Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów: wicemistrzowie Polski polegli! Jastrzębianie górą w hicie kolejki

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela

W 7. serii spotkań PlusLigi Jastrzębski Węgiel podejmował Asseco Resovię Rzeszów. Po dwóch jednostronnych na korzyść gospodarzy setach, mecz nabrał tempa jak na hit kolejki przystało. Ostatecznie z triumfu 3:1 cieszyli się Jastrzębianie.

Po poprzedniej efektownej kolejce PlusLigi w wykonaniu zarówno Jastrzębskiego Węgla jak i Asseco Resovii Rzeszów, w starciu obu ekip w 7. serii spotkań wszyscy oczekiwali świetnego widowiska w jastrzębskiej hali. Co prawda obserwatorzy potyczki mogli zobaczyć wyrównaną rywalizację, lecz nie od razu.

Choć początek rywalizacji sugerował zaciętą batalię, ostatecznie trwała ona zaledwie 10 minut premierowej odsłony. Początkowo wicemistrzowie Polski mocno zaakcentowali swoją obecność na terenie rywala od powstrzymania dwóch jastrzębskich armat na skrzydłach - Macieja Muzaja oraz Salvadora  Hidalgo Olivę. Jednakże na odpowiedź Pasy nie musiały długo czekać.

Gospodarze ekspresowo odpłacili się tym samym mierząc blokiem Marko Ivovicia i Thibault Rossarda, a  gdy po chwili na linii 9. metra zameldował się Oliva całkowicie inicjatywę przejęli podopieczni Marka Lebedewa (12:9). Wówczas rozpoczęła się wymiana ciosów, która jednak szybko miała swój finisz. Asseco Resovia całkowicie straciła rytm gry poczynając od przyjęcia zagrywki. Czy potężne serwisy Olivy, czy floaty Wojciecha Sobali rzeszowska defensywa nie potrafiła odebrać piłki, tym bardziej doprowadzić do kończącego ataku. Tym samym Jastrzębianie bez problemu wypunktowali rywali (25:17).

Niesieni falą poprzedniego seta jastrzębianie kompletnie zdominowali drugą odsłonę otwierając wynik sześciopunktową przewagą. (7:1). Spora zasługa w tym samych rzeszowian, u których lewe skrzydło jak nie istniało w poprzednim secie, tak nie funkcjonowało również w kolejnym. Natomiast gospodarze napędzani bezbłędną dyspozycją Muzaja i Olivy, spokojnie dyktowali warunki gry rywalowi, który nie był w stanie podjąć rywalizacji. Jakość podkarpackiego kolektywu nieco poprawiła się, gdy Andrzej Kowal sięgnął po zawodników rezerwowych. Najwięcej dała zmiana na pozycji rozgrywającego gdzie Fabiana Drzyzgę zastąpił Lukasa Tichacek. Pozwoliło to ekipie znad Wisłoka odrobić straty do przeciwnika, lecz nie złapać z nim kontaktu. Ostatecznie seta zakończył skutecznie Salvador Hidalgo Oliva (25:21).

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Michał Pazdan, koszmar Cristiano Ronaldo powrócił

10-minutowa przerwa pozwoliła wicemistrzom Polski na otrząśnięcie się z fatalnych dla nich dwóch pierwszych setów i mecz w końcu zaczął spełniać oczekiwania dotyczące wyrównanej walki. Podkarpacka ekipa trzeciego seta rozpoczęła będąc skoncentrowana i mocno zmotywowana co od razu rzutowało na tablicę wyników (4:1). Istotne w poprawie gry rzeszowian okazało się czytanie bloku przez między innymi Piotra Nowakowskiego. Reprezentacyjny środkowy nie odpuszczał na krok ofensywnych rywali, co dawało możliwość kontry Pasom. Reakcją Jastrzębskiego Węgla było podporządkowanie się przyjezdnym, a ich głównym atutem nadal pozostawał Salvador Hidalgo Oliva, którego przeciwnik z Podkarpacia kompletnie nie mógł rozczytać.

Cierpliwość jastrzębian popłaciła bowiem wykorzystując problemy rzeszowian ze skończeniem pierwszego ataku, wraz z wejściem seta w decydującą fazę zdołali wyjść na prowadzenie (21:20). Jednakże złapanie kontaktu nie wystarczyło, mocno pobudzonym wicemistrzom Polski udało się zakończyć korzystnie seta (25:23).

Wyrównana walka z trzeciej odsłony przeniosła się również na czwartą. Obie ekipy zrezygnowały z kombinacyjnej gry i rozgrywający Lukas Tichacek, który pozostał na placu boju oraz Lukas Kampa korzystali z najpewniejszych swoich ofensywnych kolegów. Dla rzeszowian do znudzenia granie przez Marko Ivovicia poskutkowało przełamaniem, ale dla Jastrzębskiego Węgla (14:12). Siatkarze pod wodzą Lebediewa blokując Serba na lewym skrzydle odskoczyli na dwa oczka, które okazały się bezcenne w dalszej wymianie ciosów. Mimo tego, że Asseco Resovia się nie poddała i walczyła o odwrócenie losów meczu, Jastrzębianie niesieni dopingiem swoich kibiców w końcówce zdominowali przyjezdnych. Ostatnia piłka rywalizacji to przechodząca piłka po zagrywce Olivy i kończący atak Lucasa Kampy.
[event_poll=71084]

Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (25:17, 25:21, 23:25, 25:20)

Jastrzębski Węgiel: Muzaj (24), Kosok (4), Boruch (5), Kampa (2), Touzinsky (8), Oliva (27), Popiwczak (libero) oraz Sobala (2), De Rocco, Ernastowicz.

Asseco Resovia: Drzyzga (1), Ivović (9), Nowakowski (7), Lemański (10), Perrin (17), Rossard (14), Wojtaszek (libero) oraz Schoeps (3), Tichacek (2), Dryja, Winters (1), Masłowski (libero).

MVP: Salvador Hidalgo Oliva (Jastrzębski Węgiel).

Komentarze (66)
piratqwert
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Gorcek
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hahaha I jeszcze ten manewr jastrzębie w pierwszym ustawieniu gdy Muzaj przebiega całe 9m żeby być na prawym B-) 
avatar
Paweł Wesołowski
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Resovia... spokojnie... po apogeum... w końcu przeciwnikiem Katowice.. przeciwnik w Waszym zasiegu:) 
avatar
Tad Teddy
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
może i za tęsknię może i nie.. ale jeśli ktoś powołuje na kadrę Piechockiego i Czunkiewicza a nie Popiwczaka to niech obejrzy mecze jego w Plus Lidze bo jak dla mnie zaczyna wyrastać na KADROWE Czytaj całość
avatar
Paweł Wesołowski
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Jeszcze zatęsknisz za Piechockim... poczekaj jeszcze trochę...