Tomasz Fornal: Ludzie nie wiedzą, co Irańczycy mówili i pokazywali pod siatką

Materiały prasowe / FIVB / reprezentacja Polski juniorów 2017
Materiały prasowe / FIVB / reprezentacja Polski juniorów 2017

Tomasz Fornal wraz z kolegami zakończył granie w młodzieżowych reprezentacjach kraju zdobyciem tytułu mistrza świata juniorów. W rozmowie z nami komentuje m.in. słynne starcie z Irańczykami, swoją kontuzję oraz ewentualne powołanie do seniorów.

Ola Piskorska: Jakie uczucia panu towarzyszą dziesięć minut po zdobyciu tytułu mistrza świata? Duma, satysfakcja, radość?

[b][tag=46008]

Tomasz Fornal:[/tag][/b] Bardzo się cieszę, że udało nam się osiągnąć to, co zamierzaliśmy. Gdybyśmy przegrali jeden z tych ostatnich meczów, półfinał albo finał, to pewnie wszyscy żałowalibyśmy do końca życia. A tak będziemy się do końca życia cieszyć.

Z czego bardziej? Bycia niepokonanym przez 48 spotkań czy tego złota?

Myślę, że tak samo i z faktu, że jako drużyna nigdy nie przegraliśmy meczu, jak i z tych wszystkich złotych medali. Każdy z nich miał swoją historię i każdy z nich jest najcenniejszy. Na pewno zawiesiliśmy wysoko poprzeczkę następnym rocznikom.

ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21 (WIDEO)

Wreszcie cały kraj o was usłyszał, chyba trochę wam tego brakowało?

Wcześniej było o nas ciszej, ale w tym roku chyba każdy Polak musiał usłyszeć o naszej drużynie o tym, że gramy o mistrzostwo świata. Wszystkie media społecznościowe były nas pełne. To dobrze, ale z drugiej strony ja od dwóch dni już nie wchodziłem na Facebooka, bo nie chciałem dokładać sobie presji i stresu. Bardzo się cieszymy, że pierwszy raz pokazała nas telewizja Polsat i ludzie mogli obejrzeć, jak gramy.

Mimo transmisji i tak kibice z Polski zapełnili pół hali na finale i dopingowali was nieprzerwanie. 

To prawda, sporo ludzi przyjechało do Brna osobiście nam kibicować: rodziny, znajomi, kluby kibica i kibice zespołów plusligowych, w których gramy. Bardzo im za to dziękujemy, bo wiadomo, że wygodniej jest sobie usiąść w fotelu przed telewizorem niż jechać kilkaset kilometrów. Dobrze się dla nas złożyło, że siatkówka jest w Polsce popularna i ludziom się chciało przyjechać do Czech pooglądać juniorów. Słyszeliśmy ich doping jak wchodziliśmy na halę czy jak w trakcie meczu zdobywaliśmy punkty, to zawsze pomaga zawodnikom.

Pokonaliście Kubę w trzech setach w fazie grupowej, ale na finał z nimi wyszliście bardzo zmotywowani. Pilnowaliście się, żeby nie zlekceważyć rywala?

Kuba jest nieobliczalna, albo grają super albo słabo. Oni nie mają technicznych zagrań tylko wszystko na wysokim zasięgu i siłowo i czasem ich to wychodzi, a czasem nie. Nie zlekceważyliśmy ich, dlatego też, że to był finał mistrzostw świata. Graliśmy o złoto i o nasze czterdzieste ósme zwycięstwo, to była wystarczająca motywacja.

To zainteresowanie waszą drużyną przełożyło się też na krytykę. Sporo jej na was spadło po meczu z Iranem i zamieszaniu pod siatką. 

Nie interesują mnie komentarze innych co do naszego meczu z Iranem. Ludzie z zewnątrz nie wiedzą, jak oni się zachowują i co mówią pod siatką. Nie widzą też, jakie oni gesty wykonują. A Irańczycy zachowywali się bardzo nieładnie i prowokacyjnie, nie można było tego zostawić bez odpowiedzi. Nasze "cieszynki" w ich stronę w porównaniu do ich zachowań to było naprawdę nic. Poza tym, to już jest za nami. Mecz z Iranem był w czwartek, wygraliśmy go i już wszyscy o nim zapomnieliśmy.

Dla pana to był wyjątkowo trudny turniej? Przyjechał pan do Brna tuż po kontuzji kolana i bez treningu.

Bardzo mi dokuczało kolano, miałem zabieg i właściwie prawie w ogóle nie trenowałem. Dlatego szczęśliwie się ułożyło, że w pierwszej fazie grupowej dostaliśmy mniej wymagających przeciwników i to były dla mnie takie mocniejsze treningi, które pomogły mi wejść w mistrzostwa. Wiadomo było, że po takiej przerwie nie będę mógł od razu grać na 100 proc. swoich możliwości. Na szczęście z meczu na mecz się rozkręcałem. Teraz mnie już nic nie boli, to było po prostu przemęczenie. Taki jest sport i czasem kontuzja przychodzi w niedobrym momencie.

Mówi się, że może się pan spodziewać powołania do reprezentacji seniorów. Ma pan poczucie, że pan zasłużył?

Jestem skromnym chłopakiem i trudno mi na to odpowiedzieć. Postaram się pomóc drużynie swoją postawą niezależnie od tego, czy zostanę powołany do U-23 czy do reprezentacji seniorów. Jeżeli dostanę taką szansę, to na pewno będę szczęśliwy, bo to jedno z moich marzeń z dzieciństwa. I na pewno dam z siebie wszystko, żeby jak najbardziej pomóc tej drużynie w przygotowaniach do mistrzostw Europy.

Źródło artykułu: