Robert Prygiel: Nie zmobilizowałem drużyny

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Na aspekt mentalny zwrócił uwagę trener Cerrad Czarnych Radom jako decydujący czynnik w przegranym 1:3 meczu z ONICO AZS-em Politechniką Warszawską. - Przyszliśmy nieprzygotowani do pracy - przyznał Robert Prygiel.

Zdecydowanie więcej oczekiwali od wtorkowego meczu 26. kolejki PlusLigi z ONICO AZS-em Politechniką Warszawską kibice i sami zawodnicy oraz sztab szkoleniowy Cerrad Czarnych Radom. Wyżej notowana drużyna sprawiła jednak niemiłą niespodziankę, przegrywając w Hali Torwar 1:3.

- Na pewno z innymi oczekiwaniami przyjechaliśmy. Trzeba przyznać, że przegraliśmy zasłużenie, ale też trzeba powiedzieć, że nie graliśmy swojej siatkówki - podkreślił Robert Prygiel. - Nie byliśmy na tyle agresywni, weszliśmy w mecz za spokojnie, nie było tej adrenaliny, tej złości, która w ostatnich meczach nam towarzyszyła - dodał po chwili.

Wojskowi bardzo gładko (dwukrotnie do 20) przegrali dwa pierwsze sety. Zdołali wygrać trzeciego, ale w czwartym gospodarze postawili kropkę nad "i". - Nie wiem, z czego to wynika, czy z tego, że graliśmy kilka dni temu dość ciężki mecz, czy z tego, że myśleliśmy, że wygramy tutaj łatwo, i zostaliśmy skarceni. Było bardzo dużo mankamentów w naszej grze - nie ukrywał trener.

Czy duży wpływ na postawę Czarnych mogła mieć zdecydowanie krótsza regeneracja po sobotnim starciu z Cuprum Lubin? Inżynierowie grali dwa dni wcześniej z Effectorem Kielce. - Może delikatnie, ale nie uważam, aby to miało znaczenie. Fakt faktem, że my gramy od dłuższego czasu jedną "szóstką", ale nie chcę się tłumaczyć. Przede wszystkim od strony mentalnej nie zmobilizowałem drużyny tak, jak trzeba. Jest to nauczka dla mnie i dla nas. Bez agresji nie gramy tak, jak powinniśmy - powiedział otwarcie Prygiel.

ZOBACZ WIDEO Bajeczna Barcelona rozbiła Celtę Vigo - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Radomska ekipa zanotowała dobre występy przeciwko potentatom rozgrywek, by następnie przegrać 1:3 w Gdańsku. Odrodziła się w konfrontacji z Cuprum, a we wtorek nie ugrała nawet punktu w Warszawie. - Nie ma takiej drużyny, która by cały czas grała na równi, poza ZAKSĄ. Każdy zespół ma lepsze i gorsze mecze, tak naprawdę decydują sytuacje na boisku - skomentował szkoleniowiec.

- Z Lubinem mieliśmy wygrany mecz, choć równie dobrze mogliśmy go przegrać. Złapaliśmy wiatr w żagle i graliśmy odważnie. W Warszawie w końcówce drugiego seta, w trzecim i czwartym nie wykorzystywaliśmy wszystkich szans. Nie było emocji na boisku i pewności siebie. Nie ma co ukrywać, że nie miałem żadnego lidera. Wcześniej najczęściej był nim Wojtek Żaliński, sportowym i mentalnym. Tym razem Wojtek był przygaszony, nie wiem, czy go coś bolało. Brakowało osoby, która by wstrząsnęła zespołem. Przyszliśmy nieprzygotowani do pracy - zakończył Prygiel.

Źródło artykułu: