Wzorowy "strażak" z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Dominik Witczak ugasił już wiele pożarów

Atakujący Dominik Witczak reprezentuje barwy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle od 2008 roku. Odkąd do niej trafił, zazwyczaj pełnił rolę drugoplanową. Mimo to dał drużynie z Opolszczyzny wiele dobrego.

Za czasów Ferdinando De Giorgiego, który objął stery w ZAKSIE przed rozpoczęciem sezonu 2015/2016, Witczak stanął przed jeszcze trudniejszym zadaniem niż podczas siedmiu wcześniejszych lat spędzonych na Opolszczyźnie. O miejsce w składzie musiał rywalizować bowiem nie z jednym, a z dwoma atakującymi - Dawidem Konarskim i Grzegorzem Boćkiem.

Włoski szkoleniowiec, mimo wyznaczenia Witczaka do roli boiskowego kapitana, od początku wyraźnie jednak stawiał na jego konkurentów. To sprawiło, że ten na pół roku rozstał się z kędzierzynianami, idąc na wypożyczenie do Asseco Resovii Rzeszów, szukającej zastępstwa za poważnie kontuzjowanego Jochena Schoepsa.

Choć w pierwszych miesiącach współpracy z De Giorgim Witczak nie dostawał szans występu w innej roli niż zmiennika zadaniowego, próżno było z jego strony doszukiwać się jakiegokolwiek przejawu narzekania na swój los. Co więcej, taka sama sytuacja miała miejsce w poprzednich latach, kiedy to najczęściej pełnił rolę drugiego atakującego.

Jest on przede wszystkim człowiekiem czynów. - Traktujemy Dominika jako gracza z wielką klasą. Można na niego liczyć w najtrudniejszych momentach. Pokazywał to we wszystkich sezonach swojego pobytu w Kędzierzynie-Koźlu - powiedział Paweł Zatorski, obecny libero ZAKSY. Cierpliwość i wewnętrzny spokój to jedne z największych zalet charakteru Witczaka.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

"Strażak" ciągle w pełnej gotowości

- Jeżeli będę miał okazję, postaram się zagrać jak najlepiej, jeżeli nie - będę ciężko pracować, aby otrzymać szansę na występ. W ZAKSIE każdy robi swoje i nie mamy z tym problemów - mówił bombardier po ligowym meczu w sezonie 2016/2017 z AZS-em Częstochowa (26 listopada). Do tego czasu nadal nie otrzymał wielu szans na pokazanie swoich możliwości. Wkrótce zebrał jednak owoce sumiennej pracy.

Uraz kręgosłupa Boćka sprawił, że z miejsca awansował na drugie miejsce w hierarchii atakujących zespołu w Kędzierzyna-Koźla. A następnie, w obliczu drobnych kłopotów zdrowotnych Konarskiego, dostał szansę zagrania na pełnym dystansie w ligowym meczu z Espadonem Szczecin oraz w 1/8 i 1/4 finału Pucharu Polski, kolejno, z MKS-em Będzin oraz Effectorem Kielce. Spisał się w nich bardzo dobrze, ale najbardziej spektakularny występ zanotował za granicą. W Moskwie.

Swoim wejściem na boisko w meczu 3. kolejki Ligi Mistrzów ze stołecznym Dynamem przypomniał kibicom ZAKSY, z czego tak naprawdę słynie. Podobnie jak wiele razy w przeszłości, znów wybornie spisał się jako "strażak".

Odkąd wszedł do gry w trzeciej partii, błyskawicznie rozpoczął gaszenie pożaru powstałego po tym, jak rywale regularnie znajdowali sposób na zatrzymywanie Konarskiego. Witczak zmienił rytm ataku, wydatnie wzmocnił siłę ognia na siatce (8/11 - 73 proc. skuteczności), a także, w czwartej partii, popisał się serią trudnych mocnych zagrywek. Wstawienie go do gry pozwoliło kędzierzynianom zwyciężyć 3:1.

- Dominik nigdy nie załamuje rąk. Pokazał, że warto zaczekać na swój moment, nawet jeśli w pierwszej części sezonu, w obliczu dobrej dyspozycji Dawida i Grześka, było wiadomo, że raczej nie będzie wchodzić na boisko. Wszyscy mamy do niego ogromny szacunek - dodał Zatorski.

Nie tylko atak

Co godne przypomnienia, Witczak wcale nie występował w ZAKSIE jedynie jako atakujący. Poza popisami w swojej nominalnej roli, najbardziej zasłynął z rozegrania kilku meczów na pozycji środkowego w sezonie 2011/2012. W obliczu licznych kontuzji w zespole, potrafił szybko przystosować się do nowej funkcji, z której wypełnianiem radził sobie zupełnie przyzwoicie.

Na początku obecnego sezonu dwukrotnie został natomiast wystawiony na przyjęciu, podczas polsko-niemieckiego turnieju "Giganci Siatkówki" w Szczecinie (1-2 października). - Zmiany pozycji nie przewiduję, ale na pewno nie będę się opierać, jeżeli, dla dobra drużyny, zajdzie taka konieczność. Myślę, że na ataku póki co spisuję się najlepiej, ale jeśli zespół będzie mnie potrzebować na środku bądź w innym miejscu na boisku, z pewnością podejmę się wyzwania - zapewniał, z charakterystycznym dla siebie spokojem, Witczak.

Pogłoski o uczynieniu go przyjmującym na stałe szybko rozwiał jednak Oskar Kaczmarczyk, asystent De Giorgiego. - Ta roszada była spowodowana sytuacją kadrową, jaką mieliśmy podczas weekendu w Szczecinie. Rafał Buszek musiał wrócić do Kędzierzyna-Koźla z powodów osobistych. Z kolei Sam Deroo odbył z nami przed startem sezonu zaledwie jeden trening, więc wyszliśmy z założenia, że dostanie wolny weekend i wykona trochę pracy na siłowni. Koncepcja z ustawianiem Dominika na przyjęciu jest absolutnie tymczasowa. Nie będzie to jego docelowa pozycja - wyjaśnił drugi trener ZAKSY. I słowa te znalazły w stu procentach pokrycie w rzeczywistości.

Komentarze (0)