PGE Skra Bełchatów była faworytem w meczu z ONICO AZS Politechniką Warszawską, bowiem w I rundzie sezonu zasadniczego sięgnęła we własnej hali po komplet punktów w starciu z Inżynierami.
- Nie tak sobie wyobrażaliśmy to spotkanie. Nie przyjechaliśmy, aby przegrać. Wyszliśmy na mecz z chęcią zdobycia trzech punktów, ale stało się inaczej. Tak być nie może - mówił po meczu ze stołeczną drużyną, Kacper Piechocki.
Bełchatowianie przegrali 1:3 i choć statystyki broniły zawodników indywidualnie, jako zespół nie zaprezentowali się najlepiej. - Musimy porozmawiać i coś zrobić, bo nasza gra wyglądała bardzo słabo - skomentował libero PGE Skry, który powrócił do gry po miesięcznej przerwie spowodowanej kłopotami zdrowotnymi.
Młody siatkarz na parkiecie pojawił się w ostatnim secie, zmieniając Roberta Milczarka. - Wszedłem i cieszę się, że choć na chwilę mogłem być na boisku, ale wolałbym, żebyśmy wygrali. Jestem gotowy do gry, ale o tym, kto wychodzi na boisku, decyduje trener. Robert gra bardzo dobrze, w tym meczu także zaprezentował się z dobrej strony - zakończył Piechocki.
W następnej kolejce PGE Skra zagra z Lotosem Treflem Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji