W sobotę Cerrad Czarni w końcu pokonali drużynę z czołowej "czwórki" poprzedniego sezonu PlusLigi. Po bardzo gładkich przegranych z Asseco Resovią Rzeszów i PGE Skrą Bełchatów, a także czterosetowej porażce z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, przyszła wygrana z Lotosem Treflem Gdańsk. W hali MOSiR gospodarze zainkasowali komplet punktów, zwyciężając 3:1.
Wojciech Żaliński nie twierdzi, jakoby głównym powodem ostatniego triumfu była chęć udowadniania komuś czegokolwiek. - Nie czułem, żebyśmy mieli potrzebę rehabilitowania się przed kibicami, tylko mieliśmy potrzebę spełniania swoich ambicji. Każdy z nas odczuł mentalnie ostatnie mecze i czekaliśmy na takie spotkanie, w którym pokażemy pełnię swoich możliwości i po którym będziemy zadowoleni. Takie chyba nam się właśnie trafiło - skomentował z uśmiechem kapitan radomskiego zespołu.
W starciu dziewiątej kolejki był drugim najlepszym punktującym Czarnych, po MVP zawodów, Bartłomieju Bołądziu. Zdobył 19 "oczek", notując 64-procentową skuteczność w ataku (18/28). Dwukrotnie popełnił błąd i dwa razy dał się zablokować. Posłał na drugą stronę siatki jednego asa serwisowego. Przyjmował na poziomie 45 procent.
W bardzo wyrównanych setach, trzecim i czwartym - zakończonych wynikami 30:28 i 32:30 - zdecydowanie mniej doświadczeni Wojskowi zachowali więcej "zimnej krwi" od przeciwników. - Tym bardziej cieszy to zwycięstwo. Lotos jest bardzo mocną drużyną, czwartą siłą w PlusLidze - przypomniał przyjmujący.
- Takie zacięte mecze z czołowymi drużynami gra się bardzo przyjemnie, ale i bardzo ciężko. Pomimo iż jest to już nasze trzecie zwycięstwo, to pierwsze, po którym jesteśmy w pełni szczęśliwi i po którym nie można się przyczepić do naszej gry - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra