Dla AZS-u Częstochowa była to dziewiętnasta porażka w tym sezonie. Zespół ten ma na swoim koncie zaledwie 13 punktów i cztery triumfy. Częstochowianie w starciu z Effectorem Kielce liczyli na powiększenie swojego dorobku. Mimo dobrej gry w trzecim i czwartym secie, nie udało im się zrealizować tego założenia.
AZS słabo rozpoczął spotkanie. W dwóch pierwszych partiach nie potrafił nawiązać wyrównanej walki z kieleckim zespołem. Wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniło się w trzeciej odsłonie. To Effector popełniał wiele prostych błędów i za darmo oddawał punkty częstochowianom. AZS również w czwartej partii miał przewagę, ale goście tym razem zdołali odrobić straty i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Trzeba przyznać, że dwa pierwsze sety były zdecydowanie pod dyktando zespołu z Kielc. Nie mogliśmy wejść dobrze w ten mecz. Trzecią partię zagraliśmy zdecydowanie lepiej, agresywniej. Z kolei czwarty tak naprawdę przegraliśmy na własne życzenie. Mieliśmy w końcówce kontratak na pojedynczym bloku i nie skończyliśmy go. Do tego doszła dobra obrona, ale nie udało nam się wystawić piłki. Te dwie akcje zadecydowały o wyniku w czwartym secie - ocenił trener AZS-u, Michał Bąkiewicz.
Porażka skomplikowała sytuację AZS-u, który do czternastego miejsca traci obecnie 6 punktów. To sprawia, że Akademikom trudno będzie uniknąć walki o utrzymanie w PlusLidze, co wiąże się z dodatkową presją nałożoną na młodą drużynę.
- Nie myślę w tych kategoriach. Pozostawiam to dziennikarzom i kibicom. Bardziej zastanawiam się nad naszą grą i nad elementami, o których sobie mówimy i pokazujemy. Będę się zajmował analizą i tym, by zwracać uwagę na te elementy, które nam wychodzą najsłabiej. Trzeba starać się grać lepiej w siatkówkę - powiedział Bąkiewicz.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji