Konfrontacji MKS-u Będzin i GKS-u Katowice towarzyszyły dodatkowe emocje związane z zagłębiowsko-śląską rywalizacją. Zarazem dla będzinian był to najbliższy wyjazd w sezonie, co z pewnością zadziałało na korzyść drużyny, która nie odczuwała zmęczenia podróżą.
Trudno było wskazać zdecydowanego faworyta tego pojedynku. Jednak trzysetowe zwycięstwo gości można odczytywać w kategorii małej niespodzianki - przecież GieKSa nie ugrała ani jednej partii przez własną publicznością.
- Było 3:0, ale na pewno nie pewne. Dobra gra z naszej strony, ale w każdym z setów bardzo łatwo prowadzenie wymykało nam się z rąk - przyznał Krzysztof Rejno, środkowy MKS-u.
W końcówkach odsłon podopieczni Stelio DeRocco pokazali zimną krew i konsekwentną grę, jednak w trakcie setów zdarzało im się tracić punkty seriami. - Złożyły się na to dwie rzeczy. Przede wszystkim w trudnych momentach katowiczanie mieli trudną zagrywkę, potrafili jeszcze odrobić straty. I jednak przy tej dużej przewadze trochę zabrakło nam koncentracji - wyjaśnił Rejno.
Choć środkowy został najlepszym siatkarzem meczu, to skromnie podszedł do nagrody MVP, podkreślając zasługi całej ekipy. - Cały zespół grał dobrze, w trzecim secie dobrze spisaliśmy się w bloku - powiedział.
W ramach 22. kolejki PlusLigi MKS będzie podejmował Łuczniczkę Bydgoszcz. Mecz odbędzie się 17 lutego, początek został zaplanowany na godzinę 18:00.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji