Ostatni raz bielszczanie w Bełchatowie pojawili się w kwietniu tego roku i choć do domu wracali bez zdobyczy punktowej, potrafili doprowadzić do rozpaczy wszystkich kibiców PGE Skry. W ostatniej kolejce fazy zasadniczej sezonu 2015/2016 gospodarze musieli wygrać 3:0 z BBTS-em Bielsko-Biała, by zapewnić sobie udział w wielkim finale PlusLigi. Rywale odarli faworyta ze złudzeń już w pierwszej partii pamiętnego meczu, wygranej minimalnie 25:23. Kolejne trzy odsłony padły łupem gospodarzy, ale komplet punktów, okupiony straconym setem, w ostatecznym rozrachunku okazał się bezwartościowy i bełchatowianom w skróconej fazie play-off pozostała walka o ligowy brąz.
- Nie ma co ukrywać, że to gorzkie zwycięstwo drużyny z Bełchatowa. Jest mi przykro, że to akurat Skra przegrała walkę o finał i ja z moją drużyną przyczyniliśmy się do tego, bo zostawiłem trzy wspaniałe lata w Bełchatowie i moje serce jest z Bełchatowa. Myślę, że ten wygrany set ucina jednak wszystkie spekulacje, bo muszę o tym wspomnieć, nie dało się tego tematu pominąć - przyznał Krzysztof Stelmach, ówczesny szkoleniowiec BBTS, który przed laty związany był z PGE Skrą, a w obecnych rozgrywkach wrócił do Bełchatowa, by pełnić funkcję asystenta Philippe'a Blaina. Czy jego wiedza o rywalu pozwoli siatkarzom PGE Skry tym razem straty ograniczyć do minimum?
Teoretycznie w środę bełchatowian nie powinno czekać trudne zadanie. Ligowy potentat plasuje się na drugim miejscu w PlusLidze, a punkty dotychczas oddał tylko trzeciej i czwartej drużynie w stawce. W Hali Energia brązowi medaliści mistrzostw Polski zmierzą się z ekipą, którą plasuje się niemal na samym dnie ekstraklasy, na przedostatniej lokacie, a na swoim koncie ma zaledwie dwa zwycięstwa. Zespół z Bielska-Białej ma jednak za sobą dwa dobre mecze. W 12. serii spotkań BBTS przegrał z Asseco Resovią Rzeszów na wyjeździe dopiero po tie-breaku, a w ostatniej kolejce wreszcie, po jedenastu porażkach, sięgnął po ligowe zwycięstwo.
Pokonać Espadon Szczecin bielszczanom udało się już pod wodzą nowego trenera - Rastislava Chudika, który zastąpił innego Słowaka, Miroslava Palguta. Za wcześnie, by oceniać czy wynik ten to powszechny w sporcie efekt "nowej miotły", czy może doświadczonemu szkoleniowcowi udało się znaleźć receptę na grę zespołu. Entuzjazm może być jednak silną bronią w starciu z rywalem, który zaangażowany jest również w kampanię europejską.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski powinien być trzeci (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Bełchatowianie, mimo wysokiej pozycji w PlusLidze, radzą sobie w minionych tygodniach ze zmiennym szczęściem. Wygrana w ostatniej kolejce ze znacznie niżej notowanym AZS Częstochowa nie przyszła faworytowi łatwo, a kilka dni wcześniej PGE Skra niespodziewanie uległa w Champions League mistrzowi Rumunii - SCM U Craiova. - Po przegranym meczu w Lidze Mistrzów nic się między nami nie zmieniło. Naprawdę na boisku wspieramy się nawzajem. Nie ma jakichś negatywnych, niepotrzebnych zachowań - podkreślił Artur Szalpuk, który został wybrany MVP starcia z Akademikami spod Jasnej Góry.
Niezależnie od okoliczności, każdy inny wynik niż pewne zwycięstwo PGE Skry będzie w środę niespodzianką. Czy gości stać, by napsuć krwi kolejnemu ligowemu gigantowi?
PGE Skra Bełchatów - BBTS Bielsko-Biała / środa 14 grudnia 2016 r., godz. 18:00