Puchar Polski: ZAKSA - Jastrzębski. Morderczy bój we Wrocławiu, kędzierzynianie pierwszym finalistą

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Pierwszy półfinał Pucharu Polski dostarczył wielu emocji. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zwyciężyła 3:1 nad Jastrzębskim Węglem.

Mając w pamięci bardzo emocjonujący pojedynek, jaki obie ekipy stoczyły w 6. kolejce PlusLigi (3:2 dla ZAKSY, 22:20 w tie-breaku), można było się spodziewać, że od pierwszych chwil rywalizacji we wrocławskiej Hali Stulecia również polecą iskry.

I tak się stało. Osłabieni brakiem Scotta Touzinsky'ego, wyeliminowanego z gry do końca sezonu, oraz Wojciecha Sobali jastrzębianie podjęli wyrównaną walkę z faworyzowanymi kędzierzynianami. W ich szeregach dobrze spisywał się, zastępujący kontuzjowanego Amerykanina, Jason DeRocco, co pozwalało Jastrzębskiemu posiadać inicjatywę w pierwszej części inauguracyjnego seta.

Od połowy jego trwania stopniowo do głosu dochodzili jednak zawodnicy ZAKSY. Widząc lekką niemoc swoich skrzydłowych, w szczególności Sama Deroo i, ostatnio chorego, Dawida KonarskiegoBenjamin Toniutti nawiązywał regularną współpracę z bezwzględnie skutecznym w ataku Mateuszem Bieńkiem. Od stanu 13:11 mistrzowie Polski regularnie trzymali już ekipę z Jastrzębia-Zdroju na dystans 2-3 punktów i ostatecznie wygrali pierwszą partię 25:23.

W drugim secie żaden z zespołów nie potrafił sobie choćby na chwilę wypracować minimalnego buforu bezpieczeństwa. Przez większość czasu trwałą walka punkt za punkt, lecz tempo gry pozostawiało wiele do życzenia. W ZAKSIE nadal kulała skuteczność Konarskiego i Deroo, ale siatkarze Jastrzębskiego nie potrafili tego długo wykorzystać z powodu braku trudnego serwisu.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Dopóki Toniutti regularnie mógł rozgrywać do Bieńka, dopóty kędzierzynianie byli w grze o zwycięstwo. Jastrzębianie lepiej radzili sobie jednak na skrzydłach, co okazało się decydujące. Ich zwycięstwo 25:23 przypieczętował asem serwisowym, najlepszy na boisku, De Rocco.

Rozpędzeni podopieczni Marka Lebedewa weszli również na fali w trzecią odsłonę. Ambitna postawa w obronie oraz coraz lepsza skuteczność Macieja Muzaja pozwoliły im szybko odskoczyć na 9:4. W międzyczasie trener ZAKSY Ferdinando De Giorgi posłał do boju Rafała Buszka, w miejsce słabo dysponowanego Deroo.

Gracze z Kędzierzyna-Koźla całkowicie odrobili straty w drugiej połowie seta (15:15), lecz nie była to zasługą wspomnianej zmiany. Rękę podali im przede wszystkim rywale, popełniając kilka prostych błędów. W końcówce to jednak siatkarze Jastrzębskiego nadal mieli więcej szans na zwycięstwo (między innymi dwie piłki setowe przy stanie 22:24). ZAKSA posiadała w swoich szeregach jednak znakomicie dysponowanego Kevina Tillie, który czterema indywidualnymi zagraniami przesądził o jej triumfie 27:25.

W czwartym secie jastrzębian było już tylko stać na krótki zryw w pierwszych kilkunastu akcjach. Odkąd wygrywali 8:5, warunki gry dyktowali już tylko mistrzowie Polski. Kędzierzynianie dominowali nad przeciwnikiem przede wszystkim w grze obronnej, a, co ważniejsze, zaczęli osiągać coraz wyższą skuteczność w kontratakach.

Ich liczne parady w defensywie wyraźnie wybiły z rytmu siatkarzy Jastrzębskiego. Bardzo dobrze wcześniej dysponowani Muzaj i De Rocco zaczęli popełniać proste błędy w ataku, będące wodą na młyn dla rozpędzonej ZAKSY. Ta nie miała już problemów z przypieczętowaniem swojej wyższości (25:20) i w niedzielne popołudnie (15 stycznia, godz. 14:45) zagra o triumf w Pucharze Polski 2017.

Drugiego finalistę wyłoni rywalizacja PGE Skry Bełchatów z Lotosem Treflem Gdańsk (14 stycznia, godz. 18:00).

Puchar Polski, półfinał:

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:1 (25:23, 23:25, 27:25, 25:20)

ZAKSA: Tillie, Konarski, Wiśniewski, Bieniek, Deroo, Toniutti, Zatorski (libero) oraz Witczak, Buszek, Czarnowski

Jastrzębski: Muzaj, Kosok, Boruch, De Rocco, Kampa, Oliva, Popiwczak (libero) oraz Strzeżek, Ernastowicz

MVP: Kevin Tillie (ZAKSA) 

Źródło artykułu: