszyscy myśleli, że Żukowo mocnym zbiciem jednej ze swoich atakujących zapewni sobie setbola, popularna "Wala" tak szczęśliwa odbiła lecącą w jej stronę piłkę, iż ta wylądowała w samym rogu pola Gedanii. Także i później Kasia Walawender błyszczała, zdecydowanie wyróżniając się na parkiecie. Wystarczy tylko dodać, iż to po jej ataku AZS miał decydującą piłkę setową, którą dzięki jej właśnie obronie wykorzystała Agata Karczmarzewska-Pura.

Druga odsłona meczu o siódme miejsce w tabeli wyraźnie podłamała niezniszczalne jak dotąd zawodniczki z Żukowa. Już na samym otwarciu Pronar Zeto Astwa AZS Białystok prowadził 6:2. Grę Gedanii ciągnęła tak naprawdę tylko i wyłącznie niezmordowana Katarzyna Wellna. Co prawda także i jej przydarzały się błędy (na którym korzystały gospodynie, powiększając swoją przewagę nad rywalkami), lecz gdyby nie jej postawa, młodziutkie zawodniczki czekałaby najprawdopodobniej klęska. Jednak jedna siatkarka nie może wygrać sama meczu, dlatego też AZS wciąż prowadził (13:8, 18:14). W końcówce z podopiecznych Wróbla całkowicie zeszło powietrze, przez co łatwo nadziewały się na szczelny blok białostoczanek. Zarówno trzeciego seta, jak i całe spotkanie zakończyła atakiem z drugiej linii Iza Żebrowska.

Po pojedynku miała miejsce bardzo miła uroczystość. Jako że był to ostatni w kończącym się już sezonie mecz we własnej hali, sztab szkoleniowy i przede wszystkim wszystkie siatkarki otrzymały gromkie oklaski i podziękowania ze strony kibiców i wszystkich osób związanych z białostockim AZS za najlepszy w historii tego klubu sezon. Nigdy wcześniej drużyna ze stolicy Podlasia nie znalazła się w najlepszej ósemce zespołów w kraju. Z tego też tytułu na ręce kapitan zespołu Joanny Szeszko i całej ekipy biało-zielonych złożono gratulacje za zdobycie co najmniej ósmego miejsca w lidze i wyrazy uznania za wszystkie piękne chwile, jakie białostoczanie przeżywali za sprawą pięknych zwycięstw swoich siatkarek.

Komentarze (0)