AZS Częstochowa - Effector Kielce: metamorfoza AZS-u nie przyniosła punktów

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

W meczu 23. kolejki AZS Częstochowa przegrał z Effectorem Kielce 1:3. Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano rozgrywającego gości - Marcina Komendę.

Wydawało się, że nie będzie to mecz stojący na wysokim poziomie. Zarówno AZS Częstochowa, jak i Effector Kielce w tym sezonie spisują się słabo i mają za sobą trwające kilka tygodni serie przegranych spotkań z rzędu. W ostatnich dniach karta dla obu drużyn się odwróciła, ale trudno mówić o optymistycznych nastrojach. Emocji jednak nie brakowało.

Pierwszy set pokazał, że będzie to mecz pełen błędów, a kluczem do zwycięstwa będzie dobre przyjęcie i gra blokiem. W tym elemencie lepiej w pierwszej partii prezentowali się kielczanie, którzy zatrzymali ataki rywali pięciokrotnie. Co prawda zdarzały im się proste błędy w ataku, ale nadrabiali to skuteczną grą w defensywie. Choć Akademicy potrafili zbliżyć się na dwa punkty (17:19), to goście nie dali sobie wyszarpać przewagi, którą mieli przez całego seta i pewnie wygrali inauguracyjną partię (25:20).

Początek drugiej odsłony początkowo był wyrównany. Tak było do stanu 9:8 dla Effectora. Następnie goście zdobyli cztery punkty z rzędu i to był kluczowy moment tego seta. Wówczas o dwa czasy poprosił Michał Bąkiewicz, ale na niewiele się to zdało. Kielczanie systematycznie powiększali przewagę, prowadzili nawet 21:14. Dopiero wejście na boisko Adriana Szlubowskiego (zastąpił bezbarwnego do tego czasu Oleksandra Grebeniuka) oraz Konrada Buczka ożywiło grę AZS-u. Była to jednak zbyt późna roszada, by odwrócić losy seta. Na 10-minutową przerwę przyjezdni schodzili przy prowadzeniu 2:0.

Mimo to trzeciego seta w podstawowym składzie rozpoczął Grebeniuk, który początkowo nadal nie mógł przebić się przez blok rywali. Szkoleniowiec AZS-u już przy stanie 1:5 dla gości wykorzystał pierwszy czas. Udany początek rozluźnił gospodarzy, podopieczni Sinana Tanika błyskawicznie stracili zaliczkę nad rywalami. Szybkie odrobienie strat podbudowało AZS, skuteczniej zaczął atakować Grebeniuk, co pozwoliło gospodarzom objąć po raz pierwszy w tym meczu prowadzenie. Pozostawienie Ukraińca na parkiecie okazało się taktycznym strzałem w dziesiątkę trenera Bąkiewicza.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

Dobra gra w bloku i błędy popełniane przez rywali sprawiły, że trener Effectora przy stanie 17:12 dla AZS-u wykorzystał drugą przerwę na żądanie. Metamorfoza gospodarzy była imponująca. Świetnie spisywali się w obronie, skutecznie grali w ataku, wzmocnili zagrywkę, dominowali w bloku. Z kolei kielczanie popełniali proste błędy i bez walki oddawali rywalom kolejne punkty.

Najbardziej wyrównany był czwarty set. Gospodarze nadal prezentowali się z dobrej strony, długo utrzymywali dwupunktową zaliczkę. Jednak dużo lepiej niż w poprzedniej odsłonie grali goście, którzy unikali prostych błędów. W dodatku znaleźli receptę na zatrzymanie blokiem Rafała Szymury, dzięki czemu wyszli na prowadzenie (17:18, 18:20). Częstochowianie szybko zrewanżowali się dwoma blokami i to oni byli w lepszym położeniu (21:20). Po emocjonującej i pełnej zwrotów końcówce górą byli kielczanie. Choć Akademicy mieli w górze piłkę setową, to nie zdołali jej wykorzystać. Effector zachował więcej zimnej krwi i zdobył pod Jasną Górą komplet punktów.
[event_poll=71348]

AZS Częstochowa - Effector Kielce 1:3 (20:25, 20:25, 25:17, 25:27)

AZS: T. Kowalski, Polański, Szymura, Grebeniuk, Buniak, Moroz, A. Kowalski (libero) oraz Janus, Buczek, Szlubowski.

Effector: Komenda, Nalobin, Wachnik, Superlak, Wohlfahrstatter, Pawliński, Biniek (libero) oraz Superlak, Antosik, Bućko.

MVP: Marcin Komenda (Effector Kielce)

Łukasz Witczyk z Częstochowy

Źródło artykułu: