Effector Kielce miał bardzo udany początek nowego sezonu PlusLigi, jednak mecz 7. kolejki w olsztyńskiej Uranii zupełnie im nie wyszedł. Nie ugrali nawet seta i teraz bardzo chcą pokazać, że to była jednorazowa wpadka. Najbliższą okazję będą mieli w sobotę, kiedy podejmą AZS Częstochowa w Chęcinach.
- AZS Częstochowa jest nieobliczalny. Zdziwiłem się trochę gdy zobaczyłem, że wygrali pewnie na Torwarze z Politechniką Warszawską. Ten mecz na pewno dodał im pewności siebie. Czekamy na nich w hali w Chęcinach, bo my też chcemy udowodnić, że ta porażka z Olsztynem to był wypadek przy pracy - powiedział Jędrzej Maćkowiak.
Środkowy stwierdził jednak, że czas skupić się już tylko na nadchodzącym spotkaniu, bo rywal może zawiesić poprzeczkę wysoko. - Nie myślimy już jednak o porażce, bo za chwilę kolejny mecz i trzeba się skupić na AZS-ie. Wyróżniłbym w ich zespole Adamajtisa, Grebeniuka czy Szymurę. Na nich trzeba bardzo uważać. Musimy z nimi walczyć, bo to bardzo równy zespół. Mam jednak nadzieję, że nie skończymy w piątym secie, tylko trochę wcześniej i oczywiście na naszą korzyść - uśmiechnął się zawodnik, którego drużyna rozegrała w tym sezonie już cztery pięciosetowe spotkania, najwięcej w PlusLidze.
ZOBACZ WIDEO "PZPS dopuścił się grzechu zaniechania w sprawie Leona" (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}