Wojciech Żaliński: Z kim mamy wygrywać, jak nie z Espadonem?

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

W sobotę Cerrad Czarni przerwali złą serię i odnieśli drugie zwycięstwo w bieżącym sezonie PlusLigi, pokonując 3:1 Espadon Szczecin. - Duży kamień spadł nam z serca - przyznał Wojciech Żaliński, najlepiej punktujący zawodnik meczu.

W sobotni wieczór Cerrad Czarni pokonali 3:1 Espadon Szczecin w siódmej kolejce PlusLigi. Siatkarze radomskiej drużyny mogli więc z poczuciem dużej ulgi opuszczać parkiet hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdyż poprzednie, pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie odnieśli równo miesiąc wcześniej, pokonując na inaugurację częstochowski AZS 3:0.

- Atmosfera była dobra, przynajmniej w zespole, ale czuć było wokół drużyny i klubu głód zwycięstwa. Może nie presję, jednak czuliśmy, że potrzebujemy tej wygranej - przyznał po zakończeniu zawodów Wojciech Żaliński. - Duży kamień spadł nam z serca. Tym bardziej, jeśli spojrzymy na przebieg tego meczu, który nie był dla nas wcale taki łatwy. Możemy uśmiechnięci wrócić do domów - dodał przyjmujący.

W spotkaniu z beniaminkiem kapitan Wojskowych był najlepiej punktującym zawodnikiem na boisku. Zdobył 17 "oczek", atakując z 52-procentową skutecznością. Posłał na drugą stronę siatki dwa asy serwisowe i dwukrotnie zablokował rywali. Nie odebrał jednak statuetki MVP. Powędrowała ona w ręce Tomasza Fornala.

- Na pewno był to trudny mecz. Przed jego rozpoczęciem zadawaliśmy sobie pytanie: z kim w tej lidze mamy wygrać, jak nie z Espadonem? Chociaż rywal mógł do tego spotkania podejść z takim samym nastawieniem - zaznaczył z uśmiechem Żaliński.

ZOBACZ WIDEO "PZPS dopuścił się grzechu zaniechania w sprawie Leona" (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Na korzyść beniaminka zakończył się bowiem dotychczas jeden pojedynek - walkowerem z PGE Skrą Bełchatów. - Spotkały się dwie drużyny, które zwycięstwa potrzebowały jak tlenu. Fajne pierwsze dwa sety w naszym wykonaniu, oba pod naszą kontrolą - relacjonował 28-latek.

- W trzecim przeciwnicy zaczęli lepiej grać, to zespół z bardzo doświadczonymi zawodnikami. Nie mogliśmy myśleć, że położą się na parkiecie i poproszą o najmniejszy wymiar kary. Zaczęli grać, przez co sprawili nam problemy i przegraliśmy nerwową końcówkę trzeciego seta, ale w czwartym powróciliśmy do trochę lepszej gry i wygraliśmy za trzy punkty - zakończył kapitan Czarnych.

Źródło artykułu: