Oskar Kaczmarczyk odchodzi z ZAKSY. "Będę pracował tylko z reprezentacją Polski"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Ferdinando De Giorgi i Oskar Kaczmarczyk
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Ferdinando De Giorgi i Oskar Kaczmarczyk

Oskar Kaczmarczyk wraz z trenerem Ferdinando De Giorgim odchodzi z ZAKSY do pracy w reprezentacji Polski. W innej roli niż przez ostatnie lata.

[b]WP SportoweFakty: Podobno parę dni temu oficjalnie pan podpisał kontrakt i będzie jednym z dwóch asystentem Ferdinando De Giorgiego w reprezentacji Polski? To nowość, bo dotychczas był jeden.
[tag=7422]

Oskar Kaczmarczyk[/tag]:[/b]

To prawda, podpisałem. Świat idzie w stronę dwóch asystentów, bo pracy przy drużynie jest bardzo dużo. Po zmianach w przepisach jest możliwe, żeby na ławce było więcej osób, to warto z tego skorzystać. Tak robimy w ZAKSIE i tak samo Fefe chce pracować w reprezentacji.

Był pan zaskoczony tą propozycją?

- Na moim obecnym etapie rozwoju zawodowego propozycja bycia asystentem trenera kadry narodowej to najwyższa możliwa półka. Nie myślałem, że będę w ogóle w sztabie w tym sezonie, bo po igrzyskach w Rio zakończyłem etap współpracy z reprezentacją w roli statystyka. Po ośmiu latach czułem potrzebę zmian i byłem zdania, że drużyna też potrzebuje nowego impulsu. Dlatego kiedy Fefe zapytał mnie, czy chciałbym być jego asystentem w reprezentacji, to zapytałem: czy ty jesteś poważny? On potwierdził, a ja dzięki temu zaczynam nowy rozdział zawodowo.

ZOBACZ WIDEO Stefan Horngacher: To był dla nas bardzo dobry sezon, ale następny może być jeszcze lepszy

Jakie będą pana zadania w kadrze?

- Moje zadania jako asystenta będą różne, ale oczywiście moją główną domeną będzie przygotowanie taktyczne, bo latami pracowałem jako statystyk. Oczywiście, ja zakończyłem już swoją pracę w roli statystyka i staram się od tego odcinać, ale moje doświadczenie wyniesione z tej pracy jest przydatne. Będę prawą ręką trenera podczas analiz, a także łącznikiem pomiędzy nim a statystykami siedzącymi za bandami. Poza tym przez dwa lata się bardzo dobrze poznaliśmy z Fefe. Bardzo dobrze nam się współpracuje i - co niezwykle istotne - bardzo podobnie postrzegamy siatkówkę. W obecnym sezonie często Fefe oddaje mi część przygotowania taktycznego przed meczem, bo wie, że zrobię to tak, jak on tego oczekuje. Często pracy jest bardzo dużo i się nią dzielimy, ja przygotowuję odprawę dla rozgrywających, a on pozostałą część. Podobnie pewnie będzie to wyglądać w kadrze. Dodatkowo, moja znajomość dwóch języków obcych powoduje, że bardzo często pełnię rolę tłumacza Fefe w wielu sytuacjach. On co prawda wykonał ogromną pracę nad swoim angielskim, pracuje też nad polskim, ale w sytuacjach stresujących czy wymagających pośpiechu przydaje się mu tłumaczenie.

Drugim z asystentów będzie prawdopodobnie Piotr Gruszka.

- Jak będzie wyglądał ostatecznie podział zadań pomiędzy nami, to pokaże życie i zadecyduje trener. Na pewno rola Piotrka w sztabie będzie ogromna. Liderem będzie Fefe i to on podzieli zadania tak, jak mu to będzie odpowiadało, a także on będzie podejmował ostateczne decyzje. Na pewno żadnej rywalizacji między Piotrkiem a mną nie będzie, bo przecież wszyscy mamy wspólny cel.

Tak jak Fefe odchodzi pan z Kędzierzyna?

- Tak, odchodzę z ZAKSY z końcem tego sezonu i będę pracował tylko z reprezentacją. Ryzykuję dużo, ale ja lubię ryzyko. To wynika również z koncepcji, jaką mamy z Fefe i jak on widzi prowadzenie drużyny narodowej. To nie jest tylko praca na zgrupowaniach i turniejach, Fefe ma dużo planów dotyczących tego, co będzie się działo poza samym sezonem letnim. Chce wdrożyć różne nowe pomysły, oczywiście, zobaczmy, co z tego wyjdzie w praniu. Doskonale się czuję w ZAKSIE, ale żeby to wypaliło, muszę być przez 12 miesięcy do dyspozycji i Fefe i PZPS. Mam taki zwyczaj, że staram się poświęcić całkowicie temu co robię. Pracę statystyka dało się jak najbardziej łączyć i w klubie i w kadrze, ale asystenta trenera już nie. Dodam jeszcze, że pracując w klubie nie jestem w stanie rozmawiać szczerze z zawodnikami i trenerami innych klubów, bo jesteśmy w stanie rywalizacji ligowej. Ani ja ani Fefe nie możemy do końca sezonu pogadać głębiej z potencjalnym reprezentantem na przykład z Rzeszowa o jego zdrowiu czy innych problemach, bo przecież możemy spotkać się za chwilę w finale, gdzie gra się, żeby wygrać i nikt nie będzie miał skrupułów. To jest kolejny powód, dla którego lepiej będzie, jak nie będę pracował w klubie jednocześnie z reprezentacją. To ułatwi pracę i rozmowy.

Pojawiły się głosy krytyki w związku z faktem, że będzie pan asystentem De Giorgiego w reprezentacji, że bardziej powinien to miejsce zająć jakiś młody polski trener, który już prowadzi samodzielnie zespół.

- Ludzie niewłaściwie postrzegają rolę asystenta trenera w reprezentacji. To ma bardzo mało wspólnego z byciem pierwszym trenerem, a bardzo dużo z pomocą w pracy głównemu szkoleniowcowi. To on podejmuje wszystkie decyzje i jest za nie odpowiedzialny, a asystent mu w tym pomaga i jest w kimś w cieniu. Po dwóch latach mojej współpracy z Fefe w tej właśnie roli trudno byłoby znaleźć kogokolwiek, kto lepiej rozumie jego potrzeby i zachowanie. Wiem, czego i kiedy Fefe potrzebuje, a on wie, w jakich obszarach może na mnie liczyć. I to jest z pewnością moja przewaga. Dodatkowym argumentem jest to że jestem częścią tego zespołu od wielu lat. Znam tych chłopaków i wszystkie mechanizmy jakie działają w tej grupie. Zarzucano Fefe brak doświadczenia na polu międzynarodowym, które ja mogę wesprzeć swoim.

To na koniec proszę mi powiedzieć, na co stać reprezentację Polski w nachodzącym sezonie?

- Stać ją na wszystko i na pewno o to wszystko będziemy walczyć. Ale nie możemy zapominać, że jest kilka innych drużyn, które także stać na wszystko i mają potencjał podobny do naszej reprezentacji.

rozmawiała Ola Piskorska

Źródło artykułu: